Reklama

„Dekalog Nawałki”. Wściekłość przed meczem z Niemcami

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

01 grudnia 2016, 13:17 • 6 min czytania 0 komentarzy

Adam Nawałka ceni sobie porządek. Jeśli chodzi o przyjęte zasady, jest perfekcjonistą w każdym calu – nie uznaje żadnych odstępstw od normy. Właśnie dlatego potrafi wyprowadzić go z równowagi każdy pozornie nieistotny detal, na który większość trenerów machnęłaby ręką. O kilku gorących momentach na zgrupowaniach reprezentacji pisze Marcin Feddek w książce „Dekalog Nawałki”.

„Dekalog Nawałki”. Wściekłość przed meczem z Niemcami

Eliminacje Euro 2016 Polacy rozpoczęli od efektownego zwycięstwa 7:0 z Gibraltarem. Potem czekał ich mecz z Niemcami, przed którym trenowali na boisku Zwaru (szkółki piłkarskiej w warszawskim Wawrze). To właśnie wtedy wszyscy przekonali się, jak bardzo selekcjoner dba o każdy szczegół. Marcin Feddek wspomina to następująco:

Tuż przed treningiem murawa jak zwykle została obficie zroszona. Osobiście doglądali tego asystenci Nawałki, którzy jak zwykle pojawili się dużo wcześniej. Zapomnieli jednak o bardzo istotnej, jak się okazało, sprawie – nie wytarli siedzisk, które zostały zroszone w trakcie polewania. Kiedy selekcjoner z zawodnikami pojawili się na murawie, zapanowała mała konsternacja. Niektórzy piłkarze, nie bacząc na mokrą powierzchnię, usiedli i zaczęli zmieniać obuwie. Ale nie Nawałka.

– Panowie! Co to jest? – rozległ się donośny głos selekcjonera.

W tej samej sekundzie przy krzesełkach znalazł się kitman Paweł Kosedowski ze ścierką w ręku i błyskawicznie zaczął je wycierać.

Reklama

– Adam, nie przesadzasz? To tylko kilka kropli, nawet nie poczujesz – zagadnąłem odważnie.

Piorunujący wzrok, którym zmierzył mnie Nawałka, nie pozostawiał cienia wątpliwości. Właśnie przegiąłem!

– Marcinku, chyba się trochę zagalopowałeś! Chcesz do końca obejrzeć ten trening?

– OK, sorry, rozumiem – szybko się wycofałem.

A selekcjoner, patrząc na mnie złowieszczo, dodał:

– Organizacja i porządek to podstawa. Wszystko musi tu odpowiednio funkcjonować, począwszy od takich detali. Jasne?

Reklama

Pilka nozna. Eliminacje do MS 2018. Rumunia - Polska. 11.11.2016

Kolejny dowód na to, że selekcjoner nie toleruje niedbalstwa, zauważyć można było podczas treningu przed wylotem na rewanżowe spotkanie z reprezentacją Niemiec. Choć sytuacja była pozornie błaha, to Karol Linetty musiał przyjąć trochę gorzkich słów z ust Adama Nawałki:

Na koniec treningu sztab tradycyjnie zaordynował stałe fragmenty gry. Obserwowałem to z pozycji ławki rezerwowych w towarzystwie Pazdana, z którym rozsiedliśmy się na wygodnych czerwonych fotelach. Michał już wiedział, że gwizdek kończący trening oznacza jego powrót do domu. Przegrał z kontuzją, ale zdołał się z tym już oswoić. Nagle nasz wzrok przykuł leżący bezwładnie na murawie Linetty. Dosłownie kilka sekund wcześniej Karol wyskoczył z muru, a piekielnie mocno uderzona przez Błaszczykowskiego piłka trafiła go w głowę. Lechita nie zdążył się zasłonić i padł jak rażony piorunem. Totalny nokaut! Przez chwile zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Karol długo się nie podnosił. W końcu w asyście Jaroszewskiego powędrował za bramkę.

– Teraz słuchaj, jaką zjebkę dostanie od Nawałki – szybko ocenił sytuację Pazdan. – O patrz! A nie mówiłem!

Widok rzeczywiście zaskakiwał. Selekcjoner grzmiał na Linettego, choć ten wyraźnie jeszcze kiwał się na nogach.

Nawałka był wściekły. Miał pretensje o to, że Karol wybiegł z muru, choć miał tego nie robić. Gdyby został, nic by się nie stało, a tak tuż przed wylotem do Frankfurtu nieoczekiwanie pojawił się kolejny problem. Linetty nie dokończył treningu i z podejrzeniem wstrząśnienia mózgu pojechał do szpitala.

O tym, że Adam Nawałka nie znosi łamania ustalonych wcześniej zasad, Marcin Feddek ponownie przekonał się na własnej skórze już we Frankfurcie, tuż przed rozpoczęciem niezwykle ważnego meczu z drużyną Joachima Loewa:

Nagle podszedł do mnie selekcjoner.

– Chodź, musimy pogadać.

Byłem przekonany, że chodzi o przedmeczowy wywiad, który za kilka minut mieliśmy przeprowadzić. Powód okazał się zupełnie inny.

– Obejrzałem twoją rozmowę z Fabiańskim i nie podobała mi się jedna sprawa. Nie możesz w trakcie wywiadu z piłkarzami powoływać się na mnie! To ja osobiście informuję ich o tym, jaki mają status w kadrze, a nie ty!

