Reklama

Jak trenować za kratami? Krótki poradnik dla Michała Materli

redakcja

Autor:redakcja

02 lutego 2017, 15:57 • 5 min czytania 8 komentarzy

Wszystko wskazuje na to, że Michał Materla spędzi w areszcie więcej niż trzy miesiące. Podejrzany o udział w grupie przestępczej i obrót narkotykami zawodnik MMA nie próżnuje za kratami. – Traktuje tę sytuację jak obóz treningowy o zaostrzonym rygorze. Twierdzi, że gdy wyjdzie, napisze poradnik o treningu z wykorzystaniem tylko masy ciała i podręcznych sprzętów, jak łóżko albo taboret – mówi „Polityce” Jakub Łysakowski, obrońca „Cipao”. Materla może też czerpać wiedzę o ćwiczeniach w pace od Mike’a Tysona, Bernarda Hopkinsa i Tomasza Garguli, których historie opisujemy w tym tekście. 

Jak trenować za kratami? Krótki poradnik dla Michała Materli

Środowisko MMA ma w ostatnich latach nie najlepszą passę. W styczniu na karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania skazani zostali Aslambek Saidov i Aslan A. Dopiero niedawno na wolność wyszedł Aleksander Emelianenko, brat słynnego Fedora. Sądzono go za okradzenie i zgwałcenie sprzątaczki. Odpowiedzialny za śmierć 19-letniego studenta z Moskwy Rasul Mirzaev opuścił więzienne kilka lat temu. Wyszedł, stoczył kilka zwycięskich pojedynków, po czym… został trzykrotnie postrzelony i pobity kijem bejsbolowym.

Niedługo swobodnym przemierzaniem ulic Phoenix cieszył się Ike Ibeabuchi. Niepokonany bokser odgrażał się, że pomimo 14-letniej odsiadki zleje wszystkich aktualnych posiadaczy pasów. Jego wolność okazała się jednak chwilowa. Naruszył uzgodnienia warunkowego zwolnienia i wrócił do paki. Dokładny powód? Pogromca Chrisa Byrda i Davida Tuy nie poddał się obowiązkowej terapii. Z jego szarży na szczyt kategorii ciężkiej pozostały puste przechwałki. – Widocznie miał świadomość, że jeżeli podda się testom, wyjdzie na jaw, że bierze. Narkotyki lub sterydy anaboliczne. Jeśli nie miał nic do ukrycia, to dlaczego się nie stawił? – pyta retorycznie Tomasz Gargula.

„Tomera” spędził w więzieniu kawał czasu, ponad 12 lat. Kierował grupą przestępczą szmuglującą marihuanę do Norwegii. W momencie zatrzymania był międzynarodowym mistrzem Polski i niedoszłym sparingpartnerem Fernando Vargasa. Legendarny Jerzy Kulej wróżył mu podbój światowych ringów, a Gary Shaw chciał go natychmiast zabrać ze sobą do Kalifornii. Dziś Gargula to 42-letni mężczyzna, w 2016 roku stoczył cztery pojedynki. Walczy, chociaż wciąż jest objęty dozorem kuratorskim. Tym, co łączy go z Ibeabuchim, jest fakt, że do czasu ujęcia nie znalazł w ringu pogromcy.

Mieszkający w Nowym Sączu sportowiec licencję pięściarza zdobył trenując za więziennym murem. Do powrotu na zawodowy ring przygotowywał się w Wołowie – zakładzie karnym dla największych recydywistów. Nie spotka się tam ludzi skazanych na mniej niż 10 lat. – I to jest największy paradoks – opowiada Gargula. – Wcześniej siedziałem w Tarnowie – miejscu dla pierwszy raz karanych. Tam za ćwiczenie pisze się wnioski karne. Trenowanie sportów walki na terenie zakładu karnego traktowane jest jako zbrojenie się przeciw Służbie Więziennej.

Reklama

gargula

Jak wyglądały przygotowania „Tomery” do ponownych występów w ringu? – Sparowaliśmy bez rękawic. Po tym, jak jednemu ze współosadzonych pękł łuk brwiowy, przyszedł do mnie wychowawca.

– Gargula! Powiem krótko, koniec trenowania! – zakomunikował stanowczo.

– Ale wychowawco, jak to koniec? Sport jest moją jedyną szansą, na poukładanie sobie życia. Powinniście mi w tym pomóc – odpowiedziałem czując osuwający się pod nogami grunt.

Po tym incydencie robiliśmy wyłącznie zadaniówki. Na dotyk. W celi zrobiliśmy z materaca worek.

