Reklama

Wilusz i Makuszewski błyskawicznie wyrobili sobie nawyk przegrywania

redakcja

Autor:redakcja

30 lipca 2016, 09:01 • 3 min czytania 0 komentarzy

Lech Poznań dokonał rzadkiej sztuki, bo zaczął ten sezon jeszcze gorzej niż poprzedni. Wtedy po trzech meczach były jednak na koncie trzy punkty i trzy bramki, a dziś jest jeden punkt i żadnego gola. Po wczorajszej porażce z Jagiellonią tak samo trafną, co banalną diagnozę podał przed kamerami NC+ Jan Urban: – Nie da się wygrywać meczów, jeśli nie strzela się bramek. My pokusimy się o odrobinę głębszą analizę. Ale podkreślamy, tylko odrobinę.

Wilusz i Makuszewski błyskawicznie wyrobili sobie nawyk przegrywania

Otóż w Poznaniu zgromadzono niespotykaną liczbę złych talizmanów, w postaci aż dwóch zawodników. Tak naprawdę do kompletu zabrakło tylko, by na Bułgarską ściągnięto Bartosza Rymaniaka. Ale i bez niego udało się sprowadzić porządne fatum. Co konkretnie mamy na myśli?

Na pierwszy ogień weźmy Macieja Wilusza, czyli w zeszłym sezonie bardzo dobrego obrońcę w Koronie i beznadziejnego w Lechu. Od początku roku ponownie oglądamy go w barwach „Kolejorza”, a jego bilans naprawdę ciężko tłumaczyć zwykłym pechem. Przeciwnie, zastanawiamy się nawet nad wprowadzeniem terminu klątwy Wilusza. Zobaczcie zresztą sami – w 2016 roku środkowy defensor osiem razy zagrał w lidze dłużej niż przez pięć minut i jedenaście razy zagrał krócej lub nie zagrał wcale. Jakkolwiek spojrzeć, mamy tu do czynienia z porównywalną próbką spotkań. Sprawdźmy więc bilans:

Z Wiluszem grającym dłużej niż 5 minut: 0 zwycięstw, 1 remis, 7 porażek
Z Wiluszem grającym krócej niż 5 minut (lub wcale): 6 zwycięstw, 2 remisy, 3 porażki

Odwołajmy się więc do matematyki – z Maćkiem na boisku Lech zdobywa w tym roku średnio 0,12 punktu na mecz, a bez niego 1,8. Innymi słowy, podopieczni Jana Urbana punktują prawie piętnaście razy lepiej, gdy Wilusz jednak nie gra. Piętnaście razy!

Reklama

Przyjrzyjmy się też tegorocznym liczbom nowego nabytku Lecha, Macieja Makuszewskiego. Zanim skrzydłowy zamienił Lechię na Lecha, przez pół roku pokopał w Portugalii w barwach Vitorii Setubal i zasłynął z tego, że drużyna z nim w składzie ani razu nie wygrała. Dziś Makuszewski ponownie występuje w Ekstraklasie, ale prawo serii nadal działa. Jeżeli – podobnie jak przy Wiluszu – podsumujemy wszystkie jego tegoroczne ligowe występy, w których rozegrał więcej niż pięć minut, otrzymamy następujący bilans: 0 zwycięstw, 4 remisy, 11 porażek. Z kronikarskiego obowiązku odnotujmy, że tegoroczna ligowa średnia drużyn Makuszewskiego to niecałe 0,3 punktu na mecz.

Ostatnio w finansowym raporcie EY „Ekstraklasa piłkarskiego biznesu” pojawiło się ciekawe zestawienie, ile dany klub musiał zapłacić swoim piłkarzom za każdy zdobyty punkt (najwięcej Lechia, najmniej Ruch – KLIK). Gdyby podejść do tematu indywidualnie, Makuszewski i Wilusz byliby w ścisłej czołówce, bo u nich – w odniesieniu do niemałych przecież wynagrodzeń – każdy punkt jest naprawdę cholernie drogi.

Oczywiście wspomniana dwójka nie odpowiada w stu procentach za fatalne wyniki Lecha, bo każdy z nich dołożył tylko małą cegiełkę. Fakty są jednak takie, że obaj piłkarze przywykli do zbierania batów, w tym roku to dla nich chleb powszedni. Niedawno „Kolejorz” mierzył się z Zagłębiem, które przy Bułgarskiej odniosło 42 ligowe zwycięstwo na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Tak jak piłkarze Stokowca mają wyrobiony nawyk wygrywania, tak Wilusz i Makuszewski wyrobili sobie nawyk przegrywania. W kluczowym momencie, kiedy trzeba gonić wynik i dać drużynie nowy impuls, oni raczej nie pomogą. Jakiś czas temu na ich psychice pojawiła się mała ryska, która stopniowo zamieniała się w solidne pęknięcie. Obaj tak dawno nie zdobyli trzech punktów, że trudno przypuszczać, by w ciężkich boiskowych chwilach niezłomnie wierzyli w odwrócenie złej karty i odniesienie zwycięstwa.

W zamian do perfekcji mają opracowane tłumaczenie się z porażki oraz podawanie wymówek. I raczej po kolejnych wpadkach Lecha nie zaliczają już nieprzespanych nocy. Do przegrywania, tak jak do wielu innych rzeczy, też można się przyzwyczaić.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...