Reklama

Szwoch bryluje, a Formella… pluje? Bohaterowie Arki na różnych biegunach

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

01 sierpnia 2016, 13:49 • 4 min czytania 0 komentarzy

Czy Arka Gdynia wywalczyłaby awans do Ekstraklasy, gdyby wiosną nie wzmocnili jej Mateusz Szwoch i Dariusz Formella? W żadnym wypadku nie można tego wykluczyć, bo już po rundzie jesiennej gdynianie zajmowali miejsce premiowane awansem (drugie, z punktem straty do Wisły i trzema przewagi nad Zagłębiem Sosnowiec), ale z drugiej strony – w rundzie rewanżowej to właśnie piłkarze wypożyczeni z Legii i Lecha stanowili o sile ofensywny ekipy Grzegorza Nicińskiego. Szwoch strzelił 2 gole i zaliczył 6 asyst w 14 meczach, a Formella 6 razy wpisywał się na listę strzelców i 4 razy asystował w 13 spotkaniach, co łącznie jest naprawdę ogromnym wkładem w wywalczenie promocji. W tym momencie drogi zawodników związanych z Arką od dawna się jednak rozchodzą, a po początku nowego sezonu humory mają oni zdecydowanie inne. 

Szwoch bryluje, a Formella… pluje? Bohaterowie Arki na różnych biegunach

Pierwszy – zgodnie z ustaleniami pomiędzy Arką a Legią – został w Gdyni na kolejny rok. Drugi wrócił do Poznania i ponownie próbuje zaistnieć w ekipie Kolejorza. Jest zdecydowanie za wcześnie, by rozstrzygać, który wyszedł lepiej na tych ruchach, ale postanowiliśmy poruszyć ten wątek, bo trzecia kolejka Ekstraklasy była dla obu z nich na swój sposób istotna.

Szwoch przeciwko Ruchowi zagrał bodajże mecz życia, a przynajmniej my nigdy nie widzieliśmy go lepszego, choć jego poczynania w pierwszej lidze również śledziliśmy. Zaliczył trzy asysty, a gdyby koledzy byli skuteczniejsi miałby kolejne, więc bez większego wahania oceniliśmy jego występ na dychę. W poprzednich meczach nie błyszczał, ale zagrał nie najgorzej na tle drużyny, więc są podstawy, by sądzić, że w tym sezonie będzie ważny elementem w układance Nicińskiego. Idzie w górę.

A Formella – patrząc na początek sezonu – zmierza w przeciwnym kierunku. Zaczął naprawdę fajnie, bo od dwóch bramek w Superpucharze Polski. Nawet jeśli trochę poszydziliśmy z tego spotkania, to nikt nie odbierze mu tego, że dwa razy zapakował piłkę do bramki, w której stał Arkadiusz Malarz. Niestety, w lidze nawet nie zbliżył się do tego poziomu produktywności. Jak cały Lech trzy razy zawiódł – zarówno wtedy gdy wychodził w pierwszym składzie na spotkania za Śląskiem i Zagłębiem, jak i jako zmiennik w meczu z Jagiellonią.

Jednak słaba gra to zarzut, który można postawić na początku sezonu niemal wszystkim piłkarzom Lecha, a po piątkowym spotkaniu to właśnie Formella wysunął się prowadzenie w niechlubnej klasyfikacji najbardziej krytykowanych graczy w ekipie Jana Urbana. Powód? Zlekceważenie – czy wręcz znieważenie – kibiców w trakcie ostatniego meczu. Na stronie kkslech.com piłkarzowi poświęcono ostry tekst. Fragment:

Reklama

Zbliża się koniec meczu z Jagiellonią Białystok. Słaby zawodnik piłkarsko co potwierdzają wszystkie Lechowe statystyki, któremu znów zaszkodził przeskok z Arki do Lecha dopuścił się wczoraj karygodnego zachowania. W końcówce spotkania słysząc uwagi z III trybuny od grupy kibiców obrócił się w ich kierunku i splunął. Wcześniej słysząc uwagi z trybun co do jego karygodnego zachowania uciekł po końcowym gwizdku do szatni mając gdzieś kibiców z III trybuny jak i resztę ludzi, którzy przecież opłacają takich cwaniaków jak on.

Takich czasów doczekali kibice w Poznaniu. Nieopierzony szczeniak nad którym klub nie ma żadnej kontroli pluje w kierunku kibiców i rzuca jeszcze do nich chamskie słowa. Na końcu ucieka do szatni jak ten ostatni szczur. Co teraz wymyśli, by znów uniknąć kary? Debilną wymówkę, ze „to nie ja to moja siostra” już kiedyś słyszeliśmy. Klub wtedy zamiast wziąć się za wychowanie gościa z Gdyni zamiótł całą sprawę pod dywan.

Przy okazji Formelli wypomniano dwie wcześniejsze wpadki – pocisk w kierunku kibica na portalu ask.fm i wyjście na imprezę w trakcie zgrupowania młodzieżówki. Autorzy tekstu żądają od klubu wyciągnięcia konsekwencji wobec piłkarza i delikatnie rzecz ujmując – wysyłają go w drogę powrotną do Gdyni.

Nie zrozumcie nas źle – nie wyrażamy tym tekstem aprobaty dla takiego stanowiska, jedynie informujemy. Przy relacjach na linii kibice-piłkarz zawsze konieczne jest zachowanie dystansu, a jak wiecie – zdecydowanie nie jesteśmy zdania, że tytułowanie się fanem danego klubu uprawnia do besztania zawodników, zdzierania z nich koszulek, odwiedzin na treningach i przeprowadzania innych, często krzywych, akcji. Tym bardziej, że obecnie atmosfera w Poznaniu jest z rodzaju tych, które sprzyjają szukaniu kozłów ofiarnych. Nie oceniamy.

Nie zmienia to jednak faktu, że Formella znalazł się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Miało być nowe rozdanie, pojawił się kredyt zaufania ze strony trenera i sprzyjające okoliczności (urazy innych graczy), a wystarczyły trzy tygodnie sezonu, by wylądować w centrum nieprzyjemnego zamieszania. A nie można zapominać o tym, że ten rok jest dla niego ważny z jeszcze jednego względu, bo jako piłkarz powoływany do kadry przez Marcina Dornę musi myśleć o przyszłorocznych Młodzieżowych Mistrzostwach Europy. Przed chłopakiem naprawdę gorące tygodnie. Oj, przydałby mu się występ pokroju tego Szwocha z Ruchem lub chociaż półkę niższy, by przyciągnąć uwagę selekcjonera (konkurencja przecież znacząco wzrośnie), a nie problemy. Sporo ich już jak na 20-latka.

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...