Reklama

„Mało zwrotny, łamie linię, zero techniki”. Poznaliśmy najgorszych!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

20 grudnia 2016, 10:42 • 5 min czytania 0 komentarzy

Wielka Gala Weszło to idealna okazja, by wyróżnić najlepszych piłkarzy w danej rundzie, ale nie tylko. To również idealna okazja, by wyróżnić najgorszych. O ile w pierwszym przypadku oddajemy głos ligowcom, o tyle w drugim – łączymy siły z nietuzinkowymi postaciami. Na ostatnich dwóch galach gościliśmy byłego trenera Lechii, Thomasa von Heesena, który mówił jak jest, tym razem pomógł nam człowiek-instytucja. Po prostu ekspert, którego przedstawiać nie trzeba, bo charakterystyczny styl jest jego wizytówką – Tomasz Ajto.

„Mało zwrotny, łamie linię, zero techniki”. Poznaliśmy najgorszych!

No więc lecimy, na początek bramkarz:

Kamil Lech – No dobrze, bo u nas tyle się mówi o tym szkoleniu, o tym, jak to mówią w Niemczech, Aubsildung, ale ja się teraz pytam – i co my z tego mamy? No spójrzmy, wchodzi do bramki młody chłopak, z bramkarskiej rodziny, 22-letni Junge i zjada go kompletnie presja. Bo my patrzymy tylko na to, czy on potrafi piłkę odbić, czy złapać, ale zobaczmy jak gra Manuel Neuer, wybitny bramkarz – to jest przykład silnej psychiki, on odebrał wychowanie zachodnie, nie boi się przyjąć, pokiwać, rozegrać. Nie czuje presji, a gra na stadionach, które, no umówmy się, są o wiele bardziej zapełnione niż polskie. Także może spójrzmy na naszych sąsiadów i przygotowujmy tych piłkarzy inaczej, inaczej pod kątem mentalnym.

I linia obrony:

Vladislavs Gabovs – No czasem tak jest, że szukasz formy te kilka meczów i nic. Ale potem przychodzi ten jeden mecz i odpalasz. No, a Gabovs nie odpalił. On może i miał papiery na granie, ale, jak ja to, hehe, mówię, mu zamokły. Przyjeżdża taki z Łotwy, co my żeśmy za czasów trenera Engela nawet nie chcieli z takimi grać, bo szkoda było od stołu wstawać, i zabiera miejsce naszym chłopcom. I dlatego pytam, jak u nas ma być normalnie?

Reklama

Maciej Wilusz – Mie tego nauczyli w Niemczech – co musi mieć dobry stoper? No musi antizipieren, musi przewidywać akcję. A on tego nie ma… Nie potrafi utrzymać formy, poza tym nie wytrzymuje presji. Ja rozmawiałem kiedyś, jak on grał jeszcze w Bełchatowie, bo tu byli menedżerowie z Niemiec. I ja ich pytam, czy ten Wilusz może by im się podobał, ale oni do mnie jedno: „Gianni, mental”. Tam chodzi o mentalność, no a on by nie dał rady, tam dają radę tylko najtwardsi. Chłopie przyjmij tę piłkę, rozejrzyj się spokojnie, zaproś kumpli do grania. Bo jak nie, to będziesz, hehe, na wieczorek pożegnalny zapraszał.

Dmitrij Wierchowcow – Ja pamiętam taki mecz, to grało Zagłębie z Koroną. Tam w drużynie z Kielc bronił Pesković, obrona Rymaniak, Dejmek, Kallaste i Wierchowcow właśnie. No i co chodzi o Wierchowcowa – to jest za duży rozmiar cylindra, on sobie nie radzi. Ja naprawdę nie wiem dlaczego ten człowiek grał, bo za moich czasów, w Bundeslidze, tacy ludzie to nawet na trening by wstępu nie mieli.

Adam Mójta – To znaczy ja powiem tak – co chodzi o Mójtę, to ta gra w Krakowie, to są dla niego zdecydowanie za duże buty. Dobrze, bo ktoś zaraz powie, że w Podbeskidziu strzelał dużo goli i zaliczał dużo asyst. No ale w Wiśle tego nie robi. No tak czy nie?!

W pomocy…

Łukasz Tymiński – No dla mnie to jest jakieś nieporozumienie. Ja, gdy grałem w Bundeslidze, gdy walczyliśmy z Schalke 04 Gelsenkirchen o mistrzostwo kraju, potem w Lidze Mistrzów, to ja grałem twardo, jak to się mówi – nie odstawiałem nogi. No i dobrze, łapałem dużo kartek, ale co chodzi o taką grę, to ja grałem po prostu twardo. Do mnie przychodził ówczesny meneżer Rudi Assauer, klepał mnie po plecach i mówił: „Gianni, za to cię szanuję”. A ten Tymiński… No on chce robić krzywdę, to nie ma żadnego związku z piłką.

Tomasz Jodłowiec – Do tego, słuchajcie, każdy z nas ma samochód. No kurwa, wsiądź i jeździj nim non stop przez cały rok, gazuj na każdym zakręcie, wprowadzaj na najwyższe obroty, no to wiadomo, że w końcu odmówi posłuszeństwa. Jupp Heynckes mi kiedyś powiedział: „Człowieku, jak robisz coś poniedziałek, wtorek, środa, czwartek, piątek, sobota i niedziela, to w końcu stracisz cały gaz, musisz mieć chwilę na regenerację organizmu”. To są mądre słowa, to jest facet, który wygrał Ligę Mistrzów.

Reklama

Michał Masłowski – Tyle już ten chłopak gra w piłkę, a ja nie widziałem jeszcze jego dobrego zagrania. On jest jakiś taki… jakiś taki… nonszalancki w tych swoich akcjach. Taki, jak ja to czasami mówię, TurboMichał! Pojawia się i znika! No właśnie, ale częściej znika, no to nie może tak robić pomocnik, on musi udowodnić te swoje umiejętności, tak?

No i zabójcza ofensywa.

Steeven Langil – Co chodzi o Langila, to mie on zupełnie nie przekonywuje. Chce robić z siebie taką wielką gwiazdę w Legii Warszawa, dobrze wyglądać, w garniturze, a grać już nie za bardzo… Wystarczy pamiętać, co ja powiedziałem, gdy ten Langil tu przychodził, że on nie będzie skupiał się na piłce, bo on nie wie, że życie piłkarza to są detale – to jest długość snu, odpowiednia dieta, nawodnienie… To wszystko, czego nauczyłem się w Bundeslidze. A on, widzimy, jakieś imprezy, tańce… No nie wiem.

Łukasz Zwoliński – Z tym chłopakiem dzieje się coś złego. Ja pamiętam sezon 2014/2015, jak dobrze kojarzę 33 rozegranych meczy, 12 goli, 2 asysty… Tak, znalazłem ten sezon, rzeczywiście takie liczby jak mówię, prawda, no to co chodzi o statystyki, to miał je niemożliwe. Kolejny sezon zresztą też bardzo dobry, a teraz proszę – co się z tym chłopakiem dzieje? On zdecydowanie potrzebuje wstrząsu, otrzeźwienia jakiegoś, bata nad sobą.

Dariusz Zjawiński – No popatrzmy…

WTtpNDh

No co chodzi o statystyki, to wystarczy za cały komentarz.

j7hvKwv

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...