Reklama

Albo grubo, albo wcale. Ondrasek przełamuje się z przytupem!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

21 października 2016, 22:08 • 3 min czytania 0 komentarzy

Zdenek Ondrasek to napastnik dość specyficzny. Niby z większości swoich zadań wywiązuje się naprawdę dobrze – jest silny, zadziorny, dobrze gra głową, rywali przestawia jak szafkę nocną. No ale jest jednak jeden szkopuł, który sprawia, że ciężko powiedzieć o nim „snajper”. Otóż Czech… nie strzela goli. Z tym większym zdumieniem przyjęliśmy więc jego dwa dzisiejsze trafienia, które dały „Białej Gwieździe” trzy punkty.

Albo grubo, albo wcale. Ondrasek przełamuje się z przytupem!

Zanim o samym Ondrasku, to najpierw o meczu, który – choć zapowiadał się całkiem smacznie – nie do końca spełnił nasze oczekiwania. Starcie Bruk-Betu z Wisłą nie okazało się wymarzonym scenariuszem na piątkowy wieczór. Prawdopodobnie gdyby nie okrutnie siąpiący za oknem deszcz, to wolelibyśmy z perspektywy czasu wyjść na spacer z psem albo chociaż napić się w plenerze.

Inicjatywę miała Wisła, ale wynikało z tego zatrważająco niewiele. Oprócz szarpiącego na skrzydle Małeckiego czy mającego przebłyski Popovicia, gospodarze raczej nie robili wielkiego użytku z piłki. Owszem, niby mieli ją w posiadaniu o wiele częściej od niecieczan, ale tak się składa, że w futbolu ważna jest w pierwszej kolejności liczba goli, a nie wymienionych podań.

Mocno zawiedli nas podopieczni Czesława Michniewicza, bo argumentów mieli dzisiaj tyle, co złapany na gorącym uczynku złodziej tłumaczący się nieudolnie przed funkcjonariuszem. W Bruk-Becie nie miał za bardzo kto pociągnąć gry – niewidoczny był Gutkovskis, Babiarz zbyt często zagrywał niecelnie, a te dwa kontrataki z pierwszej połowy, które miały potencjał na stworzenie jakiegokolwiek zagrożenia, rozwiązane zostały w najgorszy z możliwych sposobów.

Wisła, po tym jak Małecki świetnie dorzucił na głowę Ondraska, a ten pokonał Pilarza, wciąż bezproduktywnie klepała piłkę wszerz boiska. Po zmianie stron znów urwał się obrońcom Czech, ale wtedy jeszcze instyktownie jego uderzenie odbił bramkarz. Pewnie natomiast wykorzystał jedenastkę, którą, z tylko sobie znanych powodów, odgwizdał Paweł Raczkowski. Małecki może i wziął rywala na zamach w polu karnym, ale więcej w jego upadku było teatralnych gestów niż rzeczywistej krzywdy. Tak czy owak – Zdenek trafił dziś po dwakroć, dzięki czemu zdobył swoje pierwsze ligowe gole od… maja. W tym sezonie bowiem jego fatalna passa trwała od samego początku, a przerwał ją dopiero po 739 minutach.

Reklama

Reasumując – nie będziemy po latach opowiadać o tym meczu wnukom, oj nie będziemy. To było raczej spotkanie z kategorii tych, które normalni ludzie określają „przeraźliwie nudnym”, a urodzeni fani eufemizmów – „taktyczną ucztą”. Niechaj więc i tak będzie – taktyczna uczta w Krakowie na szczęście już za nami, a teraz czas, by 21 października zakreślić w kalendarzu czerwonym markerem. Drugi taki wieczór w wykonaniu Ondraska może się długo nie powtórzyć, bo coś nam się wydaje, że chłop wypełnił dziś normę do końca roku.

nQV6vp7

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
1
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
4
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków
Anglia

Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Bartosz Lodko
4
Kluby z niższych lig sprzeciwiają się zmianom w FA Cup

Komentarze

0 komentarzy

Loading...