Reklama

Dokumentacja Hillsborough już w prokuraturze. Wyroki po 30 latach od tragedii?

redakcja

Autor:redakcja

23 stycznia 2017, 18:38 • 5 min czytania 0 komentarzy

Dwadzieścia trzy lata trwała walka o ujawnienie prawdy. Dwadzieścia siedem lat – o wznowienie skandalicznie prowadzonego i tuszującego zaniedbania śledztwa. W nadchodzących miesiącach, może nawet na 28. rocznicę tragedii na Hillsborough, winnych wreszcie dosięgnie zasłużona kara. Jak donosi BBC – Crown Prosecution Service, Koronna Służba Prokuratorska, otrzymała dane dotyczące 23 osób i organizacji, wobec których można postawić zarzuty za niedopatrzenia czy wręcz przestępstwa sprzed niemal trzydziestu lat.

Dokumentacja Hillsborough już w prokuraturze. Wyroki po 30 latach od tragedii?

Determinacja kilkudziesięciu osób, ponad ćwierć wieku walki, uporu i niezłomności, może wreszcie przynieść tak wyczekiwaną w Anglii sprawiedliwość. Sprawiedliwość dla 96, jak nazywają sami siebie weterani tej wieloletniej wojny o przywrócenie dobrego imienia swoim rodzinom czy kolegom oraz o karę dla tych, którzy odpowiadają za śmierć niemal setki kibiców.

Dlaczego walczą? Przede wszystkim w imieniu 96 ofiar katastrofy na stadionie Hillsborough, która na dobre odmieniła piłkę nożną, zresztą nie tylko na Wyspach Brytyjskich. 15 kwietnia 1989. Czarna data, przez wiele lat uznawana za ostateczne potwierdzenie zbydlęcenia angielskich chuliganów, dziś jawi się już w zupełnie innych barwach. Wówczas jednak media, rząd i policja miały gotową historię zanim jeszcze podliczono ofiary. Przypomnijmy: mecz na stadionie w Sheffield, po jednej stronie fani Nottingham Forest, po drugiej kibice Liverpoolu. Choć tych drugich jest więcej – gnieżdżą się na mniejszej z trybun, i tak udostępnionej im jedynie w części. Przez korki fani docierają falami, w dodatku zirytowani i zniecierpliwieni. Na starym stadionie, który od dziesięciu lat nie posiadał żadnych certyfikatów bezpieczeństwa, nie było ciężko o dramat.

W tym miejscu kończą się punkty wspólne obu opowieści. Starszą, nieaktualną, opartą przede wszystkim o raport Petera Taylora, ministra sprawiedliwości w rządzie Margaret Thatcher, w tym miejscu przerywają wybryki chuliganów. To właśnie oni mieli być winni tragedii – przez przestarzałą infrastrukturę zaś niemożliwa była skuteczna interwencja policji. Efekt był taki, że ludzie tratowali się wzajemnie umykając przed zadymami, albo wręcz przeciwnie, dążąc do nich. Taylor skupiał się w raporcie na konieczności lepszego zabezpieczania spotkań, na wyłączeniu z użytku trybun stojących oraz modyfikacji wszelkich zabezpieczeń. Stadiony miały się zmienić w twierdze, kluby zostały zmuszone do potężnych inwestycji w zabezpieczenia oraz przebudowę trybun. Wszystko wzmacniały prasowe przekazy. W nich – szczególnie na łamach „The Sun” – przedstawiano jeszcze bardziej drastyczny obraz zdarzeń. Na policjantów udzielających pomocy rannym chuligani z trybun mieli oddawać mocz. Część z nich miało również odbierać portfele i inne kosztowności poszkodowanym. Według tej relacji pobici przez wściekłe bydło zostali nawet ratownicy.

Federacja? Niewinna. Policja? Wzorowa. Nawet uchybienia organizacyjne schodziły na dalszy plan w świetle tak haniebnych czynów jak szabrowanie czy uniemożliwianie udzielenia pomocy.

Reklama

Wersję uznano za oficjalną, śledztwo zamknięto, całość zaś posłużyła do zreformowania piłki nożnej, do wytoczenia wojny chuliganom i starym stadionom. Po części słusznie, jednak… kosztem 96 ofiar. Kosztem prawdy o tym, jak doszło do ich śmierci.

