Reklama

Lech Poznań jak… Manchester United. Bezlitosny Vassiljev

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

29 lipca 2016, 22:05 • 3 min czytania 0 komentarzy

Pamiętacie tę słynnę poradę Oresta Lenczyka skierowaną do jednego z zawodników GKS-u Bełchatów? „Ustaw sobie to na prawą nogę i pierdolnij na Dawidka!”. No właśnie – nie wiemy dlaczego, ale nagle o tych słowach przypomnieli sobie dziś zawodnicy Lecha i postanowili za wszelką cenę swoją grę opierać na dośrodkowaniach, a w rolę Dawidka wcielić miał się Marcin Robak.

Lech Poznań jak… Manchester United. Bezlitosny Vassiljev

Imponuje nam, gdy ktoś bierze przykład z lepszych od siebie i chce za wszelką cenę równać w górę. Wysoko zawieszona poprzeczka, sky is the limit, szlifowanie warsztatu i tak dalej – super, naprawdę super sprawa. Gorzej jednak, gdy autorytet jest chybiony.

Tak jak Manchester United przez długie, bardzo długie lata był czołową drużyną w Europie i powinien stanowić wzór dla wszystkich aspirujących drużyn, tak Kolejorz postanowiło ściągać wzorce z Old Trafford akurat z okresu, gdy Czerwone Diabły grały tak parszywy futbol, że oczy bolały, a zęby zgrzytały. Dzisiejsze spotkanie przy Bułgarskiej oparte było przede wszystkim na jednym schemacie, który przypomniał nam tę słynną potyczkę:

Makuszewski co rusz zmuszany do wrzutek, Kędziora pokonujący jakieś nieludzkie długości raz w jedną, raz w drugą stronę, wykorzystujący całą gamę zagrań. Były dośrodkowania za mocne. Były dośrodkowania za słabe. Były dokładnie w cel (wówczas mylili się inni), były też centrostrzały, zdarzyły się chyba nawet takie w aut. Generalnie przy 243 próbach można było spróbować naprawdę wszystkiego.

Reklama

Lech naparzał centrami raz za razem, a Jagiellonia spokojnie, cierpliwie czekała na swojej połowie i polowała na kontrataki. Za pierwszym razem się nie udało, chwilę później również zabrakło szczęścia, po kilku minutach precyzji. Ciągle te partyzanckie wyskoki rozbijały się na finiszu, ale generalnie widać było, że coś może z tego być. Że nieporadność w ofensywie Lecha może zostać lada moment skarcona.

No i po zmianie stron goście pozamiatali. Umówmy się – zostawić przed szesnastką niekrytego Konstantina Vassiljeva, to jak wejść na amerykański Bronx będąc obwieszonym od stóp do głów złotem, a do tego kompletnie pijanym. No nie może to się skończyć dobrze. I rzeczywiście – gdy tylko Estończyk znalazł trochę przestrzeni, to rąbnął od słupka nie dając szans Buriciowi. Gospodarze nie zdążyli jeszcze otrząsnąć się po tym golu, a przegrywali już 0:2, bo Nielsen zagrał w swojej szesnastce w siatkówkę, a Vassiljev rzut karny wykonał z takim spokojem i luzem, jakby właśnie kupował dziesięć kajzerek i pętko podwawelskiej na grilla. Jaga w pełni zasłużyła na to zwycięstwo, bo zagrała do bólu mądrze i pragmatycznie, a Lech… Lech był zupełnie bezbarwny, bez pomysłu i jakiejkolwiek iskry.

Aha – musimy jeszcze kilka słów poświęcić Tettehowi. To, co odpierdala ten gość, to czysty kryminał. Co z tego, że czasem zaskoczy prostopadłym podaniem, rzuci dobrego crossa, czy fajnie wyłuska piłkę, jak zaraz przeistacza się w boiskowego bandziora i chce połamać przeciwnikowi nogę. Dziś mógł normalnie wybić piłkę wślizgiem i rzeczywiście – zrobił to. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie schował nóg i z całym impetem nie skasował rywala narażając go na poważną kontuzję.

Najgorzej, że dostał za to żółtą kartkę, czyli nie można już mu kary zamienić na osiem meczów dyskwalifikacji. Szkoda.

Reklama

MRHkXLf

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Hiszpania

Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Patryk Fabisiak
4
Xavi: Okoliczności się zmieniły. Podjąłem tę decyzję dla dobra klubu

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...