Reklama

Dariusz Dźwigała i Bielsko-Biała. Czy to będzie dobrana para?

redakcja

Autor:redakcja

07 czerwca 2016, 19:26 • 5 min czytania 0 komentarzy

Spadek do pierwszej ligi w kompromitującym stylu, strata dwóch kluczowych zawodników, obrona, która w minionym sezonie z uśmiechem na twarzy zapraszała rywali pod swoją bramkę… w Bielsku Białej rzeczywistość ostatnimi czasy nie była zbyt różowa. Na człowieka, który stanowić ma przysłowiowy impuls, pozwalający ogarnąć cały ten bajzel, wybrano Dariusza Dźwigałę. Z czym będzie musiał poradzić sobie w Podbeskidziu szkoleniowiec byłego Dolcanu Ząbki były szkoleniowiec Dolcanu Ząbki? Cóż, wydaje się, że robota wcale nie będzie łatwa, bo już na początku stają przed nim cztery duże wyzwania. 

Dariusz Dźwigała i Bielsko-Biała. Czy to będzie dobrana para?

1. Podnieść morale zespołu

Obejmowanie drużyny po takim sezonie jak poprzedni nie należy do najłatwiejszych zadań. Szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę okoliczności, w jakich Podbeskidzie zleciało z ligi. Już witali się z gąską, już mieli spokojnie dogrywać sobie sezon w grupie mistrzowskiej, aż tu nagle pomieszanie z poplątaniem rodem z „Mody na sukces” i koniec końców walka o byt w grupie spadkowej. Choć nazywanie tego walką będzie mocno przesadzone. W ostatnich siedmiu kolejkach Podbeskidzie skompromitowało się bowiem na całej linii. Najdobitniejszym dowodem na to, że z tego zespołu kompletnie zeszło powietrze, była porażka 1:5 w meczu o życie z Górnikiem Łęczna, z którym przecież w trakcie sezonu zasadniczego Podbeskidzie dwukrotnie zwyciężało.

Zmotywowanie piłkarzy i podniesienie ich morale po degradacji w tak podłym stylu będzie więc dla Dźwigały nie lada wyzwaniem. Choć były szkoleniowiec Dolcanu cieszy się sławą człowieka, który z dużą łatwością zaskarbia sobie sympatię zawodników, nie ulega wątpliwości, że w swojej dotychczasowej karierze trenerskiej nie miał jeszcze okazji obejmować grupy, w której panujący entuzjazm znajduje się gdzieś na poziomie Rowu Mariańskiego. Zarażenie optymizmem rozbitej psychicznie paczki będzie jednym z podstawowych problemów, z którymi będzie musiał sobie poradzić.

2. Zakotwiczyć w końcu gdzieś na dłużej i potwierdzić swoją klasę

Reklama

Choć Dźwigała w Dolcanie radził sobie bardzo dobrze i był tam jedną z trenerskich rewelacji pierwszej ligi, mimo wszystko wciąż nie jesteśmy w stanie wyrobić sobie na jego temat konkretnego zdania. Gdy bowiem prześledzimy jego wcześniejsze losy, gdzieś z tyłu głowy zapala nam się ostrzegawcza lampka. Nie licząc jego pobytu w Starcie Otwock (no i w Ząbkach, chociaż tam – rzecz jasna nie ze swojej winy – również nie przebywał dłużej niż rok), nigdzie nie był on w stanie na dłużej zagrzać miejsca. Arka? Wielkie rozczarowanie i pożegnanie po niespełna czterech miesiącach pracy (prezes gdynian przyznał w wywiadzie dla nas, że o jego zwolnieniu zadecydowały nie tylko aspekty czysto sportowe). Wcześniej – Jagiellonia i półtora roku, ale tylko w roli asystenta Tomasza Hajty. Radomiak? Co prawda drużynę Dźwigała pozostawiał na pozycji lidera, jednak także nie zdołał zakotwiczyć tam na więcej niż pół roku. O poprowadzeniu w dwóch spotkaniach Polonii Warszawa nawet nie będziemy wspominać.