Za kratkami Gargula przeszedł przemianę duchową, został mechanikiem-monterem maszyn, odstawił nie tylko papierosy oraz trawkę, ale i mięso. Opuszczenia więziennych murów nie świętował zbyt hucznie. Już następnego dnia stawił się na treningu. Po kilku miesiącach wytężonej pracy stoczył oficjalny pojedynek. Na gali Andrzeja Gmitruka – czyli człowieka, u którego walczył bezpośrednio przed zatrzymaniem.

Reklama

Najlepszym przedstawicielem sportów walki w historii więziennictwa był z pewnością Bernard Hopkins. Historię „Kata” powinno prezentować się wszystkim osadzonym i stawiać go za wzór resocjalizacji. Więzienie nie oszczędzało Hopkinsa, za kratami był świadkiem gwałtu i morderstwa współwięźnia, zabitego w następstwie kłótni o… paczkę fajek. Pięściarz został skazany za liczne rozboje, dostał 18 lat. I to tak naprawdę dopiero pozbawiony wolności zaczął na poważnie trenować boks. Przystąpił do programu bokserskiego, który objął 38 zakładów karnych. Chociaż przebywał w więzieniu o zaostrzonym rygorze, podobnie jak inni uczestnicy programu, miał codziennie do dyspozycji rękawice i salę treningową z ringiem. Hopkins wygrał młodzieżową olimpiadę stanu Pensylwania i został więziennym mistrzem kraju w wadze średniej. Do czasu przegranego zawodowego debiutu, jego jedyne doświadczenia związane z boksem, łączyły się z pobytem za kratkami.

hopkins

Mike Tyson zainteresował się sportem w poprawczaku. Był niepokorny, więc większość odsiadki spędził w karcerze. Któregoś dnia usłyszał, że niejaki Deshawn Stewart trenuje boks z osadzonymi. Stewart był nie najmłodszym już, 70-kilowym Irlandczykiem. Tyson uparł się, że pokaże mu na czym polega uliczna bójka. Nie udało się, młody gniewny padł po ciosie na żołądek, zwymiotował. Po tym nieprzyjemnym incydencie Tyson dołączył do grupy Stewarta. To właśnie Irlandczyk poznał „Żelaznego Mike’a” z Cusem D’Amato. D’Amato widząc na sparingu Tysona szepnął na ucho Deshawnowi: „Chłopak będzie kiedyś mistrzem świata w wadze ciężkiej”. Te słowa okazały się prorocze. Gdy Hopkins bił się po więzieniach, Tyson został najmłodszym czempionem ciężkiej w historii boksu. Tytuł stracił po niespełna czterech latach. Gdy w listopadzie 1992 r. trafił do więzienia, mówiono o nim „były mistrz”.

Starający się wrócić na tron Mike nie miał do dyspozycji takich warunków jak Hopkins. Co dzień przemierzał dziesiątki kilometrów biegając w swojej malutkiej celi. Siedemnaście lat później w podobnych okolicznościach musiał sobie radzić Artur Szpilka, który spotkał się z Gargulą w Tarnowie. – Robiłem 1000 pompek na kubkach, na taboretach. Koleżka, co ważył ponad 100 kg siadał, to się go podnosiło. Nalewałem wodę do torby foliowej i ćwiczyłem jak z hantlami – opisywał tuż po odbyciu wyroku w rozmowie ze Sport.pl.

„Szpila” za kratami przeczytał Trylogię. Materla ma w areszcie dostęp do książek, telewizji, może nawet samodzielnie przygotowywać posiłki. Przysługuje mu jedna wizyta na spacerniaku dziennie. – Pamiętam jak musiałem zmartwić odwiedzającego mnie kolegę i powiedzieć mu, że niestety, ale nie miałem czasu przeczytać podrzuconych przez niego książek. Miałem ściśle określony plan dnia. Kładłem się spać kompletnie wykończony – wspomina odsiadkę Gargula. „Tomera” został objęty programem socjalizacji wtórnej. Jaka przyszłość czeka Materlę?

Prokuratora zbiera materiał dowodowy i pieczołowicie przygotowuje akt oskarżenia. Zawodnik Berserkers Team pozostanie za kratkami przynajmniej do 13 marca. Wiele wskazuje jednak na to, że tymczasowy areszt zostanie przedłużony. Jeżeli sąd uzna „Cipao” za winnego, grozi mu nawet 10-letnia odsiadka.

HUBERT KĘSKA

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

8 komentarzy

Loading...