Reklama

Lubelski absurd. Zawodowcy w garniakach, którzy robią kanapki

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

13 grudnia 2016, 15:41 • 3 min czytania 0 komentarzy

Pamiętacie jak kilka tygodni temu pisaliśmy o Motorze Lublin? III-ligowy klub, który zajmuje w swoich rozgrywkach miejsce w środku stawki (dokładnie dziewiąte, nic się nie zmieniło) i bardziej grozi mu spadek niżej niż awans, zgodnie z projektem budżetu na przyszły rok ma dostać od miasta trzy miliony złotych. Już wtedy wydawało się, że władze tej ekipy nie zostaną docenione ani przez „Forbesa” za zarządzanie, ani w plebiscytach sportowych, bo ich wynik sportowy nijak nie licuje z możliwościami. Jednak okazało się, że kryje się za tym historia, której szczegóły są równie, a może nawet jeszcze bardziej absurdalne. 

Lubelski absurd. Zawodowcy w garniakach, którzy robią kanapki

W teorii gra dla Motoru Lublin to mokry sen wszystkich III-ligowych piłkarzy, wielu II-ligowych, a i niektórzy z I ligi też nie pogardziliby takimi warunkami. W praktyce jednak nie jest tak różowo, lubelskie El Dorado tak naprawdę nie istnieje. Przynajmniej tak sprawę stawiają piłkarze, według których sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że należało poskarżyć się lokalnym mediom.

I tak na stronie „Dziennika Wschodniego” czytamy, że piłkarze nie mają zamiaru polemizować ze stwierdzeniem, że jesienią grali piach, zgadzają się również, iż te dwa-trzy tysiące (bez premii), które zarabiają w Motorze, to sporo. Jednak nie można zapominać o tym, że:

– profesjonalizm w Motorze kończy się na wypowiedziach władz,
– klub ze względu na mizerne wyniki miga się z wypłacaniem piłkarzom należnych pieniędzy,
– przy czym ściemnia graczom, że kasa jest pusta, podczas gdy ostatnio wpadła do niej okrągła sumka,
– i generalnie ściemnia ludziom, że „hajs będzie jutro”, a przelewów nie widać,
– poza tym jest problem z treningami, bo po godzinie ktoś (cieć czy też zarządca obiektu) wyrzuca ich z boiska,
– gdy stawiają opór, „nadprogramowe” minuty chce odejmować od kolejnych zajęć, albo po prostu wyłącza światło,
– klub pewne rzeczy robi pod publiczkę, np. funduje piłkarzom garnitury, zamiast odżywek,
– prezes ma swoją asystentkę, za to piłkarze nie mają zapewnionej nawet pierwszej pomocy,
– o masażystach czy fizjoterapeutach nie wspominając,
– Motor jako pracodawca w ogóle nie pomaga zatrudnianym obcokrajowcom,
– piłkarze na meczach wyjazdowych nie zawsze mogą liczyć na posiłek, w klubie każą im robić kanapki,
– generalnie komunikacja na linii władze-zespół jest beznadziejna.

Hm…

Reklama

Z jednej strony gdy patrzymy na tę listę i przypominamy sobie, o jakim klubie mówimy, jest troszeczkę groteskowo (wpieprzanie kanapeczek w klubowych garniturach!). Ciągle mamy w głowie to, że na tym poziomie ciężko traktować piłkarzy jak zawodowców, to powinno być bardziej hobby. Z drugiej strony zawsze szkoda ludzi, którzy są robieni w bambuko. No postawmy się w takiej sytuacji – za 1,5 tygodnia święta, a choć swoją pracę wykonaliśmy, to od dwóch miesięcy nie było wypłaty. Podpisałeś kontrakt, to płać, nikt cię wrzątkiem przy tym nie polewał…

Co na to władze klubu? W skrócie:

Pan Waldemar Leszcz, prezes Motoru, mówi, że to nie tak, że nie płaci, bo wyniki są za słabe, tylko naprawdę są problemy z kasą w końcówce roku. Większość środków poszła na spłatę zadłużenia. Piłkarze mają dostać jedną wypłatę przed świętami. Dodaje, że liczył, iż zawodnicy wykażą się większym zrozumieniem. Resztę zarzutów też bagatelizuje: mają taką a nie inną umowę z MOSiR-em, ale pracują nad jej zmianą, gdyby ktoś potrzebował, to pierwszą pomoc medyczną może w każdej chwili zapewnić drugi trener, bo ma takie uprawnienia, obcokrajowcom pomaga jak może kierownik, a z fizjoterapeutą nie ma co się wygłupiać, bo „przypominam, że to jest III liga”.

Atmosfera z pewnością nie jest zdrowa. Niedługo opłatek, a mamy wrażenia, że tam obie strony chętniej wymieniłby się ciosami niż życzeniami. Tak otwarty atak na obecnego pracodawcę to jednak nie jest w tej branży codzienność, więc sytuacja musi być podbramkowa. Cała zamieszanie jest jednak dla nas ostatecznym dowodem, że Motor to klub amatorski i tak powinien być traktowany. Również przez tych, którzy decydują o publicznych pieniądzach, które idą na jego budżet.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...