Reklama

Cracovia mogłaby strzelać do jutra, a i tak wiele by z tego nie było

redakcja

Autor:redakcja

04 grudnia 2016, 18:47 • 2 min czytania 0 komentarzy

Jeśli w piątek napisaliśmy, że potrafimy sobie wyobrazić lepsze miejsca na przełamanie niż stadion w Niecieczy, to dziś trzeba powiedzieć coś kompletnie odwrotnego. Jesteś Cracovią i nie wygrywasz od pięciu spotkań, to trudno dostać lepszego rywala niż Łęczną u siebie – pożegnano tam trenera i dostają od każdego kto się napatoczy. Miało być więc dla gospodarzy spacerowo i łatwo, wyszło zaś męczenie buły, w dodatku bez tego wyczekiwanego przełamania.

Cracovia mogłaby strzelać do jutra, a i tak wiele by z tego nie było

Widać, że Cracovia jest w średniej formie i można to dostrzec nawet na tle tak przeciętnego rywala. W poniedziałek łęcznianie grali mecz w Gdańsku i choć tam długo utrzymywał się niewygodny dla Lechii wynik – 1:0 – było to spotkanie zgoła odmienne od tego. Tam tylko życzliwości gospodarzy podopieczni – wtedy – Rybarskiego zawdzięczali to, że utrzymywali się w grze. Tutaj tego nie widzieliśmy. Cracovia cisnęła, ale zawsze brakowało konkretów. Niby Wójcicki robił rajd, ale kończył go anemicznym strzałem. Niby Cetnarski uderzał z wolnego precyzyjnie, ale znów brakowało siły. Szczepaniak miał na nodze piłkę meczową, a nie trafił nawet w bramkę. 30 strzałów oddała Cracovia, ale celowała mniej więcej tak jak szturmowcy z „Gwiezdnych Wojen”. I to w Rycerzy Jedi.

A zaczęło się przecież dobrze i naprawdę nie byłoby wówczas grzechem wieszczenie kilkubramkowego zwycięstwa. Uderzał Wójcicki, potem strzał Jendriska został zablokowany, nawałnica. Okazało się jednak, że Górnik trzyma się lepiej, niż jego szkoleniowcy.

Bramka dla gospodarzy dopiero po godzinie, w dodatku nie padła po jakiejś wybitnej kombinacji, która będzie puszczana juniorom w czasie odpraw taktycznych. Nie, po prostu pogubił się Szmatiuk przed polem karnym, piłkę przejął Wójcicki, oddał ją do Piątka, który pokonał Małeckiego. Ot, gol oddający dyspozycję Cracovii – ledwie wpadło, akcja płacząca.

Czyli co, Pasy wymęczyły czerwoną latarnię ligi? Nie. Właściwie to jak oddali prowadzenie jeszcze bardziej obrazuje ich formę niż bramka strzelona przez Piątka. Ekipa Zielińskiego walnęła sobie bowiem samobója, konkretnie Covilo nieudolnie wybijał piłkę. Niby sytuację miał niewygodną, bo sępił za nim Pitry, ale na pewno można było to zrobić lepiej. Jednak jak nie idzie, to nie idzie i tak jest w przypadku Cracovii. A jeszcze karnego nie dostali, przecież Szmatiuk przytulił Szczepaniaka jak najlepszego przyjaciela i powalił go na ziemię.

Reklama

W ogóle oglądaliśmy dość przykry mecz, dwóch na dzisiaj słabych drużyn. Cracovia chciała, ale za cholerę nie mogła, a przyjezdni wpadli tutaj osiągnąć remis i nawet nie musieli sami strzelać, żeby rzeczywiście tak się stało. Naprawdę, znamy lepsze sposoby na spędzanie niedzieli i macie jeszcze trochę czasu, żeby stracony czas na oglądanie tego meczu nadrobić.

gks

Najnowsze

Hiszpania

Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Patryk Fabisiak
0
Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Komentarze

0 komentarzy

Loading...