Reklama

Włosi znów balansują na krawędzi – tym razem męczyli bułę z Macedonią

redakcja

Autor:redakcja

09 października 2016, 22:48 • 4 min czytania 0 komentarzy

Na pierwszy rzut oka czekał nas spokojny dzień w eliminacjach do mundialu – nie grała kadra Nawałki, brakowało jakichś większych hitów, role faworytów w większości spotkań były obsadzone. No, ale futbol po raz kolejny pokazuje, że trudno cokolwiek przy nim zakładać, dziś przekonali się o tym Włosi, bo do końca musieli walczyć o zwycięstwo z Macedonią.

Włosi znów balansują na krawędzi – tym razem męczyli bułę z Macedonią

Żeby uświadomić sobie jak blisko było Italia kompromitacji, trzeba poznać jej skalę i wspomnieć o wynikach jej rywala z tego roku. Spotykali się z Albanią, Izraelem, Bułgarią i Słowenią – wszystko w cymbał, ostatnio udało się im wygrać w listopadzie z Czarnogórą. Tymczasem przyjeżdża reprezentacja Włoch i zgodnie z przewidywaniami obejmuje prowadzenie, ale chwilę przed upływem godziny gry dzieje się coś nieprawdopodobnego. Macedonia trafia raz, potem drugi i znów szokuje piłkarską Europę. Choć czy ta powinna być zdziwiona po zwycięstwie Shkendiji nad Cracovią?

W każdym razie, Włosi byli w czarnej dupie, bo jak oni chcą rywalizować o pierwsze miejsce z Hiszpanią (zwycięską dziś w starciu z Albanią), jeśli mieliby tracić punkty na takiej prowincji? Jednak ostatecznie znów udało im się to co w poprzedniej kolejce, rzutem na taśmę zdobyli punkty – wtedy jeden, dziś trzy, po tym jak Immobile trafił dwa razy. A sędzia nie uznał jeszcze prawidłowej bramki Parolo.

Więc tak, Italia punktuje, ale nad stylem to oni powinni popracować, w końcu mogą z tej krawędzi – na której tak szczęśliwie balansują – spaść.

Reklama

*

W Reykjavíku spotkali się dwaj finaliści tegorocznego Euro, czyli Islandia i Turcja. Jedni we Francji podbili serca wszystkich, drudzy grali bardzo słabo i mocno rozczarowali, ale dziś choć niby nie miało to żadnego znaczenia, ponieważ jesteśmy chwilę po nowym rozdaniu, to obie drużyny pokazały mniej więcej podobną formę co na mistrzostwach. Czyli to Islandia była zespołem lepszym, co rusz w pierwszej połowie robiło się groźnie pod bramką Babacana, głównie po stałych fragmentach gry – gospodarze wykorzystywali swój wzrost, ale brakowało konkretów. No, jednak gdy w końce przyszły i one, to solidnie, praktycznie w parze – pierwszy gol dla Islandczyków padł w 42. minucie, drugi około 120 sekund później. Pozamiatane, bo dziś gościom trudno byłoby trafić raz, a co dopiero gonić dwie bramki straty. Turcja po prostu podtrzymuje formę z Francji, a kibice tej drużyny nie są w gronie osób, którzy po podobnej informacji się uśmiechną.

*

To, że o punkty nie walczyła dziś kadra Nawałki wcale nie znaczy, że nie grano w Polsce eliminacji do mundialu – konkretnie w Krakowie zmierzyło się Kosowo z Ukrainą. Mecz na stadionie oglądała garstka kibiców, ale nie dlatego, że brakowało zainteresowania, po prostu spotkanie nie odbyło się w ramach imprezy masowej i dlatego otoczka była dość przygnębiająca:

Reklama

Co do samego meczu – wynik dla Ukraińców jest bardzo korzystny, ale właściwie tylko on, samą grą podopiecznych Szewczenki trudno było się zachwycać. Pierwszego gola zdobyli mocno szczęśliwie, ponieważ strzał Kravetsa raczej tylko dzięki rykoszetowi znalazł drogę do bramki. Później oglądaliśmy anemiczną Ukrainę i coraz śmielej atakujące Kosowo, które po laniu od Chorwacji pewnie bało się kolejnego oklepu, ale gdy tylko zobaczyli, jak przeciętna jest Ukraina, po prostu zaatakowali. Zabrakło niewiele, choćby Valon Berisha trafił w poprzeczkę i dopiero na końcu o wyniku zadecydowała jakość Jarmołenki – najpierw podwyższył na 2:0, potem po jego podaniu Rotan ładnym strzałem ustalił wynik.

*

Pół-żartem można powiedzieć, że z kolei w Cardiff mieliśmy przedsmak rywalizacji Legii z Realem, Bale z Walią grał przeciwko Kazaiszwilemu, który przyjechał z Gruzją. Jeśli Magiera oglądał to spotkanie, niczego nowego się raczej nie dowiedział – jego zawodnik z przodu może dać wiele, ale jeśli chodzi o grę z tyłu trochę jest leserem. Bo spójrzcie tylko na bramki: przy golu dla gospodarzy Bale ucieka mu w polu karnym, a pomocnik Legii myśli „cześć, trzymaj się” i puszcza go wolno, zero zaangażowania. Natomiast przy golu wyrównującym sam pokazał klasę, podanie do Okriaszwilego było wymierzone idealnie.

A miał Vako jeszcze poprzeczkę – także spore wyzwanie przed szkoleniowcem Legii, nauczyć swojego piłkarza choć trochę grać w obronie. Inaczej to nie ma sensu, na zwolnienie kogoś z tych obowiązków warszawianie w LM na pewno pozwolić sobie nie mogą.

*

Serbowie walczyli o trzy punkty z Austrią, chcieliby w końcu gdzieś pojechać, bo na razie jako reprezentacja mogą się wybrać jedynie do Aquaparku, a nie na turniej mistrzowski – od mundialu w RPA piłkarskie salony są zamknięte dla nich na trzy spusty. Dziś zrobili ku temu ważny krok, pokonując u siebie Austrię po piekielnie trudnym meczu, który daje im obiecujące siedem punktów po trzech kolejkach.

*

Komplet wyników:

mundial

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...