Chyba wypada powiedzieć, że Chorwaci zaczynają specjalizować się w pięknych, honorowych porażkach. Jak odpadać z wielkiej imprezy, to z hukiem, to po efektownym meczu. Chorwacja – Turcja do pewnego momentu nie było wydarzeniem epickim, ale koniec końców takiego scenariusza nie napisałby żaden inny scenarzysta – tylko futbol.
119 minuta morderczej walki i jest. Gol Klasnicia. Wielka radość Chorwatów, mają półfinał! Przecież tego nie da się wypuścić z rąk. Turcy załamani. A jednak to jest piłka nożna, da się, w 122 minucie – w zasadzie w ostatniej akcji meczu – Semih Senturk daje wyrównanie. Czyste szaleństwo. Dla takiej końcówki warto było czekać.
W karnych, co zrozumiałe, przewagę psychologiczną mieli Turcy i Chorwacja pudłowała straszliwie. Nie trafili Modrić, Rakitić i Petrić, podczas gdy Turcja strzelała pewnie.