Reklama

Chińczykom zamarzył się mecz z Polską. PZPN odrzuca miliony

redakcja

Autor:redakcja

23 lutego 2017, 09:02 • 8 min czytania 28 komentarzy

Chińczycy chcą sprowadzić Roberta Lewandowskiego do siebie. Nie, nie chodzi o ofertę przejścia do rosnącej w siłę ligi chińskiej, jaką otrzymał zimą nasz napastnik. Tamtej federacji zamarzył się mecz z Polską. Chińczycy oferują minimum milion euro, mogą wyłożyć dwa, ale… PZPN nie jest zainteresowany. Polska federacja chce, by reprezentacja dobrze się przygotowała do ewentualnego występu na mundialu w Rosji i nie zamierza wysyłać kadry tak daleko na mecze towarzyskie – czytamy dziś w Fakcie i Przeglądzie Sportowym.

Chińczykom zamarzył się mecz z Polską. PZPN odrzuca miliony

FAKT

f1

Jesteście silniejsi i możecie ich pokonać – apeluje tabloid.

Czekam jak dziecko na rewanż w Amsterdamie – stwierdził kapitan Legii Jakub Rzeźniczak. W kilku zawodnikach stołecznego klubu siedzi zadra sprzed dwóch lat, kiedy drużyna prowadzona wówczas przez Henninga Berga przegrała dwukrotnie z holenderską ekipą w 1/16 finału Ligi Europy. Wtedy kluczowe okazało się właśnie spotkanie w Amsterdamie, gdzie legioniści mieli kilka znakomitych szans na zdobycie bramki, ale pudłowali na potęgę.

Reklama

Obok czytamy o tym, że Ruch chce zatrzymać zdolnych wychowanków.

Michałowi Helikowi i Maciejowi Urbańczykowi w czerwcu kończą się kontrakty. Działacze Ruchu negocjują z piłkarzami przedłużenie umów. (…) – Warto ich obu zatrzymać. Są przykładem, że mimo ograniczeń, jakie są przy ulicy Cichej, można wyszkolić dobrych piłkarzy z dużymi możliwościami. Ja podchodzę do nich trochę jak do swoich dzieci. Byłem przy tym, gdy rozpoczynali grę w piłkę. Znam dobrze ich rodziców. To bardzo perspektywiczni gracze – podkreśla Jacek Bednarz, były gracz i działacz m.in. Legii oraz Niebieskich.

f2

Chińczycy chcą ściągnąć Lewego i spółkę.

Chińczycy chcą sprowadzić Roberta Lewandowskiego do siebie. Nie, nie chodzi o ofertę przejścia do rosnącej w siłę ligi chińskiej, jaką otrzymał zimą nasz napastnik. Tamtej federacji zamarzył się mecz z Polską. Chińczycy oferują minimum milion euro, mogą wyłożyć dwa, ale… PZPN nie jest zainteresowany. Polska federacja chce, by reprezentacja dobrze się przygotowała do ewentualnego występu na mundialu w Rosji i nie zamierza wysyłać kadry tak daleko na mecze towarzyskie.

GAZETA WYBORCZA

Reklama

gw

Epokowa misja Legii.

Kiedy przed ponad ćwierćwieczem ich poprzednicy rozprawili się z Sampdorią Genua, awansowali do półfinału nieistniejącego już Pucharu Zdobywców Pucharów (ulegli potem Manchesterowi United). Wspaniały wynik. Ale oni na wstęp do półfinału pracowali przez ledwie sześć meczów. Obecna Legia zagra w tej edycji pucharów – licząc kwalifikacje Ligi Mistrzów, fazę grupową LM, LE – po raz 14. Okoliczności są nieporównywalne. Przed wyzwaniem wręcz epokowym warszawscy piłkarze stają dlatego, że przez te wszystkie lata, niezależnie od radykalnie modyfikowanych systemów rozgrywek, jedno się nie zmieniło. Polskie kluby ośmiokrotnie przeżyły w pucharach zimę, ale ani razu nie przetrwały dwumeczu, do którego przystąpiły po zimowej przerwie. Ba, w 17 spotkaniach uciułały ledwie jedno zwycięstwo – Lech Poznań wymordował 1:0 z portugalską Bragą, by rewanż przegrać 0:2. Nic zaskakującego, że za faworyta – dla bukmacherów wyraźnego – uchodzi Ajax. Rywale już w Warszawie strzelili gola, ale sędzia nie zauważył, że piłka po strzale Davy’ego Klaassena wpadła do bramki. Trzy dni później mistrzowie Polski nie dali u siebie rady ostatniemu w ligowej tabeli Ruchowi Chorzów (1:3). Późną jesienią natchnieni przez trenera Jacka Magierę strzelali średnio po 3,5 gola na mecz – i stali się wręcz najskuteczniejszą drużyną w Europie – a teraz zatracili drapieżność.