Przez ponad dwadzieścia lat garstka szaleńców, przede wszystkim rodzin kibiców, którzy zginęli w tragedii, zbierała dowody na fałszowanie historii przez media i polityków. W 2012 roku światło dzienne ujrzał efekt ich pracy. 400 stron analizy opartej już nie na raporcie Taylora i zeznaniach policjantów, ale wszystkich dostępnych i pozornie niedostępnych źródłach. Ustalenia były miażdżące. Zacytujemy nasz artykuł z tamtego okresu:

– 41 osób (niemal połowę!) można było uratować
– policja tuszowała swoje winy, z jej inspiracji powstał artykuł w „The Sun”
– policja ingerowała w zeznania, fabrykując dowody winy kibiców, jednocześnie usuwając z kartotek niewygodne dla siebie fragmenty wypowiedzi świadków
– wiele ofiar śmiertelnych wciąż żyło, gdy policja oddzieliła sektor kordonem
– na murawę wpuszczono tylko jedną karetkę (!)
– do szpitala przewieziono zaledwie 14 ofiar
– o tuszowaniu win policji i związku wiedzieli najważniejsi krajowi politycy, łącznie z premier Margaret Thatcher

Już wtedy było jasne – ruszy lawina. „The Sun” momentalnie przeprosiło za swoją haniebną okładkę sprzed 23 lat.

h4xP3SP

W imieniu państwa osobne przeprosiny wygłosił premier David Cameron, zapewniając, że sprawa zostanie wyjaśniona do końca. Śledztwo się przeciągało, ale w kwietniu 2016 roku sąd w Warrington potwierdził: to nie był zwykły wypadek, to nieumyślne spowodowanie śmierci w dodatku w jego następstwie prowadzone z premedytacją tuszowanie śladów i zatajanie prawdziwych przyczyn tragedii. 27 lat od tragedii rodziny ofiar w ten sposób przyjęły zmianę kategorii czynu, jednocześnie odsuwającą wszelkie podejrzenia od ich bliskich.

Reklama

Dziś, osiem miesięcy po tym zwycięstwie prawdy nad trzema dekadami fałszu i kłamstw, wreszcie prawdziwie winni mają odpowiedzieć za swoje czyny z 1989 roku. Koronna Służba Prokuratorska otrzymała dane dotyczące 23 osób i instytucji, niewymienionych z nazwy, wytypowanych jako winni przez zespoły dochodzeniowe brytyjskich służb. BBC podaje, że za rażące zaniedbania może odpowiedzieć m.in. komisarz David Duckenfield, dowodzący akcją na stadionie. – Nie mieliśmy nikogo, teraz mówi się nawet o 23 odpowiedzialnych za tragedię – mówi w rozmowie ze stacją Margaret Aspinall, która w Sheffield straciła syna, Jamesa.

Postępowania toczą się dwutorowo. Po pierwsze – zarzuty dotyczące dnia tragedii, zaniedbań organizacyjnych i błędów w organizacji akcji pomocy dla poszkodowanych. Po drugie – zarzuty dotyczące śledztwa z 1989 roku, fałszowania przesłuchań, zacierania śladów i odsuwania podejrzeń od policji przez samych funkcjonariuszy. Rozważa się więc zarówno to najpoważniejsze, nieumyślne spowodowanie katastrofy i śmierci 96 osób, jak i te „pomniejsze” – jak choćby „perverting the course of justice” i „conspiring to pervert the course of justice”, czyli innymi słowy oszukiwanie sądu poprzez preparowanie dowodów czy składanie fałszywych zeznań.

W akcji dociekania – kto zawinił i w jakim stopniu – udział biorą także policyjne instytucje, choćby IPCC, czyli niezależna policyjna komisja zajmująca się zażaleniami na działanie stróżów prawa. Zespoły dochodzeniowe przez cztery lata zebrały „ponad 35 milionów słów” w dokumentach dotyczących niechlujstwa ówczesnych władz. Teraz wszystko trafia do prokuratorów, którzy prawdopodobnie ostatecznie zdecydują komu i w jakim stopniu zarzucić odpowiedzialność za Hillsborough. Wyroki sądów w świetle tak ogromnej dokumentacji mogą się okazać formalnością.

Zanim jednak do nich dojdzie – prawdopodobnie wszystko przeciągnie się o kolejne kilka miesięcy. BBC twierdzi, że właśnie tyle może zająć analiza materiałów ze śledztw m.in. IPCC, zanim Koronna Służba Prokuratorska wyda swoje werdykty.

Cóż to jednak znaczy, wobec 23 lat walki o ujawnienie prawdy, kolejnych 4 lat o jej uznanie przez sąd i 8 miesięcy o nazwiska i nazwy winnych. Dziś najważniejsze wydaje się, że jeszcze przed 30. rocznicą dramatu na stadionie Sheffield Wednesday wszyscy winni odpowiedzą przed sądem. Za 15 kwietnia 1989 roku, ale i za 23 lata w kłamstwie.

Najnowsze

Polecane

Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Szymon Szczepanik
2
Thurnbichler: Nie zareagowałem wystarczająco wcześnie na negatywne zmiany [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...