Reklama

Uczeń vs. mistrz na remis. Hoffe wciąż bez porażki w lidze

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

16 grudnia 2016, 22:50 • 3 min czytania 0 komentarzy

Choć obaj panowie spotkali się już na wiosnę, to dopiero dzisiejsze starcie miało być prawdziwą konfrontacją dwóch podobnych umysłów piłkarskich. Umysłów nowoczesnych, rewolucyjnych, przed laty grających do jednej bramki. Julian Nagelsmann, 29-latek który jeszcze nie tak dawno był przez Thomasa Tuchela wciągany do świata trenerki, dziś ze swoim mentorem zgodnie podzielił się punktami, choć w pełni usatysfakcjonowany czuć się nie może.

Uczeń vs. mistrz na remis. Hoffe wciąż bez porażki w lidze

TSG Hoffenheim – obok Realu Madryt jedyna drużyna spośród najsilniejszych lig Europy, która dotychczas nie przegrała ani jednego meczu w lidze. Dziś wyzwanie rzuciła im nie dość, że czołowa drużyna Bundesligi, to i jeszcze całego Starego Kontynentu. Zanim jednak mecz na dobre zdążył się rozkręcić, zanim ktokolwiek spróbował narzucić swoje warunki gry, to już było 1:0. Długa piłka do Utha, minięcie Weidenfellera i strzał do pustej bramki. No właśnie – Roman Weidenfeller. Po tym piłkarzu bardzo wyraźnie widać znamiona upływającego czasu – dziś doświadczony golkiper był niepewny, nie potrafił wyczuć czy z bramki wyskoczyć, czy między słupkami zostać. Z tego wziął się też ten gol dla gospodarzy, bo trudno uciec wrażeniu, że bramkarz mógł do zagranej z głębi pola piłki zdążyć, ale moment zawahania o wszystkim przesądził.

Długo się jednak Hoffenheim z gola nie nacieszyło. Zamieszanie przed szesnastką, dziubnięcie piłki przez Dembele i precyzyjne uderzenie Mario Goetze dla którego był to dopiero pierwszy gol po powrocie do BVB. Wspomniany Dembele dziś zresztą raz po raz mieszał w okolicach szesnastki TSG – woził piłkę a to w lewo, a to w prawo, brał na siebie po dwóch-trzech rywali, robił masę miejsca kolegom. Na niewiele jednak jego trudy się zdawały, bo kompletną padakę podopieczni Tuchela prezentowali w obronie – elektryczny był powracający po kontuzji Bender, znacznie formę po zmaganiach z urazem obniżył też Bartra. I, jak to zwykle bywa, Borussia miała kolosalne problemy z bronieniem podczas stałych fragmentów gry…

A jakby mało było złych informacji dla gości, to jeszcze przed przerwą drugą żółtą kartkę zdążył złapać Marco Reus. Nie był to najlepszy mecz Niemca, bo nie dość, że i jego często poniewierali rywale, to i sam nie wytrzymał ciśnienia. I gdy wydawało się, że Hoffenheim grając w przewadze zawodnika zdoła prowadzenie spokojnie dociągnąć do ostatniej minuty, to wystarczyła chwila nieuwagi i pozostawienie bez opieki Aubameyanga. Gabończyk tuż po zmianie stron trafił więc do siatki i jeśli chodzi o gole, to by było dzisiaj na tyle. Mecz nieco stracił na tempie, z każdą minutą zaczynało coraz mocniej brakować obu zespołom paliwa. Tym samym Hoffenheim, mimo remisu, wciąż jest niepokonane w tym sezonie ligowym.

Reklama

I pewnie uznalibyśmy ten mecz za kapitalne widowisko, ale jak zwykle, w swoim stylu, show skradł Tomasz Hajto. Czasem odnosimy wrażenie, że legendarny obrońca Schalke 04 Gelsenkirchen nie potraci ścierpieć tego, że ktoś może prezentować większe umiejętności od niego – dziś na przykład starał się systematyczne rąbać wszystkich, którzy paradoksalnie na placu błyszczeli. A już najburtalniejsza orka odbyła się pod adresem sędziego… O matko, co ten chłop dzisiaj nieświadomie przeżywał. Nie znamy powodu tego ataku, ale w skrócie to okazało się, że arbiter na swojej prywatnej liście nienawiści ma przede wszystkim Marco Reusa. Jak bowiem stwierdził Hajto, radość i nienawiść, jakie malowały się na twarzy bidnego sędziego, gdy wlepiał drugą żółtą kartkę Niemcowi, ewidentnie świadczyły o negatywnych odczuciach wobec skrzydłowego. Monolog trwał dobrych kilka minut, a pan z gwizdkiem został zjechany do trzech pokoleń wstecz. Poza tym pełen wachlarz klasyki – wysublimowane dowcipy, mniej wysublimowana krytyka i masa śmiechu.

I jeszcze ważna informacja dla polskich kibiców – Thomas Tuchel nie mógł dziś skorzystać z Łukasza Piszczka, który zmaga się z problem z mięśniem przywodziciela.

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Prezes Bayeru: Możliwe, że Alonso pewnego dnia będzie trenerem Realu Madryt

Damian Popilowski
1
Prezes Bayeru: Możliwe, że Alonso pewnego dnia będzie trenerem Realu Madryt

Komentarze

0 komentarzy

Loading...