Reklama

Sędziemu Golisowi ręka z chorągiewką przymarzła do reszty ciała…

redakcja

Autor:redakcja

12 lutego 2017, 18:33 • 3 min czytania 9 komentarzy

Temperatura odczuwalna -11 stopni, na trybunach na oko jakichś 36 kibiców, na boisku zespół z najniższą średnią goli w meczach z jego udziałem. Nietrudno ułożyć sobie w głowie obraz takiego spotkania. A jednak piłkarze Wisły Płock i Śląska wyszli na boisko z zamiarem rozgrzania tych nielicznych śmiałków, którzy postanowili niemal dwie godziny spędzić w nieludzkich warunkach do oglądania futbolu. Zamiarem może i nie przesadnie wyraźnym, ale przynajmniej momentami zauważalnym. Mróz zaś najmocniej udzielił się nie zawodnikom, a sędziemu Golisowi, któremu pod koniec spotkania ręka z chorągiewką przymarzła do reszty ciała.

Sędziemu Golisowi ręka z chorągiewką przymarzła do reszty ciała…

Sam mecz nie był może przesadnie napakowany akcjami, dramaturgia i emocje pojawiały się incydentalnie, a piłka zdecydowanie częściej niż w obu szesnastkach krążyła w środku pola. Nie znaczy to jednak, że nie ma o czym dyskutować. Wręcz przeciwnie – kluczowe sytuacje trzeba mówić w miarę dokładnie, bo stanowiły bez wątpienia punkty zwrotne w tym spotkaniu. Najpierw otwierający gol, dość niespodziewanie dający gościom prowadzenie. Irytujący nieporadnością od pierwszej minuty Ryota Morioka zobaczył, że obrońcy Wisły związali się ciasno w polu karnym, zostawiając w nim samego Roberta Picha. Zagrał jednak do Słowaka nie w tempo, w chwili gdy ten był już za linią obrony.

I co? I gol. Bardzo ładny, w stylu znanym doskonale wszystkim konsolowcom – technicznie, zawijasem, po długim słupku – to wszystko prawda. Ale uznany kompletnie od czapy.

Reklama

Paradoksalnie Wisła może jednak asystentowi sędziego Stefańskiego… podziękować. Bo tak jak przez cały mecz raziła nieskutecznością, a Merebaszwili zgłosił nawet swoją kandydaturę do Nagrody Publiczności na Gali Weszło za wiosnę 2017…

… tak gol pozwolił jej się wreszcie z tego stanu otrząsnąć. Ba, pozwolił się otrząsnąć nawet Merebaszwilemu, który przy wyrównującym trafieniu Kante z 94. minuty, niemal 60 sekund po upłynięciu doliczonych trzech minut zaliczył asystę.

Trudno jednak Gruzina chwalić, tak jak dziś trudno nam powiedzieć coś dobrego o którymkolwiek z ofensywnych elementów układanki Wisły i Śląska. Pich poza golem zagrał potwornie niemrawe spotkanie, Kante, gdyby nie waga gola, na zbyt wysoką notę także by sobie nie zapracował. Morioka, Biliński, Reca, Piątkowski – wszyscy w większym lub mniejszym (ze wskazaniem na to pierwsze) stopniu zawiedli. Nie była to może ekstraklasowa młócka najgorszego sortu, ale skłamalibyśmy mówiąc, że nagranie tego meczu zachowamy w pamięci dekodera dla potomności.

Jedyny plus dla Jana Urbana i Marcina Kaczmarka jest taki, że po dzisiejszym spotkaniu ich podopiecznym nikt nie będzie liczyć minut bez gola. Że ani jedni, ani drudzy nie muszą się od następnego meczu bić o strzeleckie przełamanie, bo trafiać wiosną już zaczęli. Tylko że coś nam się nie wydaje, by piłkarze Śląska czy Wisły mieli wyłącznie z tego powodu skakać pod sufit.

Reklama

Innych powodów zaś szczerze mówiąc za bardzo nie znajdujemy.

ili

Najnowsze

Ekstraklasa

Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Piotr Rzepecki
8
Górnik Zabrze może nam dać końcówkę sezonu, na jaką nie zasługujemy

Komentarze

9 komentarzy

Loading...