Przez długi czas był dzisiaj poza grą. Wyłączony przez przeciwników, odcięty od podań, często brutalnie przepychany i kasowany za każdym razem, gdy tylko próbował znaleźć sobie choć trochę wolnej przestrzeni. Kilka minut po zmianie stron fatalnie spudłował mając przed sobą pustą bramkę i piłkę na prawej nodze. Wystarczyła jednak chwila nieuwagi, minimalny błąd w ustawieniu i zlekceważenie przeciwnika, by ten przerwał męczarnie swojej drużyny i otworzył wynik. Robert Lewandowski dziś trafił do siatki po raz kolejny i na tę chwilę jego bilans w sezonie 2016/2017, to cztery mecze i siedem zdobytych goli.
Kreślenie scenariusza w którym Bayern klepie dziś bezlitośnie Schalke, a Lewy rąbie gola za golem miało całkowicie logiczne podstawy. Ci pierwsi dopiero co rozwalcowali przecież sześcioma golami Werder, zaś ci drudzy – w kompromitującym stylu przegrali we Frankfurcie. Dopiero co pisaliśmy jednak, że zespół z Gelsenkirchen, po gruntownej przebudowie, będzie w tym sezonie totalnie nieobliczalną drużyną, a on już dał argumenty za tym, że kibiców czeka konkretny roller-coaster. Dziś Bayern przez długi czas nie istniał. Gospodarze tłamsili monachijczyków agresywnym, wysokim pressingiem, a zagrożenie minimalizowali też świetnym ustawieniem w obronie. Gdy tylko podopieczni Ancelottiego wyszukiwali jakąkolwiek lukę w ustawieniu i tam przenosili ciężar gry, natychmiast wściekle doskakiwało dwóch, trzech piłkarzy Schalke. To naprawdę mogło się podobać.
Gospodarze mieli swoje sytuacje w tym meczu i spokojnie mogli objąć prowadzenie. Raz groźnie głową uderzał Goretzka, kilka razy skrzydłem urwał się Konoplyanka, a w drugiej połowie bombę Huntelaara końcami palców zbił na poprzeczkę Manuel Neuer. Czym innym jest jednak ocieranie się o zdobycie gola, a czym innym cierpliwość i chłodna egzekucja. W końcówce spotkania obrońcy Schalke chwilowo stracili koncentrację, a tę słabostkę wykorzystał przede wszystkim Javi Martinez – to Hiszpan obsłużył kapitalnym podaniem Lewandowskiego, który sytuację sam na sam wykorzystał ze znanym sobie spokojem.
Bramka #Lewandowski #S04FCB pic.twitter.com/KQTXdgZ5mJ
— Pan Józek (@Pan_Jozek) 9 września 2016
Wcześniej co prawda zdarzyło mu się fatalnie spudłować…
lewandowski 🙂 pic.twitter.com/wAQUQsxW1J
— Sn05 (@SSariKKirmizi) 9 września 2016
..ale któż będzie to teraz rozpamiętywał. Lewandowski strzelił dziś swojego czwartego gola w tym sezonie ligowym, a w ostatnich sekundach zdążył jeszcze asystować wystawiając piłkę jak na tacy do Kimmicha. Lewy na ten weekend zrobił więc swoje i może spokojnie czekać na odpowiedź Aubameyanga.