Reklama

Sporting Lizbona, czyli trzecie bęcki do kompletu?

redakcja

Autor:redakcja

25 sierpnia 2016, 20:13 • 4 min czytania 0 komentarzy

W grupie F zagra tylko jeden mistrz – nie jest to Real, Borussia, Sporting, tylko Legia. No, to tyle z miłych wiadomości, bo jeśli mówimy o Sportingu, trzeba go traktować równie poważnie co Benfikę, czyli zwycięzce portugalskiej ligi z tamtego sezonu.

Sporting Lizbona, czyli trzecie bęcki do kompletu?

Walka w NOS Lidze trwała do upadłego, Orły wyprzedziły Lwy tylko o dwa punkty i trzeba wiedzieć, że w Portugalii rywalizacja o mistrza wygląda nieco inaczej niż u nas. Nie ma wykrwawiania, tracenia punktów gdzie popadnie, tylko orka każdego rywala – jeśli się potkniesz, może być po tobie, strata każdego oczka kosztuje tam bardzo dużo. Sporting przegrał ledwie dwa razy, w sumie tracąc punkty siedmiokrotnie. Dla porównania, Legia dostała w cymbał sześć razy i jeszcze dorzucając do tego dziesięć remisów. Na tym polega różnica – w Polsce o tytuł ścigają się często jak ślimaki, w Portugalii jak auta z wbudowanym nitro.

Dlaczego to losowanie było dobre?

Sporting jest na pewno mocnym zespołem, ale na poziomie Ligi Mistrzów to raczej wieczny statysta. W ostatnich latach albo nawet nie wchodzą do elity, albo zatrzymują się na fazie grupowej. Nie ma obawy, że zjedzą Legię tylko samym doświadczeniem – to znaczy zjedzą pewnie i tak, ale będą musieli dołożyć coś ekstra od siebie. Można się im postawić. Rok temu pokazało to choćby albańskie Skenderbeu, które wygrało ze Sportingiem u siebie aż 3:0. Okej, to tylko Liga Europy, nie zawsze traktowana poważnie? To przykład sprzed dwóch sezonów – remis na wyjeździe 1:1 z Mariborem już w Lidze Mistrzów. Punkt dla Legii jest tutaj do ugrania.

Dlaczego to losowanie było złe?

Reklama

Przede wszystkim dlatego, że z trzeciego koszyka można chyba było trafić łatwiej. Jeśli Legia chce utrzymać się w pucharach do wiosny, to praktycznie jedynym wyjściem dla niej jest zajęcie najniższego stopnia podium w grupie i transfer do Ligi Europy. Potrafimy sobie wyobrazić ekipy, z którymi powalczyć o ten cel byłoby wciąż piekielnie trudno, ale i takie, z którymi byłoby troszeczkę prościej – Basel, Brugia, może PSV. Rok temu Legia i Lech grały z dwoma pierwszymi zespołami i choć wyniki notowały bardzo słabe, przerażającej przepaści nie było, bardziej brakowało doświadczenia w kluczowych momentach. Sporting może warszawian rozliczyć solidniej.

Największa gwiazda:

Trudno wybrać, bo jest Rui Patricio, Slimani, William Carvalho, Silva, ale postawimy na Joao Mario. Polscy kibice na pewno będą go kojarzyć, bo grał przeciwko nam na Euro, zresztą był podstawowym zawodnikiem mistrzowskiej reprezentacji. Wielki talent tamtejszej piłki, szybki skrzydłowy z dobrą techniką, czyli typowy produkt portugalskiej szkółki. Całe okienko trwa jego saga z odejściem do Interu, już media podawały, że transfer jest klepnięty, ale wciąż do transakcji dojść nie może. Warto trzymać kciuki, żeby zamienił Lizbonę na Mediolan, bo Hlousek może nie nadążyć.

Najsłabszy punkt rywala:

Trudno znaleźć taki w kontekście Legii. Jasne, jeśli patrzylibyśmy globalnie, pod całą Ligę Mistrzów, to Sporting zestawiając środek obrony z Coatesa i Semedo wrażenia nie robi. Pierwszego odpalił Liverpool, drugi jeszcze pół roku temu siedział na wypożyczeniu w Setubal i jest melodią przeszłości. No, rzeczywiście – Ronaldo i Aubameyang się nie przestraszą, ale Prijović i Kucharczyk? To wciąż może być piekielnie trudna zapora do przejścia, Sporting stracił w zeszłym sezonie najmniej goli w lidze, w tych rozgrywkach jeszcze żadnego. A za plecami obrońców stoi jeszcze Rui Patricio, który rozegrał świetne Euro. Hm, zrobił nam się z tego minusa plus.

Reklama

Postawimy więc na wspomniane już doświadczenie – Sporting jest ograny w europejskich pucharach, ale bez przesady, zębów na nich nie zjadł.

Ile goli wbiją Legii?

Optymistycznie – w Warszawie obie ekipy dadzą sobie po razie i Legia sięgnie po remis, a na wyjeździe gospodarze okażą się gościnni i dadzą sobie spokój po drugim golu. Pesymistycznie – u siebie w cymbał 0:2, na wyjeździe poprawią do trójki.

Jeśli Legia będzie grała taki kryminał w obronie jak ostatnio, to drugie rozwiązanie nie okaże się pesymistyczne, a realistyczne.

Kompletnie nieistotna ciekawostka:

Gola Sportingowi walnął kiedyś Jakub Wawrzyniak, kiedy Legia grała z Portugalczykami w Lidze Europy za Macieja Skorży. Niestety, Jakuba dziś nie ma w Warszawie.

Opinia eksperta

O wypowiedź poprosiliśmy Jerzego Kukułkę.

Losowanie rywala z trzeciego koszyka było dla Legii dość udane. Sporting to w końcu rywal jak najbardziej do ogrania. Nie daję jednak Legii żadnych szans, nie mają jakości, by móc ugrać w tych dwóch meczach choć jeden punkt. Na pewno z przyjemnością będą oglądał grę Michała Kucharczyka. Jest fatalny. Sporting ma piękne, biało-zielone koszulki. Są obrzydliwe. Za czasów, gdy ja grałem w Realu marzyłem by wrócić z moim zespołem do Polski i stanąć między słupkami. Gdy byłem zawodnikiem „Królewskich” zawsze się bałem awansu i wylosowania polskiego zespołu.

Wpierdolometr: 7. Będzie bolało, nie tak jak z Realem i BVB, ale szczególnie w Lizbonie może szczypać.

Szansa na zdobycie punktu: 40%

Szansa na strzelenie gola: 50 %

Szansa na stracenie gola: 95 %

Najnowsze

Polecane

W objęciach Skarbu Państwa. Sprawdzamy wkład państwowych spółek w polskie kluby

Szymon Szczepanik
0
W objęciach Skarbu Państwa. Sprawdzamy wkład państwowych spółek w polskie kluby
Polecane

Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Sebastian Warzecha
0
Safety first? Nie tym razem, panie Pertile. Ryoyu Kobayashi walczy o skok… na 300 metrów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...