Reklama

Stilić jak zdarta płyta – nie grał, bo przyszedł nowy trener

redakcja

Autor:redakcja

16 stycznia 2017, 14:05 • 3 min czytania 31 komentarzy

Kiedy do polskiej ligi przechodzi piłkarz i barwnie opowiada, dlaczego nie udało mu się zagranicą, zapala nam się lampka ostrzegawcza. A kiedy do polskiej ligi przechodzi Semir Stilić i barwnie opowiada, dlaczego nie udało mu się zagranicą, słyszymy już wściekłe wycie syren strażackich. I tak właśnie dzieje się teraz, bo sympatyczny Bośniak wytłumaczył na łamach Przeglądu Sportowego, co na Cyprze poszło nie tak. Przytoczmy od razu fragment wypowiedzi:

Stilić jak zdarta płyta – nie grał, bo przyszedł nowy trener

Zaczęło się świetnie, strzeliłem gola z Astaną, potem kilka w lidze. W pewnym momencie zmienił się trener, ten nowy miał inną filozofię. (…) APOEL to klub, który co roku zmienia 7-8 piłkarzy.

Zanim odniesiemy się do tych słów, sięgnijmy po „Gazetę Krakowską” sprzed trzech lat, w której to – tuż po transferze do Wisły – Semir wyjaśniał, co poszło nie tak w Turcji. Tu również przytoczmy fragment:

W Turcji na początku wszystko wyglądało dobrze. Grałem, strzelałem bramki, miałem asysty. Drużyna miała jednak słabe wyniki, więc zmieniono trenera. Wcześniej słyszałem, że w Turcji już tak jest, że jak przychodzi nowy trener, to sprowadza swoich zawodników, odstawiając kilku z tych, którzy już w danym klubie są.

Wygląda więc na to, że biedny Semir zaliczył coś w rodzaju deja vu, bo po raz kolejny świetnie zaczął, ale – tak się akurat złożyło – zmienił się trener, który miał na niego inny pomysł. No i ta wredna lokalna specyfika – w Turcji i na Cyprze nieustannie wymienia się piłkarzy i zawsze w gronie odpalonych znajdował się nieszczęsny Bośniak. Co ciekawe, w obydwu przypadkach Stilić nie wytrzymuje konfrontacji z faktami. W Turcji przed zmianą trenera rozegrał ledwie 294 minuty, u nowego nie powąchał już murawy. Na Cyprze z kolei wyglądało to tak, że przez ostatnie miesiące u trenera Ketsbaia w 18 meczach APOEL-u zaliczył śmieszne 217 minut, natomiast u jego następców nie grał już wcale. Jakkolwiek spojrzeć, tu i tu Bośniak został odstawiony na długo przed zmianą trenera, więc z pewnością nie jest to aspekt, który najmocniej mu zaszkodził.

Reklama

Być może więc zarówno w Turcji, jak i na Cyprze zmiana trenera niosła za sobą zmianę filozofii, ale w kontekście Stilicia oznaczała jedynie potwierdzenie decyzji poprzednika. Ofensywny pomocnik w obydwu przypadkach najpierw tracił w oczach szkoleniowca, który go do klubu sprowadzał, a później nie potrafił przekonać do siebie jego następcy. Innymi słowy, tłumaczenie się zmianą na stanowisku trenera jest tu zupełnie nie na miejscu i – co piszemy z przykrością – wygląda na tanią wymówkę, która ma odwrócić uwagę od prawdziwego problemu.

Wygląda na to, że świeżo upieczony wiślak niczego się przez ostatnie lata nie nauczył i nadal uważa, że najlepszym przywitaniem z ekstraklasą są głupiutkie opowieści. Według Stilicia wciąż lepiej powiedzieć: „Zaczęło się świetnie, strzeliłem gola z Astaną, potem kilka w lidze”, niż przyznać wprost – strzeliłem w lidze trzy gole, jednego w sierpniu, drugiego w październiku, trzeciego w kwietniu i – jak na ofensywnego pomocnika – to bardzo słaby wynik. Bośniak nadal woli zasłaniać się inną filozofią nowego trenera, zamiast uczciwie powiedzieć, że ostatecznie przegrał rywalizację o miejsce w składzie u każdego szkoleniowca, z którym pracował. Cóż, widocznie taki właśnie jest jego urok.

Na pocieszenie dla kibiców Wisły możemy dodać, że przed trzema laty Stilić także zaczął od wygadywania głupot, a potem dobrze prezentował się na boisku. Innymi słowy, to jeden z tych piłkarzy, którzy zdecydowanie zyskują, kiedy akurat się nie odzywają.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

31 komentarzy

Loading...