Reklama

„Wstydzić może się ten, kto nic nie robi”. Zgrupowanie inne niż wszystkie

redakcja

Autor:redakcja

07 lipca 2016, 08:12 • 7 min czytania 0 komentarzy

Lipiec 2005. Marek Jóźwiak przyjeżdża do Warszawy z Francji, zachwycony piłkarzem, którego zobaczył podczas obozu dla zawodników bez klubowej przynależności. Moussa Ouattara szybko wyrasta na czołowego stopera ligi. „Dwie czarne wieże” – mówi się o nim i jego partnerze Dicksonie Choto – parze, na którą rywale znaleźli wiosną 2006 roku sposób tylko sześciokrotnie. To zaowocowało podpisaniem kontraktu z Kaiserslautern.

„Wstydzić może się ten, kto nic nie robi”. Zgrupowanie inne niż wszystkie

***

Rok 2011. Wśród złożonego z bezrobotnych hiszpańskich piłkarzy zespołu, uwagę skautów pierwszoligowego wtedy gliwickiego Piasta przykuwa mocno zbudowany napastnik z charakterystycznym kucykiem. Dwanaście miesięcy później Ruben Jurado wchodzi z „Niebiesko-czerwonymi” do Ekstraklasy jako drugi najlepszy strzelec drużyny. Przez cztery lata w Gliwicach strzela 37 ligowych bramek, mając spory udział w pierwszym w historii awansie zespołu do europejskich pucharów.

***

Wzorzec, który doskonale sprawdził się w krajach tak rozwiniętych piłkarsko, jak właśnie Hiszpania czy Francja, gdzie bezrobotni piłkarze mają nawet swój zespół, występują w jednej z niższych lig i otrzymują zasiłki w wysokości 500 euro miesięcznie, na polski grunt postanowił przenieść prezes Polskiego Związku Piłkarzy, Marek Pięta.

Reklama

– Rozmawiamy jednak o kompletnie innych realiach. Budżety tamtych zwiążków w dużej mierze opierają się na wpływach z podziału praw telewizyjnych, dlatego mają szersze możliwości. My nie posiadamy jeszcze takiego luksusu. Porównania z nimi na ten moment nie mają większego sensu, ale staramy się robić wszystko, by tak samo efektywnie pomagać piłkarzom w znalezieniu nowego klubu. Konsekwentnie stawiamy małe kroczki w przód, szukamy kolejnych sponsorów, a nuż za rok, dwa uda się zabrać na zgrupowanie większą liczbę piłkarzy. A może wydłużyć taki obóz o dzień, dwa… – mówi Kacper Zieliński z Polskiego Związku Piłkarzy, z którym rozmawiamy w Hotelu Amadeus w Wodzisławiu Śląskim, gdzie od poniedziałku zakwaterowani są piłkarze wybrani do osiemnastki na obóz PZP dla bezrobotnych graczy.

image1

Przez tydzień piłkarze trenują, grają sparingi – zupełnie tak, jakby byli na obozie z klubem Ekstraklasy czy I ligi. Ukoronowaniem tego tygodnia jest turniej w Czechach, na który w tym roku zaproszone zostały zespoły bezrobotnych zawodników z Czech, Hiszpanii i Portugalii. W ubiegłym roku z pomocy PZP skorzystali choćby Maciej Mielcarz czy Marcin Kikut, w tym roku również obóz cieszył się popularnością.

– Oczywiście chcielibyśmy pomóc wszystkim, dla przykładu w tym roku zgłosiło się do nas aż piętnastu bramkarzy, a mogliśmy zabrać tylko dwóch. Na dzień dzisiejszy cała kadra może liczyć tylko i aż 18 zawodników, którzy biorą udział w zgrupowaniu i pojadą na turniej do Pragi tłumaczy Zieliński. – Proces selekcji jest bardzo trudny, bo ciężko jest komuś powiedzieć „nie”. Nie działa to też w taki sposób, że im bardziej znane nazwisko, tym większa szansa. W tym roku na przykład poza bramkarzami mamy w większości zawodników z roczników 1992 wzwyż, młodszych, utalentowanych. Ale to, że ktoś nie załapie się na ten obóz w danym roku nie znaczy, że nie pomożemy mu w inny sposób. Staramy się to robić przez cały czas – pomagać w sprawie kontraktów, ubezpieczeń, stosunków z klubem, czy ścieżek rozwoju pozapiłkarskiego.

– Tutaj nie tylko trenujemy, nie tylko gramy sparingi czy jeździmy na turnieje FIFPro, ale też – a może przede wszystkim – edukujemy piłkarzy. Wiesz, ile średnio trwa kariera zawodnika? Osiem lat. Króciutko. Jasne, niektórzy grają czternaście, siedemnaście, ale niektórzy pięć. Sześć sezonów. I koniec. Dlatego naszym zdaniem warto tym piłkarzom uświadamiać inne drogi rozwoju. Oferujemy na przykład studia w akademii FIFPro Online, które kosztują kilka tysięcy euro, a u nas piłkarze mogą je robić za darmo i dostać dyplom honorowany w całej Europie – dodaje Kacper Holc z PZP.

***

Reklama

– Czy zajęcia tutaj różnią się czymś od obozów z drużynami, w których trenowałem? Właściwie to nie. Jedyna różnica jest taka, że nie znaliśmy się wcześniej i każdy z nas jest teraz bez pracy. Ale harmonogram dnia, rytm treningów, meczów – wszystko jest bardzo podobne – twierdzi Matko Perdijić, najbardziej doświadczony spośród piłkarzy zebranych przez PZP. – Mnie skończył się kontrakt z Zagłębiem i choć było parę telefonów, to na razie konkretów zero. Dlaczego zdecydowałem się na przyjazd? Bramkarz nigdy nie zrobi sobie sam takiego treningu, na jaki mogę liczyć tutaj. Sam sobie nie postrzelam, nie?

