Reklama

„Sędzia chciał podkreślić swoją obecność. Pan Sędzia z Ekstraklasy…”

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

21 listopada 2016, 10:39 • 4 min czytania 0 komentarzy

Jak wyjdziesz z bramki, to powtarzamy i dostajesz żółtą” – usłyszał przed rzutem karnym Jakub Szumski, golkiper Zagłębia Sosnowiec, od Daniela Stefańskiego. Arbiter sobotniego hitu pierwszej ligi pomiędzy wspomnianą drużyną a Chojniczanką podjął niezrozumiałą decyzję o powtórzeniu obronionej jedenastki. I jako że Stefański telefonu nie odbierał, porozmawialiśmy z drugim z „bohaterów” zajścia.

„Sędzia chciał podkreślić swoją obecność. Pan Sędzia z Ekstraklasy…”

Poszła w sobotni wieczór szklaneczka whisky dla ukojenia nerwów?

– Mówisz o tym, co mogło dziać się w domu, ale już wtedy trochę ciśnienie ze mnie zeszło. Ja przede wszystkim musiałem się uspokoić zaraz po zakończeniu meczu. Mamy jeszcze dwa spotkania w tej rundzie i chciałbym w nich wystąpić. Dlatego musiałem uważać, żeby nie palnąć czegoś głupiego i nie narobić sobie problemów. Pilnowałem się, by nie sprowokować jakiejś sytuacji czy nie przesadzić w rozmowach u sędziego.

Punktem zapalnym u ciebie był zapewne tekst od Daniela Stefańskiego, którym podzieliłeś się na Twitterze: „Jak wyjdziesz z bramki, to powtarzamy i dostajesz żółtą”.

– To było dla mnie zupełnie coś nowego. Nigdy z ostrzeżeniem o takiej treści się nie spotkałem, nie słyszałem, by sędzia kładł tak silny nacisk na ten aspekt. Nie wiem, co miał na myśli, przekazując mi taki komunikat tuż przed rzutem karnym i nakazując potem jego powtórkę, kiedy wskazał mój błąd. Naprawdę nie wiem, czego się dopatrzył… Niestety, nie było okazji do rozmowy z sędzią po meczu. Ja miałem żółtą kartkę na koncie, nie chciałem już prowokować.

Reklama

A co usłyszałeś, gdy nakazano powtórkę rzutu karnego?

– Że wyszedłem przed linię, a przecież wcześniej sędzia mnie ostrzegał… Wyglądało to tak, jakby chciał podkreślić swoją obecność – że on tutaj jest, Pan Sędzia z Ekstraklasy. Porównuję to sobie do zejścia do rezerw zawodnika z pierwszej drużyny. Wychodzi na boisko Pan Piłkarz, ustawia całą resztę, zagrywa piętkami, nie znika z pola widzenia. Myślę, że tak samo zachował się arbiter. On prowadził mecze w Ekstraklasie, do pierwszej ligi chyba nie zszedł za karę. Nie śledziłem jego losów, nie wiem, czy wcześniej dobrze gwizdał, ale w Sosnowcu też nie robił tego źle. Chciał tylko podkreślić swoją obecność, że jest z najwyższej klasy rozgrywkowej, choć za główną zaletę arbitra uważa się niewidoczność i czucie ducha gry.

Wiadomo, nie był to mecz o mistrzostwo świata, ale uważam, że dla naszej piłki jest złe, gdy takie rzeczy się dzieją. Powinniśmy gonić Zachód, czerpać od nich wzorce, a nie ustalać własne, wyssane z palca zasady. Tym bardziej, że piłka to sport, w którym również obowiązują pewne niepisane reguły, których sędziowie też się trzymają.

Ile razy oglądałeś powtórkę rzutu karnego? Ile czasu spędziłeś na analizie tej sytuacji?

– Nie było jeszcze momentu, żebym o tej sytuacji nie myślał. Nie załamuję się, tylko bardziej zastanawiam, jakim cudem to się wydarzyło. Jak żyję – takiej sytuacji nie widziałem. Sam chciałbym poznać interpretację sędziego.

Interpretacja, że do momentu oddania uderzenia nie możesz jakkolwiek ruszyć się z linii bramkowej doprowadza do tego, że przy jakimkolwiek uderzeniu bliżej słupka nie miałbyś szans na skuteczną obronę.

Reklama

– Myślę, że to sprawa tak oczywista, że w ogóle nie musimy jej poruszać. Przykre jest jednak to, że takie pytania po tej sytuacji padają… Być może sędzia też wyciągnie wnioski i żadnemu bramkarzowi nie odbierze już frajdy z obronionego rzutu karnego. Z czystej zawodowej solidarności, nikomu czegoś takiego nie życzę.

Powiedz jeszcze, co w Zagłębiu. Po odejściu Jacka Magiery w ośmiu meczach zdobyliście dziewięć punktów, ostatnie trzy mecze to tylko jedno oczko. Jesteście w dalszym ciągu wysoko, ale kapitał wypracowany na starcie topnieje w oczach.

– Mieliśmy czas przetasowań w klubie, które też w pewnym stopniu odbiły się na wynikach. My też potrzebowaliśmy chwili, by wszystko sobie poukładać. Myślę, że jesteśmy na dobrej drodze, by wyjść z tej chwili słabości, bo kryzysem bym jej nie nazwał. Tydzień temu nieźle wypadliśmy w sparingu ze Śląskiem Wrocław, teraz też zaliczyliśmy dobrą połowę z Chojniczanką. Wracamy na dobre tory.

Celem jest awans?

– U nas głośno się o tym nie mówi, ale w podświadomości to tkwi… Mamy ambicje, od początku sezonu cały czas jesteśmy w pierwszej trójce i trudno, byśmy nie mieli myśli, że fajnie byłoby awansować. Nie ma co ukrywać: każdy z nas po cichu na to liczy. Uważam jednak, że nie ma sensu na siłę pompować balonika.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Hiszpania

Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Patryk Fabisiak
2
Od Pucharu Syrenki do… Złotej Piłki? Jak rozwijał się Jude Bellingham

Komentarze

0 komentarzy

Loading...