Reklama

Problemy wypadające jak z rękawa. Co się stało z „Piasteloną”?

redakcja

Autor:redakcja

28 sierpnia 2016, 09:26 • 3 min czytania 0 komentarzy

„Piastelona” odeszła w niepamięć, zostało w najlepszym wypadku „Piastcorcon”. A i to po meczu takim jak ten z Pogonią Szczecin wydaje się być grubą przesadą. Piast z obecnego sezonu zwyczajnie nie wytrzymuje porównania z tym, który oglądaliśmy w poprzednim. I to nie tylko nasze wrażenie, bo wszyscy liczący na kolejny wielki sezon wicemistrzów Polski muszą zmierzyć się ze smutną rzeczywistością, którą potwierdzają twarde liczby.

Problemy wypadające jak z rękawa. Co się stało z „Piasteloną”?

Dla przykładu – wśród zawodników stwarzających partnerom najwięcej okazji, próżno szukać jakiegokolwiek piłkarza Piasta w pierwszej dziesiątce, czy nawet dwudziestce. Ba, Adam Gyurcso do spółki z Rafałem Murawskim stworzyli swoim kolegom o dwie okazje strzeleckie więcej (14), niż cała drużyna Piasta zebrana do kupy (12).

Zresztą współczynnik, który pokazuje najlepiej, jakie szanse zespół miał na strzelenie bramki, a więc exG (expected goals, oczekiwana liczba bramek w meczu, wyliczana na podstawie liczby i jakości sytuacji bramkowych danej drużyny, więcej do poczytania w tym temacie TUTAJ) Piast ma w swoich meczach na dramatycznie niskim poziomie. Dość powiedzieć, że żaden inny zespół nie osiągnął tak słabych pod tym względem wartości w meczach u siebie, jak Piast w spotkaniach z Pogonią (exG = 0,13) i Wisłą Płock (exG = 0,38). A i w gościach często wyglądało to słabiutko, bowiem spotkania z Legią (exG = 0,48), Cracovią (exG = 0,43) i Koroną (exG = 0,75) solidarnie mieszczą się w pierwszej dziesiątce najgorszych pod tym względem wyjazdów. W zasadzie jedynie w starciu z Zagłębiem, gdzie Piast oddał całą masę strzałów na bramkę, ten współczynnik zbliżył się do jedynki.

Gliwiczanie po sześciu kolejkach pozostają także jedyną drużyną bez gola po stałym fragmencie gry. A wszyscy pamiętamy, jakie spustoszenie siały warianty przygotowane przez Latala z udziałem Vacka i Mraza w poprzednim sezonie. Już w pierwszej kolejce przygotowany przez czeskiego szkoleniowca rzut rożny dał zwycięstwo 1:0 z Niecieczą. Ostatecznie, po 37 kolejkach, licznik zatrzymał się na 19 zdobytych w ten sposób bramkach, co było zresztą najlepszym wynikiem w całej lidze.

Jakby tego było mało, można już teraz powiedzieć z pełnym przekonaniem, że szanse Jakuba Szmatuły na ponowne zgarnięcie nagrody dla bramkarza sezonu wyglądają mniej więcej tak, jak szanse Legii na pozyskanie przed fazą grupową Ligi Mistrzów duetu Aubameyang-Bale. Spośród golkiperów, którzy najczęściej byli w tym sezonie zmuszani do interwencji, ma zdecydowanie najniższy procent obronionych strzałów. Jego 66,7% przy ponad 90% Pawełka czy Polacka wygląda słabiutko. Jedynym bramkarzem, który ma na swoim koncie komplet spotkań w lidze i obronił mniej strzałów jest Seweryn Kiełpin z Wisły Płock (61,9%).

Reklama

Nadal mało? Po roztrząsanym już na setki sposobów odejściu Vacka (5 bramek, 7 asyst, 2 kluczowe podania w poprzednim sezonie), Nespora (11 bramek, 4 asysty, 2 kluczowe podania), poważnej kontuzji doznał Mateusz Mak (7 bramek, 3 asysty), który będzie pauzował do końca roku.

Doprawdy, trudno dziś być jednocześnie kibicem Piasta i optymistą.

gjJOtqs

fot. 400mm.pl

statystyki za: EkstraStats

Najnowsze

Liga Europy

Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

0
Trzy wyzwania przed Bayerem. Na realizację jednego ma 9% szans, drugiego nie osiągnął nawet Real

Komentarze

0 komentarzy

Loading...