Reklama

Vako Kazaiszwili alias Pan Zmarnowana Szansa

redakcja

Autor:redakcja

17 lutego 2017, 15:07 • 4 min czytania 25 komentarzy

Reklama. Nie wiemy, czy Vako Kazaiszwili zna już to akurat polskie słowo, więc postaramy się wyjaśnić zanim będzie za późno. Za Słownikiem Języka Polskiego to „działanie zachęcające potencjalnych klientów do korzystania z usług lub zakupu towarów”. Czyli, krótko mówiąc, dokładnie to, co Gruzin miał sobie zrobić w Legii, by ta zdecydowała się aktywować dogadaną z Vitesse klauzulę wykupu (albo by wręcz zgłosił się po niego ktoś większy). Niestety, ale póki co unika tego równie skutecznie, jak na początku przygody ze stołecznym klubem przyswojenia imion kolegów z szatni.

Vako Kazaiszwili alias Pan Zmarnowana Szansa

Gwiazda. Ktoś, kto będzie robił różnicę. Taką łatkę przytwierdzano Gruzinowi już na dzień dobry. Nie pozostawiał wątpliwości, szrotometr wyciągany przez nas zwyczajowo przy zagranicznych transferach naszych klubów, wyjątkowo został w kieszeni. Ćwierć setki goli w Eredivisie, pewne miejsce w drugiej linii reprezentacji Gruzji, to wszystko podlane wypowiedziami o ogromnej ambicji gry w Champions League na długo przed transferem. Wydawało się, że Legia trafiła w sam środek tarczy. Że ociężały jeszcze wtedy Odjidja-Ofoe ze swoim CV przy Gruzinie może się schować. On przychodził się do Legii odbudować po straconym czasie w Norwich, Kazaiszwili zamieniał Eredivisie na Ekstraklasę jako strzelec 10 goli i autor 3 asyst w sezonie 2015/16.

Lucjan Brychczy, Wiktor Bołba, Grzegorz Kalinowski - "Kici" . Kup książkę o legendzie Legii w Sklepie Weszło (KLIK)Lucjan Brychczy, Wiktor Bołba, Grzegorz Kalinowski – „Kici” . Kup książkę o legendzie Legii w Sklepie Weszło (KLIK)
Reklama

Podstawą piramidy oczekiwań wobec Vako było więc robienie różnicy w Europie. Nie w lidze, bo gdyby tylko taki był cel, Legia sprowadziłaby sobie jakiegoś Grzegorza Bonina czy innego Romana Gergela, a nie płaciła konkretnych pieniędzy podstawowemu piłkarzowi solidnego zespołu Eredivisie. Biorąc w dodatku, co również ma ogromne znaczenie dla budowy zespołu, piłkarza spoza Unii Europejskiej. Wobec ledwie dwóch miejsc w składzie dla takowych, wzięcie Vako było sygnałem, że wiąże się z nim ogromne nadzieje. Że to piłkarz, który rozstawi resztę po kątach, który wykręci niesamowite liczby, który obrońcami w lidze będzie kręcił jak tata synem na karuzeli i który bez kompleksów stanie naprzeciw silnych europejskich marek. Po to, by powykręcać kostki obrońców i zmusić do nadludzkiego wysiłku bramkarzy.

Starcie oczekiwania kontra rzeczywistość okazało się jednak cholernie bolesne. Już pal sześć to, że Kazaiszwili zwracał się do kolegów w pierwszym meczu po ich numerach na koszulkach. To obśmialiśmy nie raz i nie dwa, nie mamy zamiaru do sprawy wracać. Problem w tym, że dostał dwie szanse w pucharach (dla których przecież do Legii przychodził). To, że z Borussią okazji nie wykorzystał, można jeszcze zrzucać na karb krótkiego czasu na wejście do zespołu i złapanie automatyzmów – coś, czym dziś można jeszcze usprawiedliwiać choćby Tomasa Necida. Ale wczoraj, przeciwko Ajaxowi, Vako znów należał do najsłabszych na boisku. Nie można mu było odmówić chęci, ale zbyt często szły one w parze z bezsensownym holowaniem piłki prowadzącym do straty.

W pomeczowych ocenach przyznaliśmy zresztą Kazaiszwilemu czwórkę, dzięki czemu lepszy był jedynie od wspomnianego wcześniej Necida.

Waleri Kazaiszwili – 4
Nie zrobił wiele, by przypomnieć się holenderskim dziennikarzom. Jego występ był raczej anonimowy i nie będzie o nim opowiadał wnukom przy kominku, bo pewnie sam zapomni za tydzień co się działo. Nie pomagał Hlouskowi w tyłach, z przodu też zbyt wiele nie dał drużynie, jedno podejście do pressingu, po którym okazję miał Necid, to za mało jak na gościa, który przychodząc latem był ogłaszany jako gwiazda Legii.

Statystyki meczowe (za whoscored.com) tylko potwierdzają, że ocena nie była bezpodstawna:

Kazaiszwili vs Ajax:
0 strzałów
0 kluczowych podań
87% celność podań (15 podań, 13 celnych)
1 drybling (1 udany)
0 prób odbioru

Reklama

Dla porównania weźmy dwa pozostałe kreatywne ogniwa Legii we wczorajszym meczu – Miro Radovicia i Vadisa Odjidję-Ofoe:

Odjidja-Ofoe vs Ajax:
3 strzały (1 celny, 2 niecelne)
3 kluczowe podania
77% celność podań (26 podań, 20 celnych)
4 dryblingi (2 udane, 2 nieudane)
6 prób odbioru (3 udane, 3 nieudane)

Radović vs Ajax:
2 strzały (2 zablokowane)
2 kluczowe podania
58,1% celność podań (31 podań, 18 celnych)
2 dryblingi (2 udane)
5 prób odbioru (1 udana, 4 nieudane)

Nie jest trudno ocenić, kto w tym tercecie najmocniej angażował się w grę, a kogo obrona Ajaxu schowała do kieszeni i nie pozwoliła z niej wyjść, póki na tablicy świetlnej nie pokazał się czerwony numerek 9. Tym samym Kazaiszwili stracił jedną z niewielu okazji do przetrwania czekającej Jacka Magierę po sezonie selekcji. Do udowodnienia że jest w stanie dać Legii błysk, jakiego wcześniej nie miała i warto wydać pieniądze na jego wykup. Że jakościowo różni się znacząco od dostępnych poza nim opcji.

Bo, wybaczcie, ale na razie jedyna różnica, jaką widzimy, to że jest po prostu słabszy. A szansa na udowodnienie, że się mylimy, zdaje się Gruzinowi coraz bardziej wyślizgiwać z rąk.

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Liga Europy

Anglia

Fabiański: Chciałbym, żeby West Ham był drużyną, która przerwie serię Bayeru

Maciej Szełęga
1
Fabiański: Chciałbym, żeby West Ham był drużyną, która przerwie serię Bayeru
Anglia

Debiut Musiałowskiego w Liverpoolu. Ale czy jest się czym jarać? [KOMENTARZ]

Dominik Piechota
9
Debiut Musiałowskiego w Liverpoolu. Ale czy jest się czym jarać? [KOMENTARZ]

Komentarze

25 komentarzy

Loading...