Reklama

Dwa mecze, bohater jeden. Higuain zadaje kolejny cios kibicom Napoli

redakcja

Autor:redakcja

29 października 2016, 22:35 • 2 min czytania 0 komentarzy

Mecz dnia? Do przerwy tylko w promieniu pięciu kilometrów od Turynu. Przed spotkaniem balonik z napisem „Juventus vs Napoli” napompowano do wielkości balonu turystycznego latającego wysoko nad ziemią. W sieci przewijały się zdjęcia koszów na śmieci ubranych w koszulkę z nazwiskiem Higuaina, który z wiadomych względów miał być głównym bohaterem spotkania. 

Dwa mecze, bohater jeden. Higuain zadaje kolejny cios kibicom Napoli

Pierwsza połowa była gorsza od Janusza Wójcika w roli pisarza i Józefa Wojciechowskiego w roli kandydata na prezesa PZPN razem wziętych. Tragedia. Nieuznany gol Callejona to kilkanaście sekund, które zainteresowały nas podczas 45 minut gry. Mówiąc szczerze, zastanawialiśmy się przez chwilę, czy nie przełączyć na „Mam talent”, by zobaczyć występ kobiety-kot i posłuchać śpiewów chórku z Solca Kujawskiego. Ale jesteśmy lojalni, więc przed opisaniem wypadałoby drugą odsłonę meczu obejrzeć. Wracamy, pierwsze trzy minuty niemrawe, a słyszany zza ściany chórek ciągle nas kusi. A tu nagle wybuch! Piłka trafiła do bramki jakby wystrzelona z bazuki, snajperem Leonardo Bonucci. Ale co tam bramka. Asysta Ghoulama to dopiero top wtop class.

Reklama

Cztery minuty później Callejon urywa się uważanej za jedną z najlepszych w Europie obronie Juve i pokonuje Buffona po zagraniu Insigne. Po dwóch szybkich bramkach zaświeciły nam się oczy, wreszcie dostaliśmy to, czego chcieliśmy. Ze starcia nudniejszego od odwołanego spotkania ekip z sąsiednich bloków na warszawskim Mokotowie w 15 minut przeszliśmy do faktycznego meczu dnia.

Jakby to powiedział typowy polski ligowiec, w szatniach musiały paść mocne, męskie słowa. Rozpalono ognisko i z każdą minutą coraz bardziej zastanawialiśmy się, czy poparzy się dwóch, czy na stosie spalony zostanie jeden z uczestników meczu. Coraz większe ciśnienie zbierało się w Gonzalo Higuainie, grającym tego wieczoru gorzej niż w najważniejszych meczach reprezentacji Argentyny. „El Pipita” zdołał się go pozbyć. Zagrał Khedirze piłkę w pole karne. Nie mógł tego przypuszczać, ale futbolówka okazała się podaniem”na ścianę”, więc dostał szansę wykończyć akcję samodzielnie.

Reklama

Wykończył i zadał kolejny cios kibicom Napoli. Hit dla Juve i, choć mamy październik, mistrzostwo przybliżyło się w stronę Turynu. Jeśli nie oglądaliście, a chcecie nadrobić, to puśćcie sobie dwa razy drugą połowę. Warto.

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...