Reklama

Everton wynaleziony na nowo, czyli Koeman i Walsh na placu budowy

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

21 września 2016, 12:51 • 5 min czytania 0 komentarzy

Pamiętacie przygodę Ronalda Koemana w Valencii? Holender wyrobił sobie w jej trakcie opinię gościa, który na bazie swojego nazwiska odcina kupony w roli szkoleniowca, a bardziej od smaku zwycięstwa ceni sobie smak wina. Pełna i zaraz potem pusta nalewka. Pełna olewka względem obowiązków, podczas meczów improwizacja, w szatni brak dyscypliny. Dziś jako trener jest przeciwieństwem samego siebie sprzed 8-9 lat. Teraz jego podejście chyba najlepiej oddaje słowo „kontrola”.

Everton wynaleziony na nowo, czyli Koeman i Walsh na placu budowy

Chciałby mieć ją zawsze, decydować o każdym szczególe, szczęściu zawierzać możliwie najmniej. Nacisk kładzie na mentalne przygotowanie swoich podopiecznych. Potrafi przerwać im partyjkę odmiany tenisa stołowego, w którym piłkę odbija się głową, kiedy jedna ze stron zaczyna przegrywać zbyt wysoko. Docieka wtedy dlaczego tak się dzieje, skąd u nich nagłe rozprężenie. – U trenera nie ma usprawiedliwienia dla utraty koncentracji – opowiada w Guardianie Gareth Barry.

Wypowiedzi pomocnika chyba najlepiej oddają zmiany, jakie zaszły w Evertonie na przestrzeni ostatnich miesięcy. Anglik przyznał, że pod koniec kadencji Roberto Martíneza w The Toffees zadziałał efekt domina. – Posypało się wszystko: punktualność, dress code, jakość treningu. Przełożyło się to na wyniki drużyny, przez co ochłodzeniu uległy też nasze relacje z fanami – wyznawał litanię grzechów Barry. Za wszystkie serdecznie żałuje, a rozgrzeszenie pewnie nawet już dostał, bo za Koemana Everton zrobił wielki postęp.

everton-v-middlesbrough-premier-league_de0e80f6-7d54-11e6-8cf4-f1fcbcc69a66

Już pierwsza kolejka Premier League pokazała, w jakim kierunku będzie ewoluowała ekipa z Liverpoolu. Na Goodison Park w starciu z Tottenhamem co prawda padł remis, ale zwłaszcza pierwsza połowa wyszła zawodnikom Holendra bardzo dobrze – głębiej broniąca defensywa, formacje ustawione bliżej siebie, płynne przechodzenie z ataku do obrony i odwrotnie. Już wtedy to nie była kwestia wypracowania nowych wzorców, lecz dopracowania ich. Z perspektywy czasu trudno ocenić pierwszy miesiąc Evertonu w sezonie 2016/17 inaczej niż pozytywnie.

Reklama

Wystarczy spojrzeć w statystyki: pięć serii gier, cztery wygrane i remis. To wierzchołek góry lodowej, więc zejdźmy niżej. Poprzednie rozgrywki The Toffees zakończyli na niechlubnym trzecim miejscu pod względem liczby straconych bramek (55), biorąc pod uwagę zespoły, które się utrzymały. Jedynie Bournemouth i Sunderland miały więcej. Obecnie natomiast ekipa Koemana może pochwalić się drugą najskuteczniejszą defensywą w lidze. Ich przeciwnicy uderzali celnie na bramkę Stekelenburga tylko 11 razy – kolejny najlepszy wynik w BPL. Zmianę mentalności widać też w tym, jak Liverpoolczycy reagują na to, gdy mecz nie układa się po ich myśli. W bieżącym sezonie już dwukrotnie odrabiali straty z nawiązką (od 0:1 do 2:1 z WBA i od 0:1 do 3:1 z Middlesbrough). W poprzednich rozgrywkach ta sztuka nie udała im się ani razu pomimo aż 14 okazji.

Prawdopodobnie nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie zjednoczenie szatni, którego dokonał Holender. Liverpoolczycy wspólnie jedzą posiłki, podczas których nie mogą używać smartfonów, a w drodze na mecz nie wolno im odcinać się od świata słuchając muzyki. Koeman nie ukrywa, że ma oldskulowe podejście. – Za moich czasów grało się w karty, co wymagało ciągłej rozmowy – wspominał. – Kiedy komunikacja zawodzi poza boiskiem, to szwankuje też i na nim – diagnozuje. W trakcie treningów z kolei szkoleniowiec nie raz przerywa ćwiczenia, by dokładnie wytłumaczyć jaki jest cel każdego z nich. – Wiemy czego od nas oczekuje, znamy swoje role, dzięki temu wszystko wydaje się łatwiejsze – mówi Barry.

during the Premier League match between Everton and Tottenham Hotspur at Goodison Park on August 13, 2016 in Liverpool, England.