SUPER EXPRESS

Jerzy Dudek zapowiada rewanż w Amsterdamie: Liczę na błysk Vadisa.

Legia jest w stanie zatrzymać Ajax?
– Tak, ale musi spełnić kilka warunków. Jest w takiej sytuacji, w jakiej ostatnio był Ruch. Nikt nie myślał, że jest w stanie wywieźć punkty z Łazienkowskiej. A jednak to zrobił. W Amsterdamie nikt nie zakłada, że wydarzy się niespodzianka. To ma być przyjemny wieczór, z awansem do kolejnej rundy. O Legii nikt nie myśli, że będzie jakimkolwiek zagrożeniem.

Kto najbardziej zaimponował w pierwszym spotkaniu?
– Vadis Odjidja-Ofoe. To był jedyny zawodnik, który w trudnym momencie umiał przetrzymać piłkę. Był pod presją, miał chwilę na rozegranie, a mimo to poradził sobie. Legia będzie musiała na niego bardzo liczyć. To właśnie na nim będzie ciążyła duża odpowiedzialność, bo zabraknie Miroslava Radovicia. Vadis będzie musiał dać odpocząć zawodnikom, ale i napędzić strachu obrońcom rywali, którzy popełniają błędy w ustawieniu, bo gubi ich pewność siebie.

se

Obok mamy porównanie, z którego wynika, że Ajax jest prawie 4 razy droższy od Legii.

Gdyby to pieniądze grały w piłkę, Legia nie miałaby po co wychodzić dziś wieczorem na mecz z Ajaksem w 1/16 finału Ligi Europy. Holendrów wycenia się bowiem na blisko cztery razy wyższą kwotę, niż zespół „Wojskowych”! Podstawowa jedenastka rywala mistrzów Polski w przeliczeniu na złotówki jest warta ponad 320 milionów. Legioniści są wyceniani prawie czterokrotnie niżej, ale jak pokazał pierwszy mecz (0:0), nie ma wielkiej różnicy między oboma zespołami. (…) Najdroższym zawodnikiem mistrzów Polski jest Belg Vadis Odjidja-Ofoe (28 l.), który jest wart ponad 21 mln złotych. W porównaniu z drużyną Ajaksu są to jednak „drobne”. Najniżej wyceniany piłkarz z Amsterdamu (obrońca Nick Viergever – 12,8 mln zł) byłby drugim najdroższym w Legii.

Nie kojarzymy, by w przeszłości ktoś interesował się życiem prywatnym Karola Linetty’ego, ale to tylko pokazuje wzrost jego poziomu sportowego i popularności. Tutaj duża fotka, jak wybrał się z dziewczyną do Monte Carlo.

se2

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka.

ps

Przed dzisiejszym meczem PS sugeruje legionistom przypomnieć sobie największe wygrane.

Po bezbramkowym remisie sprzed tygodnia wśród piłkarzy z Łazienkowskiej zapanował niezły nastrój, spokój zmąciła jednak niedzielna ligowa porażka z Ruchem (1:3). Sygnałem ostrzegawczym dla trenera Jacka Magiery był nie tylko zły wynik, ale również styl, w jakim zagrał jego zespół. – Zawsze po porażkach zapala się w głowie czerwona lampka, dlatego będę szukał nowych rozwiązań na kolejne spotkania. Skoro przegraliśmy, to jest jakiś problem, który trzeba jak najszybciej wyeliminować – powiedział szkoleniowiec mistrza Polski. (…) Brak lidera nie musi oznaczać, że Legia stoi na straconej pozycji. Przypomina się sytuacja z sezonu 2011/12, gdy zespół z Łazienkowskiej prowadzony wówczas przez Macieja Skorżę, walczył o awans do fazy grupowej LE ze Spartakiem Moskwa. Wtedy pierwszy mecz w Warszawie zakończył się remisem 2:2, a obydwie bramki dla gospodarzy zdobył właśnie Radović. W rewanżu również nie mógł wystąpić, ale Legia mimo tego pokonała faworyta z Rosji 3:2.

ps2

John Van’t Schip, mistrz Europy z 1988 roku, mówi, że Ajax jest lepszy, ale nieskuteczny.

Jak po pierwszym meczu między Legią a Ajaksem ocenia pan szanse obu drużyn w rewanżu?
– Ajax jest faworytem. W Warszawie był lepszy i zasłużył na wygraną. Strzelił zresztą gola, który nie został uznany. A że u siebie zwykle dobrze się prezentuje, więc spodziewam się jego zwycięstwa.

Jakiego przebiegu spotkania pan się spodziewa?
– Podejrzewam, że Ajax będzie utrzymywać się przy piłce przez 65–70 procent czasu. Legia też jednak ma szanse. Musi nastawić się na kontry i stałe fragmenty gry. W tym może być lepsza od Ajaksu. Wasi piłkarze są mocniejsi fizycznie.

