Reklama

10 powodów, dla których Legia musiała wygrać z Ruchem i 1, dla którego przegrała

redakcja

Autor:redakcja

19 lutego 2017, 21:59 • 4 min czytania 37 komentarzy

Legia dostała potężny oklep od Ruchu i jest to wynik wręcz nieprawdopodobny, bo jeśli ktoś przewidywałby taki wynik i TAKI scenariusz tego spotkania, to chyba czekałby go silny uścisk kaftana bezpieczeństwa. Nic, kompletnie nic nie zapowiadało czegoś podobnego i nawet jeśli zastanawialiśmy się dzisiaj w zapowiedzi, z jakich powodów Ruch ma szansę, to bardziej w ramach przekory. A jednak, stało się i już w lutym Legia zalicza kompromitującą wpadkę. 

10 powodów, dla których Legia musiała wygrać z Ruchem i 1, dla którego przegrała

No bo spójrzmy tylko chłodnym okiem na powody, dla których Legia nie miała prawa dzisiaj nie wygrać:

1. Ruch przed meczem był ostatnią drużyną w tabeli, a jeśli czerwona latarnia przyjeżdża na boisko mistrza, wynik nie powinien być inny niż wygrana faworyta. I to taka zdecydowana, na przykład przy prowadzeniu do przerwy już 2:0, choćby po strzałach w same widły.

2. Legia zagrała wcześniej całkiem przyzwoicie z Ajaksem, który – to chyba nie będzie kontrowersyjna opinia – można ocenić wyżej niż Ruch. Przypomnijmy, ostatnią drużynę w tabeli. Ajax na Łazienkowskiej nie potrafił zdobyć gola, to też jest dość istotne w kontekście dzisiejszych wydarzeń.

3. Dla porównania, Ajax wystawił na skrzydłach Younesa i Traore, Ruch natomiast straszył Pazio i Przybeckim. Nam się wydawało, że równie dobrze można straszyć niegrzeczne dzieci Misiem Yogi, ale Legia pokazała, że wszystko się da. Pozostając jeszcze przy porównaniach Ajaksu i Ruchu – ci pierwsi wzmocnili się przed sezonem Hakimem Ziyechem za 11 milionów euro. Wystarczyłoby na kupno całego Ruchu Chorzów, łącznie ze stadionem i bazą treningową.

Reklama

4. Fornalik wobec braku możliwości kupna skrzydłowego za 11 milionów euro był wręcz zmuszony do wystawienia Pazio i Przybeckiego. Oczywiście w teorii mógł jeszcze postawić na Kamila Mazka, człowieka z potencjałem bądź co bądź odrobinę większym niż Pazio (nie jest to trudne). Mazek jednak został od składu odsunięty – na pytanie dlaczego, Fornalik odpowiedział by dowiadywać się u prezesów. Zapewne nie ma to związku z wygasającym kontraktem zawodnika. I na pewno nie jest to wcale obraz skrajnej patologii, gdy były selekcjoner reprezentacji Polski oddaje decyzje dotyczące kształtu podstawowej jedenastki działaczom klubu.

5. Legia natomiast wyszła właściwie podstawowym składem, owszem, debiutował Szymański, ale nie było tu mowy u cudowaniu w stylu Berga, gdzie w ramach rotacji piłkarze losowali sobie pozycję z czapki. Zagrał Miroslav Radović, który swoim firmowym zwodem skręcał swego czasu obrońców Realu Madryt. Zagrał Vadis Odjidja-Ofoe. Zagrali Pazdan, Jędrzejczyk, Malarz. Zagrali najlepsi zawodnicy najlepszego polskiego klubu ubiegłego sezonu, którzy niedawno wywalczyli nawet nominacje do miana drużyny roku obok Realu Madryt (tak, sami nie mogliśmy w to wówczas uwierzyć).

6. W kwestii transferów też doszło do pewnych niespodzianek. W końcu kto mógł się spodziewać, że Legia po zastrzyku gotówki z Ligi Mistrzów i z najwyższym budżetem w historii wyda na wzmocnienia więcej niż Ruch Chorzów z ujemnymi punktami za długi. Stolica szalała, ściągając reprezentanta Czech z Euro 2016, reprezentanta Polski, Chimę-Chukwu, a przecież i przed sezonem kupowała na potęgę. Taki Nagy – który kosztował latem bańkę – przesiedział cały mecz na ławce. Transfery Ruchu Chorzów? Określilibyśmy je mianem wzmocnień punktowych. Wzmocnienia punktowego. Mianowicie – wypożyczony z Lechii Gamakow wzmocnił lewe skrzydło ławki rezerwowych.

7. Dlaczego tak się stało? Przypomnijmy, do dziś ostatnia drużyna w tabeli niedawno otrzymała -4 punkty za nieuregulowane zobowiązania wobec zawodników. Innymi słowy – Ruch jest biedny. Trudno nawet powiedzieć, że w Chorzowie oglądają każdą złotówkę dwa razy z każdej strony, bo po prostu rzadko co mają oglądać.

8. Spotkały się drużyny z dwóch biegunów organizacyjnych – w Legii wszystko dopięte na ostatni guzik, wprowadzają europejskie standardy, sprzedają ciuchów za kilka dobrych milionów, a największym problemem jest kwota, którą zarobi część z współwłaścicieli przy nadchodzących zmianach. W Chorzowie można co najwyżej zarobić w łeb.

9. Legia była w gazie, nie przegrała od października w lidze, Ruch dopiero co dostał w cymbał od Cracovii, w pięciu poprzednich spotkaniach wygrywając raz.

Reklama

10. Legia pod koniec jesieni zremisowała z Realem Madryt i pokonała Sporting Lizbona. Ruch Chorzów pod koniec jesieni przegrał z Arką, Wisłą Płock, Lechem, Komisją Licencyjną i piłkarzami, którym zalegał pieniądze.

Jak sami widzicie, tych powodów, dla których Legia musiała wygrać trochę było, potwierdzały to zresztą kursy bukmacherów wyceniające sukces Ruchu podobnie jak zwycięstwo Adama Pazio w plebiscycie Tuttosport Golden Boy. Dlaczego więc przegrała?





1. Bo była, kurwa, słaba.

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu

Michał Trela
0
Trela: Gotowi na czarną godzinę. Dlaczego kluby muszą dać sobie prawo do gorszego sezonu
Francja

Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Szymon Piórek
0
Bajka z happy endem. Był pół centymetra od śmierci, za moment wróci do gry

Komentarze

37 komentarzy

Loading...