Reklama

Wisła kontynuuje łowy. Tym razem zapuściła się do Kolumbii

redakcja

Autor:redakcja

17 lutego 2017, 16:38 • 3 min czytania 25 komentarzy

Tydzień bez transferu to przy Reymonta tydzień stracony. Z takiego założenia najwidoczniej wychodzą tej zimy włodarze Wisły Kraków. Do ekipy Białej Gwiazdy w tym okienku dołączyło dziesięciu nowych piłkarzy. W stolicy Małopolski sięgano już po posiłki z Hiszpanii (Ivan Gonzalez, Pol Llonch), Francji (Hugo Videmont), Chorwacji (Matija Spicić), Bośni (Semir Stilić) czy też – bardziej regionalnie – I ligi (Jakub Bartkowski). Tym razem działacze postanowili jednak uzupełnić zespół dwójką zawodników z jeszcze bardziej odległych zakątków świata. Na zasadzie półrocznego wypożyczenia drużynę Kiko Ramireza zasili bowiem duet Kolumbijczyków: Ever Valencia i Cristian Echavarria.  

Wisła kontynuuje łowy. Tym razem zapuściła się do Kolumbii

O przenosinach Valencii do Wisły zewsząd trąbiono już od dłuższego czasu. Wypożyczony z Independiente Medellin boczny napastnik z bardzo dobrej strony pokazał się podczas minionego Copa America do lat 20, gdzie trzykrotnie wpisywał się na listę strzelców. Tak trafiał na przykład w spotkaniu z Brazylią:

 

Jego pełen bilans rozgrywanych w Ekwadorze mistrzostw wygląda zaś następująco:

Reklama

 

bilans

Kolumbijczyk z decyzją o zmianie klubu zwlekał do zakończenia turnieju, najprawdopodobniej wyczekując po prostu lepszych ofert. Te jednak koniec końców najwidoczniej się nie pojawiły, więc młody gracz swoją przygodę w Europie rozpocznie w Wiśle. W zeszłym sezonie kolumbijskiej ekstraklasy Valencia wystąpił w ośmiu meczach, w których zdobył jedną bramkę. I choć wiemy, jak złudne momentami potrafią być wszelkie wyciągnięte z Youtube’a kompilacje, kiedy przeglądamy sobie jego „the best of”, widać, że piłka przy nodze raczej mu nie przeszkadza. Pytanie tylko, w jaki sposób będzie on w stanie przełożyć to na polskie realia, gdzie niejeden magik wymiękł już przy starciu z bardziej fizycznym futbolem.

Znacznie mniej wiadomo natomiast o Echavarrii. Temat jego przenosin do Krakowa pojawił się zresztą dość nagle, bo dopiero w w minioną środę. Gdyby jednak przyłożyć ucho tu i ówdzie, można usłyszeć, że jego sprowadzenie ma na celu w dużej mierze pomoc w aklimatyzacji Valencii. Ot, transfer w pakiecie, na doczepkę. Obaj zawodnicy są bowiem w tym samym wieku oraz dobrze znają się z czasów pobytu w Medellin, choć Echevarria ostatnie miesiące spędził na wypożyczeniu w drugoligowym meksykańskim Venados Yucatan, gdzie jednak wystąpił tylko raz.

Choć nie mamy zamiaru tego typu doniesień traktować jako prawdy objawionej, trudno nie odnieść wrażenia, że w pewien sposób trzyma się to kupy – Kolumbijczyk będzie trzecim graczem nieposiadającym paszportu Unii Europejskiej, a pozycja środkowego pomocnika jest w Wiśle – jakkolwiek spojrzeć – całkiem mocno obsadzona.

Reklama

Czego można się spodziewać po nowych nabytkach Białej Gwiazdy? Jak to najczęściej bywa w tego typu przypadkach, odpowiedź jest prosta – cholera wie. Wyrokowanie czegokolwiek w przypadku dwudziestolatków trafiających do klubu z drugiego końca świata zazwyczaj pozbawione jest większego sensu. Większe wymagania są stawiane naturalnie przed Valencią, który – przynajmniej w teorii – jakieś papiery na granie ma. Inna kwestia, czy szybka noga nie ustąpi przerażeniu, gdy po raz pierwszy w życiu poczuje na skórze płatki śniegu. Co do Echavarrii, również nie będziemy oryginalni – typowy kot w worku.

Tak czy owak trzeba zaznaczyć, że nawet jeśli żaden z dwójki Kolumbijczyków ostatecznie w Wiśle się nie sprawdzi, klub raczej zbyt wiele na tym nie straci. Obaj najwyżej wrócą po zakończeniu półrocznego wypożyczenia do siebie, a wszystkie strony szybko zapomną o całej sprawie.

Najnowsze

Komentarze

25 komentarzy

Loading...