On sam zresztą jest dobrym przykładem na to, iż Ronald potrafi odpowiednio zarządzać grupą, wie kogo i jak należy wykorzystać z korzyścią dla zespołu. Stwierdził najwyraźniej, że doświadczony kierowca, to najlepszy kierowca. Dlatego też zrobił z Anglika ośrodkową postać w drużynie, choć wcześniej wydawało się, że jego zmierzch w BPL nadchodzi nieubłaganie. Nic bardziej mylnego. Mecz z Middlesbrough był dla Barry’ego 600. występem w Premier League. Rekord Ryana Giggsa (632) ewidentnie jest zagrożony.

W odbudowie Evertonu szkoleniowcowi wymiernie pomaga Steve Walsh. To dzięki niemu praktycznie nie odczuto odejścia Stonesa i Howarda, zatrzymano Romelu Lukaku, a nawet i wymiernie wzmocniono zespół. Duża w tym zasługa Idrissy Gueye, byłego piłkarza Aston Villi, lansowanego na nowego N’Golo Kante. Poprzedni sezon wyraźnie pokazał, że ktoś taki jest potrzebny w drużynie, aby odnieść sukces w Premier League. Senegalczyk wymiata tak bardzo, że wszystkie sprzątaczki na Goodison Park nie mogą spać po nocach w obawie o zwolnienie z pracy. Gueye notuje średnio 6,2 odbioru piłki na mecz (znów najlepszy wynik w lidze), odpowiedzialnie rozgrywa (89% celności podań), a czasem nawet skutecznie podłączy się do ataku (w spotkaniu z Sunderlandem zaliczył asystę). – Chyba go nie doceniłem… – stwierdził w studiu Sky Jamie Carragher, analizując potyczkę z Czarnymi Kotami.

Ruchy transferowe Evertonu z ostatniego letniego okienka dały też jasno do zrozumienia, iż w Evertonie wyniki potrzebne są niemal na już. Dlatego Walsh kupował graczy wcześniej ukształtowanych, a nie wonderkidów, których talenty Premier League może zgasić jak peta w szklance wody.

Reklama

– Yannick Bolasie – 26 lat – były lider Crystal Palace

– Ashley Williams – 31 lat – jak wyżej, tylko że w Swansea

– Idrissa Gueye – 26 lat – jeden z niewielu, któremu się chciało, grając w Aston Villi w sezonie 15/16

– Martin Stekelenburg – 34 lata – wieloletni reprezentant Holandii, z doświadczeniem w Eredivisie, Serie A i Premier League

– Enner Valencia – 26 lat – wreszcie w miarę solidna alternatywa dla Lukaku, 31-krotny rep. Ekwadoru

Mało brakowało, a do listy moglibyśmy dopisać też Moussę Sissoko, którego transfer wyłożył się na ostatniej prostej. W D-Day Everton został ubiegnięty przez Koguty.

105701147_ashley-williams-sport1-large_trans++qVzuuqpFlyLIwiB6NTmJwfSVWeZ_vEN7c6bHu2jJnT8

Na ten moment chyba nie będzie przesady w powiedzeniu, iż tandem Koeman-Walsh pod niebieską banderą The Toffees może zajechać daleko. Obaj gentlemani mają niezbędne know-how, smykałkę, intuicję, lub po prostu umiejętności – niepotrzebne skreślić – by zbudować na Goodison coś ciekawego i trwałego. Holender udowodnił, że potrafi stworzyć coś z niczego już w Southampton. Tuż po przyjściu na St. Mary’s wyprzedano mu pół podstawowej jedenastki, a jednak Święci w tym samym sezonie o mało co nie zakwalifikowaliby się do Ligi Europy. Nic wielkiego, Koeman i spółka osiągnęli swój cel rok później. Walsh z kolei jest związany z Evertonem osobiście, bo grał w nim jego brat, a i cała rodzina dyrektora sportowego The Toffees pochodzi właśnie z tej części Anglii.

– W poprzednim sezonie nikt nie spodziewał się, że Leicester wygra ligę. Takie coś nie zdarzy się kolejny raz, ale to nie znaczy, że nie mierzymy wysoko. Awans do europejskich pucharów to realny cel – ocenia Koeman. Póki co ma lepsze argumenty w ręku, niż obiecujący awans do Ligi Mistrzów Martínez. Kto wie, być może ma szczęście, iż na niebieski brzeg rzeki Mersey trafił właśnie teraz. Media skupią się na Guardioli, Mourinho, Kloppie, Wengerze, Pochettino, Conte, Ranierim, a on po cichu będzie mógł tworzyć swój własny, ósmy cud Premier League.

Mariusz Bielski

Najnowsze

Polecane

Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Aleksander Śliwka: Po igrzyskach czułem się, jakbym był chory. Nie mogłem funkcjonować [WYWIAD]

Anglia

Anglia

Zmiany w FA Cup. Brak powtórek w przypadku remisów

Bartosz Lodko
1
Zmiany w FA Cup. Brak powtórek w przypadku remisów
Anglia

Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Michał Kołkowski
2
Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Komentarze

0 komentarzy

Loading...