Reklama

Tragiczna kolejka w wykonaniu arbitrów. Pięć spotkań z bramkowymi błędami

redakcja

Autor:redakcja

06 grudnia 2016, 14:22 • 3 min czytania 0 komentarzy

Przed tygodniem pochwaliliśmy naszych arbitrów, łudząc się, że chwilowa zwyżka formy przerodzi się w długotrwałą normę. Nic bardziej mylnego! Panowie z gwizdkiem momentalnie sprawdzili nas na ziemię, fatalnie prowadząc osiemnastą serię gier. W aż pięciu z ośmiu spotkań oglądaliśmy „bramkowe” pomyłki, które w trzech przypadkach wypaczyły końcowy rezultat. A wszystkich przebił Zbigniew Dobrynin, który swoimi decyzjami sprawił, że wygrała nie ta drużyna, która powinna.

Tragiczna kolejka w wykonaniu arbitrów. Pięć spotkań z bramkowymi błędami

Mecz Ruchu z Arką to jedna wielka pomyłka, bo arbiter nie podyktował dla gospodarzy – tu można się spierać – dwóch lub trzech rzutów karnych. Podopiecznym Waldemara Fornalika na pewno należała się jedenastka po tym, jak Sambea sfaulował w polu karnym Surmę oraz po tym, jak Sobieraj przywalił łokciem w twarz Helika. A to już wystarczy, by – w myśl zasad niewydrukowanej tabeli – dopisać Ruchowi dwa gole i, co za tym idzie, trzy punkty. W tym sezonie Dobrynin poprowadził dopiero swój pierwszy mecz w Ekstraklasie i po takim występie w stu procentach można zrozumieć, dlaczego wcześniej nie korzystano z jego usług.

Nie lepiej było w meczu Cracovii z Górnikiem Łęczna, gdzie w polu karnym gości Maciej Szmatiuk sfaulował Mateusza Szczepaniaka. Powinna być jedenastka dla gospodarzy, którą zamieniamy im na gola, więc i na zwycięstwo w całym meczu. Trochę bardziej skomplikowana sytuacja miała miejsce w meczu Śląska z Pogonią, gdzie arbiter podyktował dwa wątpliwe rzuty karne. Z jedenastki dla Śląska jeszcze się wybroni, ale – niestety – ma to mniejsze znaczenie, bo Biliński i tak spudłował. Natomiast zagranie ręką Stjepanovicia, który odruchowo zasłaniał się przed piłką, z pewnością nie kwalifikowało się na gwizdek. Łokieć Macedończyka powinien być podobnie potraktowany przez Gila, jak łokieć Lewandowskiego w polu karnym Pogoni, czyli należało puścić grę. Dodajmy też, że drugi gol Celebana został słusznie nieuznany, bo piłka otarła się o Bilińskiego, przez co kapitan Śląska znalazł się na spalonym. Tak czy inaczej podopieczni Rumaka zostali w przekroju całego meczu skrzywdzeni i to oni zdobywają u nas komplet punktów.

Co dalej? Łukasz Załuska sfaulował w polu karnym Marco Paixao w meczu Wisły z Lechią, ale nie miało to większego przełożenia na końcowy rezultat, więc uzupełniamy tylko kolumny „sędzia pomógł” i „sędzia zaszkodził”. Natomiast w meczu Jagiellonii z Lechem gospodarzom należała się jedenastka po faulu Bednarka na Runje. Ponadto gol wyrównujący dla gości padł po wolnym, którego być nie powinno, ale sporym nadużyciem byłoby zapisanie tego gola na konto arbitra – do bramki było 40 metrów. Tak czy inaczej podopieczni Michała Probierza – mimo że ostatecznie i tak wygrali – po raz kolejny zostali w tym sezonie skrzywdzeni, już piąty raz w tym sezonie, a warto pamiętać, że ani razu panowie z gwizdkiem im nie pomogli. W niewydrukowanej tabeli Jaga ma już jedenaście punktów przewagi nad konkurencją i pewnie zmierza po zwycięstwo w całej stawce.

Reklama

Najnowsze

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
1
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Niewydrukowana tabela

Ekstraklasa

Kopnięcie w głowę? Tylko żółta. Niekonsekwencja Marciniaka | Niewydrukowana Tabela

Maciej Wąsowski
12
Kopnięcie w głowę? Tylko żółta. Niekonsekwencja Marciniaka | Niewydrukowana Tabela

Komentarze

0 komentarzy

Loading...