Co wie pan o Legii?
– Nie śledziłem jej gry w Lidze Mistrzów, więc mogę ocenić ją tylko na podstawie pierwszego meczu. Podobał mi się zawodnik z numerem 8 (Vadis Odjidja-Ofoe – przyp.red).

ps3

PZPN odrzuca miliony za sparing z Chinami.

Mecz miałby odbyć się w listopadzie tego roku. Jeśli wszystko poszłoby po naszej myśli. To znaczy biało-czerwoni awans wywalczyliby z pierwszego miejsca w grupie i nie musieli grać w barażach do MŚ, które odbędą się w dniach 9-11 i 12-14 listopada. (…) Podczas walki o wyjazd do Rosji nic się nie zmienia. Nawet gdy na stole pojawiła się lukratywna oferta z Chin. Azjaci, którzy szaleją na rynku transferowym, składając gwiazdom finansowe oferty marzeń chcą, aby także ich reprezentacja mierzyła się z mocnymi przeciwnikami. W styczniu, w ramach China Cup, zagrali z Islandią i Chorwacją, ale apetyt rośnie – są w stanie zapłacić dużo, aby ich bramkarza sprawdził ktoś taki jak Lewandowski. Lewy w Chinach jest jednym z najpopularniejszych piłkarzy. Zatrudnia agencję, która zajmuje się tam jego wizerunkiem, prowadzi konta w chińskich portalach społecznościowych. Jest wielkim idolem, m.in. dlatego do PZPN wpłynęło zaproszenie na listopad, które zostało jednak odrzucone. Dlaczego? – Żaden mecz nie jest dla nas motywacją finansową. Słuchamy potrzeb trenera i piłkarzy. Nadrzędny dla nas jest komfort pracy reprezentacji – tłumaczy sekretarz generalny Maciej Sawicki.

Matus Putnocky opowiada, że miał dość piłki.

Kmotrik zahamował pana karierę? Jako mistrz kraju dostałby pan lepsze oferty.
– Być może, ale widocznie tak musiało być. Do nikogo nie mam pretensji, lecz był moment, że miałem dość piłki. Po powrocie Slovan robił mi problemy z odejściem. Nie chciał mnie puścić za darmo, tylko liczył na zarobek. A kto kupi bramkarza, który właśnie zleciał do drugiej ligi? Oferty nie przychodziły, czas uciekał, a ja nie mogłem trenować z pierwszym zespołem. Musiałem ćwiczyć z rezerwami lub sam. Pytałem siebie, co ja tu robię? Tysiące myśli kotłowało się w głowie. W krytycznym momencie pomyślałem, że wrócę do swojej wsi Bardjov, gdzie jest zespół trzecioligowy i tam zakończę karierę. Na szczęście pojawiła się propozycja z Rużomberoka. Jego właściciel znał Kmotrika, więc jakoś się dogadali i rozwiązałem kontrakt. A kilka miesięcy później trafiłem do Ruchu Chorzów.

ps4

Mandziara wreszcie dostanie pieniądze.

Spór między Wisłą a Mandziarą toczy się od 11 lat. Mandziara był przez pewien okres zaufanym człowiekiem Bogusława Cupiała. Pośredniczył w wielu transferach do i z klubu, przygotował także plan restrukturyzacji klubu. W pewnym momencie stosunki się popsuły, a biznesmen zostawił na pożegnanie faktury na duże kwoty. Cupiał nigdy nie chciał ich płacić, prezes Jacek Bednarz mówił, że to „roszczenia wirtualne”, a teraz to problem nowych władz klubu. Dwa lata temu szwajcarski sąd zdecydował, że Wisła musi zapłacić 723 tys. euro i tak się stanie. Część z tych pieniędzy (około 580 tys. euro) zostało już wcześniej zamrożone przez UEFA. Resztę trzeba będzie znaleźć. (…) Wypłata zamrożonych pieniędzy nie wyczerpuje roszczeń Mandziary. – Jeśli doliczymy do tego odsetki, do zapłaty jest jeszcze drugie tyle. Wisła lubi płacić odsetki i w końcu będzie musiała to zrobić. Będziemy kontynuować postępowanie, zgodnie z uznaniem adwokatów. Komornicy mają teraz podstawy, by zajmować inne wpływy krakowskiego klubu, wpływy z transferów lub z UEFA, jeśli uda im się wrócić do Europy – przekonuje Mandziara.

Z tematów ligowych:
– Zwoliński ma być lekiem na problemy Śląska
– Jakub Piotrowski idzie z Pogoni na wypożyczenie do Stomilu
– Papadopulos może nie zagrać z Górnikiem
– Kuświk został w Lechii odstawiony na boczny tor

Najnowsze

Polecane

Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Jakub Radomski
2
Grają o mistrzostwo w szkolnej hali. ”Słyszę to od 10 lat. To musi się zmienić”

Komentarze

28 komentarzy

Loading...