Byłem zaskoczony, że tuż przed rozgrzewką swoich piłkarzy dyskutował ze mną o merytoryce mojej pracy.

– Adam, zostawmy to teraz, przejrzę ten wywiad i wrócimy do tego później.

– Nie, musisz ważyć słowa, kiedy rozmawiasz z piłkarzami – nie odpuszczał.

– Oni potem też to oglądają i wyciągają swoje wnioski.

Wyraźnie się wściekł. Wyjąłem więc telefon i na naszej stronie polsatsport.pl odtworzyłem materiał z Fabiańskim. Jedno z pytań do Łukasza brzmiało: „Kiedy na początku tego zgrupowania zapytałem selekcjonera o bramkarzy, odpowiedział: »Nie chcę o bramkarzach rozmawiać, bo już raz oświadczyłem, kto jest numerem jeden. Potem Szczęsny zaliczył spadek formy i musiałem zacząć kombinować. Tym razem nie będę nic deklarował, choć przyznam, że pierwszeństwo ma Łukasz Fabiański«. Czujesz wsparcie selekcjonera?”.

W pytaniu do Łukasza rzeczywiście zacytowałem słowa Adama, które usłyszałem w naszej prywatnej rozmowie. Tu przekroczyłem granicę.

– Jeżeli rozmawiamy o sprawach, które dotyczą bezpośrednio piłkarzy, to zostaje to między nami – kontynuował Nawałka. – Nie chcę, żebyś to wykorzystywał.

Pilka nozna. Eliminacje do MS 2018. Reprezentacja Polski. Konferencja. 10.11.2016

Charakter selekcjonera doskonale znany jest jego współpracownikom. Nic więc dziwnego, że kiedy dochodzi do jakiegokolwiek zaniedbania lub nawet wypadku losowego, który niweczy ustalone przez Nawałkę plany, jego asystenci stają na głowie, by wszystko wyprostować, zanim dowie się o tym ich szef. Marcin Feddek w „Dekalogu Nawałki” wspomina jeden z takich momentów, mający miejsce po zremisowanym 2:2 meczu ze Szkocją w Warszawie:

Długie rozmowy Polaków o meczu przerwał dość nieoczekiwanie Bogdan Zając, który zaczął machać w naszym kierunku. Była 5.00 nad ranem.

– Kuba, to do ciebie – zagadnąłem do siedzącego obok Kwiatka.

– Nie, raczej do ciebie – odpowiedział.

Rzeczywiście, Bogdan machał do mnie. Podszedłem więc i nagle… konsternacja. Za rogiem stał cały sztab z wyjątkiem Nawałki.

– Fedi, musisz nam pomóc. Nie nagrał nam się mecz, a właściwie druga połowa. O 10.00 z Adamem zaczynamy analizę i musimy to mieć.

– Ale gdzie ja mam to załatwić o 5.00 rano?

– A nie ma kogoś na dyżurze w Polsacie?

– Jeżeli ktoś będzie, to od 8.00, i nie wiem, czy do 10.00 zdąży nagrać. To trwa normalnie 90 minut, nie da się tego przyspieszyć. A jeszcze trzeba potem skonfigurować płytę. Ale OK, spróbujemy.

Pojechałem do stacji, po drodze zastanawiając się, o co chodzi. Dlaczego dorośli faceci byli tak przejęci błahą z pozoru sprawą? Nienagrany mecz – to się przecież zdarza… Ale nie w świecie Nawałki. I oni doskonale o tym wiedzieli. Zazwyczaj odprawa odbywała się zaraz po meczu i trwała nawet do rana. Tym razem selekcjoner odpuścił, ale wiadomo było, że o 10.00 wszyscy muszą się pojawić w pełnej gotowości. I nie ma zmiłuj!

Do 8.00 rano czatowałem na przyjście technika. Na wszelki wypadek nakleiłem sobie na klatkę piersiową kartkę z napisem: „Obudź mnie. Pilna robota”. I obudził. O 9.45 miałem płytę w ręku. Już miałem wsiadać do taksówki, kiedy złapał mnie znajomy z Polsatu News.

– Super, że jesteś! Do nikogo nie możemy się dodzwonić. Chodź do studia, potrzebujemy, żeby ktoś podsumował wczorajszy mecz!

„Trudno, żeby się dodzwonili”, pomyślałem.

– Nie mogę. Mam tu sprawę wagi państwowej do załatwienia.

– Nie gadaj, załatwimy ci za chwilę transport. To zajmie pięć minut.

Niestety gość był uparty. Wsadziłem więc płytę do taksówki, a sam, na wpół przytomny i nieźle wymiętolony, trafiłem na wizję. Mój widok najbardziej zdziwił żonę, z którą ostatni raz kontaktowałem się tuż po meczu. Poinformowałem ją, że jadę do hotelu z reprezentacją i pewnie wrócę nad ranem – a tu nagle pojawiłem się na żywo w telewizji. Najważniejsze, że płyta dotarła na czas i zawsze dobrze do mnie nastawieni asystenci zostali uratowani.

Ta sytuacja uświadomiła mi, jak profesjonalnie i z jakim oddaniem pracuje sztab reprezentacji.

fot. FotoPyk

Fragmenty pochodzą z książki Marcina Feddka „Dekalog Nawałki. Reprezentacja Polski bez tajemnic”.

Premiera 7 grudnia.

Dekalog-Nawalki-do-100kb-calosc-2-582x416

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...