– U mnie z kolei sytuacja była nieco inna – mówi drugi z bramkarzy, Maciej Humerski. – Dolcan w lutym ogłosił upadłość i że nie przystąpi do rozgrywek. To była trudna sytuacja o tyle, że przez trzy miesiące nie dostawaliśmy wtedy pieniędzy, trenowało się nie do końca tak jak powinno, mając gdzieś z tyłu głowy, że nam za to nie płacą. Miasto dawało gwarancje, nie wywiązało się z nich, klub dodatkowo nie chciał rozwiązywać kontraktów… A potem, na początku marca ciężko już było znaleźć drużynę, gdy wszyscy grają już ligę, są w rytmie meczowym i mają podomykane kadry. A ja nie chciałem bezczynnie siedzieć, stąd decyzja o zejściu parę klas niżej (do Zawiszy Rzgów – przyp.red.). Nie ukrywam, że liczę teraz na coś na wyższym poziomie.

Perdijić, Humerski… Spośród bardziej znanych szerszej publice nazwisk, na obóz PZP przyjechał też między innymi również zwycięzca programu „Piłkarski Diament”, Wiktor Płaneta.

– „Piłkarski Diament” z jednej strony to była świetna inicjatywa, ale sprawił też, że ludzie inaczej na mnie patrzyli. Bo nie pojawiłem się w klubie jak każdy, tylko przyszedłem – można tak powiedzieć – znikąd. To było cenne doświadczenie, jasne, bo dostałem możliwość zaistnienia w świadomości klubów, kibiców, podpisania profesjonalnego kontraktu w Niecieczy. Później przyszła Jarota Jarocin, gdzie po ostatnim sezonie po prostu nie chciałem przedłużać umowy. Nie pojawiła się teraz jeszcze konkretna oferta, więc nie chciałem czekać, aż menedżer coś znajdzie. Szkoda czasu, przyjechałem tutaj, żeby być w rytmie. Nie ukrywam, że chcę pozostać w grze na jak najwyższym poziomie.

Co zawodnik, to historia. Sprowadzająca się koniec końców do tego, że każdy z nich 30. czerwca wylądował na bezrobotnym. Na swoistym życiowym zakręcie. I choć Polski Związek Piłkarzy zadbał o to, by jak najwięcej zawodników wiedziało o inicjatywie i mogło starać się o udział w obozie, część wciąż miała przed tym opory.

– Piłkarze, którzy nie decydują się na udział w takiej inicjatywie, chyba po prostu trochę się wstydzą – uważa Humerski. – Wydaje mi się, że najbardziej stresują się tym, że jak już znajdą klub, to będą jakoś inaczej odbierani. Że są gorsi. Ja uważam, że wstydzić się może ten, który siedzi w domu i nic nie robi. Poza tym co w tym złego, że chwilowo nie mamy pracy – ludzie w innych zawodach też znajdują się czasami w takiej sytuacji, taka kolej rzeczy – dodaje Płaneta. – To naprawdę ekstra inicjatywa, która daje nam możliwość nie tylko pokazania się skautom, czy agentom, ale także do podtrzymania formy, aby w razie nagłych testów, stawić się w klubie w stu procentach przygotowanym – podkreśla zawodnik, który ostatni sezon spędził w Jarocinie.

***

image2

Treningi z zawodnikami bez klubowej przynależności przeprowadzane są na obiektach KS Gosław, w bazie sportowej posiadającej do dyspozycji graczy między innymi siłownię, baseny czy oczywiście boisko, na którym na co dzień występuje klub Gosław Jedłownik. Ale opieka nad piłkarzami wykracza daleko poza typowo piłkarskie treningi.

Tutaj zawodnicy mają wszystko to, czego im trzeba – profesjonalny sztab, przygotowany ośrodek.  Nie muszą płacić za nic, wystarczy że dojadą tutaj, do Wodzisławia. Jedynym wymogiem jest przynależność do związku, co umożliwia start w turnieju FIFPro. Na takich turniejach dla piłkarzy bez klubu pojawia się bardzo wielu skautów. Jeszcze zanim tu przyjechaliśmy, już dzwonili i dopytywali o harmonogram, o mecze, sparingi. To budujące, bo pokazuje, że „nasi” zawodnicy mają szansę się pokazać. Dochodzą też spotkania z ludźmi takimi jak choćby Paweł Drużek psycholog sportu, trener ­mentalny, który potrafi uświadomić zawodnikom, jakie drzemią w nich pokłady umiejętności, jak je uwolnić. My też – o czym wspominaliśmy – oferujemy możliwości edukacji, pokazujemy drogi rozwoju, nie tylko piłkarskiego – tłumaczy Kacper Zieliński.

***

Jak mierzycie sukces waszych obozów?

Zieliński: – Wyniki turniejów stawiamy na dalszym miejscu. Sukcesem jest każdy kolejny podpisany kontrakt. Zawodnik zadowolony z tego, że dzięki temu, że mógł się u nas zaprezentować z dobrej strony, dziś ma pracodawcę i kontynuuje zawodową karierę. 

SZYMON PODSTUFKA

fot. główne: PZP

Najnowsze

Ekstraklasa

Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Jakub Radomski
0
Daniel Szczepan: Pracowałem na kopalni. Myślałem, by się poddać i rzucić piłkę [WYWIAD]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...