Reklama

Mecz lidera z dwunastym zespołem? No, nigdy byśmy nie zgadli

redakcja

Autor:redakcja

04 lutego 2017, 18:09 • 3 min czytania 4 komentarze

Dla piłkarzy Bayernu to nie jest łagodne wejście w rok 2017. Dwa tygodnie temu Bawarczyków przed wpadką z Freiburgiem uratował serwujący „One Man Show” Robert Lewandowski. Przed tygodniem po bardzo przeciętnym występie i nerwowej końcówce zdołali zgarnąć zwycięstwo z Werderem. Dziś, kiedy zgubili punkty z Schalke, znów możemy napisać: co najwyżej przyzwoici.

Mecz lidera z dwunastym zespołem? No, nigdy byśmy nie zgadli

A przecież Bayern zaczął z wysokiego C. Po podaniu Vidala z piłką w polu karnym zabrał się Lewandowski i podcinką w stylu Tomasza Frankowskiego pokonał Ralfa Fahrmanna. Polak zdobył piętnastą bramkę w sezonie, zajmuje drugie miejsce wraz z Anthonym Modeste, a do Pierre-Emericka Aubameyanga traci tylko jedno trafienie. Jasne, przed Gabończykiem dziś jeszcze mecz, ale dystans już uległ skróceniu.

I niech za potwierdzenie służy statystyka: to ósme trafienie Lewego w siedmiu ostatnich ligowych spotkaniach.

Reklama

Podopieczni Carlo Ancelottiego nie zdążyli się nacieszyć objętym prowadzeniem i zaktualizować planu, w jaki sposób rozłożą Schalke na łopatki, a już był remis. Naldo uderzył z rzutu wolnego, nieco zasłonięty i spóźniony był Neuer, pod którego bramką zaczynało dziać się coraz więcej. Kolasinac znalazł się w dobrej sytuacji, ale uderzył w zasięgu rąk Neuera, Goretzka raz uderzył mocno nad bramką, raz został zatrzymany w ostatnim momencie, a jeszcze poprzeczkę obił Burgstaller.

Tomasz Hajto miał problemy z zachowaniem emocji dla siebie, już mówił: „Schalke powinno prowadzić 3:1”. Goście po wyrównującym trafieniu poczuli krew, zdali sobie sprawę – jak to ma coraz częściej miejsce w Bundeslidze – że wielki Bayern wcale nie jest poza zasięgiem. Jasne, Bernat też nie wykorzystał dobrej sytuacji, a Lewandowski przycelował w spojenie słupka z poprzeczką, ale z pewnością nie wyglądało to na starcie lidera z dwunastym zespołem.

Otwartą, emocjonującą grę oglądaliśmy również po przerwie. Lewy miał jeszcze mniej miejsca niż w pierwszej połowie, raz źle podał piłkę do niepilnowanego Robbena, raz też łatwo zatrzymał go Naldo. Tymczasem po drugiej stronie Caligiuri umieścił futbolówkę w siatce – jak słusznie stwierdził sędzia, z pozycji spalonej.

Coraz mniej czasu wprowadzało coraz większą nerwowość w ekipie z Monachium. Pierwszy zszedł Arjen Robben, nakryty dziś czapką przez Kolasinaca. Atakujący z drugiej strony Douglas Costa dawał drużynie niewiele, mimo że po swojej stronie miał więcej miejsca. Thomas Mueller? No, niestety, widać u niego kryzys formy i zachwianą wiarę we własne umiejętności – jeden gol w 16 meczach ligowych robi swoje. A Lewy co mógł zrobić, to zrobił już znacznie wcześniej.

Reklama

Dlatego piłkę meczową na nodze miał Javi Martinez, który w ostatnich minutach fatalnie spudłował. Powinien być też prawdopodobnie odgwizdany faul w polu karnym na Muellerze, ale – powiedzmy sobie szczerze – z samej gry Bayern wcale nie był lepszy. Remis 1:1 mógłby rozpatrywać nawet w kategoriach małego sukcesu.

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
1
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Niemcy

Niemcy

Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów

Piotr Rzepecki
0
Kłopoty kadrowe Bayernu przed półfinałowym meczem Ligi Mistrzów
Niemcy

Dyrektor sportowy Bayeru: Planujemy naszą przyszłość z Grimaldo w składzie

Bartek Wylęgała
0
Dyrektor sportowy Bayeru: Planujemy naszą przyszłość z Grimaldo w składzie

Komentarze

4 komentarze

Loading...