Reklama

Jak trwoga, to do Milika – ten gość nie przestanie strzelać!

redakcja

Autor:redakcja

17 września 2016, 21:51 • 2 min czytania 0 komentarzy

Powiedzieć, że Milik wszedł do Napoli z bramą to nic nie powiedzieć, bo właściwie trudno znaleźć dobre porównanie, kiedy 22-letni chłopak przyjeżdża do wicemistrza Włoch i rozstawia wszystkich po kątach. Dziś neapolitańczykom nie szło, nużyli swoją grą, więc pomóc musiał Milik, wchodząc na boisko. I oczywiście, że pomógł – zrobił to, co robi ostatnio taśmowo, czyli walnął dwie bramki.

Jak trwoga, to do Milika – ten gość nie przestanie strzelać!

Siedem minut – tyle potrzebował Polak, żeby trafić na 2:1. Dostał idealne podanie od Hamsika, dziubnął piłkę nad chyba niepotrzebnie wychodzącym bramkarzem, a ta tuż przy słupku wpadła do bramki. 10 kolejnych minut i druga bramka, strzał zza pola karnego z lewej nogi w krótki róg. Naprawdę wszystko mu wychodzi i co najlepsze, wychodzi mu wtedy, kiedy Napoli strasznie go potrzebuje. Dziś zespół Sarriego grał słabiutko, bo choć prowadził po idealnej wrzutce Insigne do Callejona, to przeciwnika zlekceważył i wyglądał zbyt leniwie. Piłkarze w błękitnych koszulkach myśleli, że dograją ten mecz na stojąco, a tak nie da się nawet ze słabą Bologną.

Z dystansu uderzył bowiem Verdi i choć z początku wyglądało to na strzał jego życia, to w powtórce można już dostrzec przeciętną interwencję Reiny.

Na ratunek wszedł więc Milik, który po raz kolejny zaplusował, ale robił to też przez godzinę, kiedy oglądał mecz z boku. Jego rywal do składu, Gabbiadini, nie pokazał dzisiaj nic specjalnego – z przodu kompletnie niewidoczny, raz spróbował z wolnego i walnął w mur, raz wrócił się i odebrał piłkę. Tyle go widzieli, zresztą sam piłkarz był wściekły, wystarczyło spojrzeć jak niechętnie przybija piątki kolegom siedzącym na ławce.

Co z drugim Polakiem, Piotrkiem Zielińskim? Tu też mamy niezłe informacje. Oczywiście spokojnie – nie, Piotrek nie zakładał kanałów co minutę i nie, nie przedryblował całego boiska. Był za to sprawdzonym trybem swojego zespołu, widać, że koledzy chętnie z nim grają i podanie mu piłki traktują jako dość pewną inwestycją. Polak parę razy zawiązał akcję z Hamsikiem, grał na 1-2 kontakty i starał się przyspieszać grę. Co więcej – na faulu za nim z czerwoną kartką wyleciał Krafth. Jasne, czasem poniosła Zielińskiego fantazja i ze dwa razy tracił piłkę szarżując środkiem, ale ogólnie może być z siebie zadowolony

Reklama

Świetne zawody Milika, niezłe Zielińskiego. Napoli robi się coraz bardziej polskie i bardzo nam się to podoba!

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...