Ciekawi jesteśmy więc, czy Bielsko rzeczywiście może okazać się jego miejscem na Ziemi. Biorąc pod uwagę to, w jakiej sytuacji obecnie znajduje się Podbeskidzie, naprawdę trudno nam ocenić, czy akurat tam będzie on w stanie popracować nieco dłużej. Zadanie którego podjął się Dźwigała jest wyjątkowo niewdzięczne i w żaden sposób nie można porównać go do pozbawionego mimo wszystko większej presji prowadzenia klubu z przedmieść Warszawy.

3. Poprawić grę obronną

Jeśli Podbeskidzie znajdowało się w jakichś zestawieniach w czubie klasyfikacji Ekstraklasy (nie uwzględniając oczywiście odwracania tabeli na koniec sezonu), to z pewnością w tych dotyczących gry obronnej, a raczej jej nieudolnych próbach. „Górale” stracili w zeszłym sezonie najwięcej bramek spośród wszystkich drużyn Ekstraklasy – 63. Nie zgodzimy się jednak, jeśli ktoś będzie starał się nas przekonać, że Podbeskidzie ma cokolwiek do poprawy w tym aspekcie. Nie, tu po prostu należałoby wszystko skonstruować od podstaw.

Bramki stracone z gry – 41. Tylko Ruch miał ich na koncie więcej (o jedną). Prawa flanka, lewa? Wszystko jedno, pełne stereo – po 12 sztuk w plecy po atakach z każdego ze skrzydeł. Dziurawy środek? Proszę bardzo – 17 sztychów. Gole wpuszczane po stałych fragmentach? Również ścisła czołówka – 22, pod tym względem przewyższała ich jedynie Jagiellonia (25). Rzuty wolne, rożne, a nawet auty… Zagrożenie czaiło się dosłownie wszędzie. Podejrzewamy, że trenerzy rywali Podbeskidzia nie byli zmuszeni do przeprowadzania zbyt szczegółowych analiz. Doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że którego sposobu nie wypróbują, szansa na ukłucie przeciwnika jest równie duża.

Dźwigała przeciwnie – będzie musiał spędzić z pewnością kilka nieprzespanych nocy w poszukiwaniu rozwiązania problemu. Palącego problemu.

Reklama

4. Zbudować drużynę na nowych fundamentach

Już teraz wiadomo, że w przyszłym sezonie w Podbeskidziu zabraknie dwóch piłkarzy, którzy zdecydowanie wyróżniali się na tle reszty zespołu. Chodzi rzecz jasna o Adama Mójtę i Mateusza Szczepaniaka. Choć co do pierwszego nasze uczucia są raczej mieszane (o czym zresztą mogliście przeczytać tutaj – klik!), to czysto piłkarsko jego odejście do Wisły trzeba postrzegać jako spore osłabienie. Jeśli chodzi natomiast o Szczepaniaka, to cóż, nie ma co się czarować – Podbeskidzie straciło niewątpliwie swój najjaśniejszy punkt. Zresztą – szybkie spojrzenie na statystyki tej pary wystarcza, by ocenić jakie spustoszenie jej brak może zasiać w poczynaniach ofensywnych:

Mójta – 8 bramek, 6 asyst, 1 kluczowe podanie
Szczepaniak – 10 bramek, 2 asysty, 2 kluczowe podania

Ponadto, biorąc pod uwagę, że z klubem prawdopodobnie pożegna się także kilku innych piłkarzy, Dźwigała może i nie będzie zmuszony do budowania wszystkiego kompletnie od zera, ale z pewnością będzie musiał znaleźć na tę drużynę nowy pomysł.

Jedyną zagadką pozostaje, w jakim stopniu Dźwigała przy konstruowaniu zespołu dostanie wolną rękę. Mamy jednak dość uzasadnione obawy, że nowy szkoleniowiec „Górali” mimo wszystko będzie zobligowany do rzeźbienia w tym, co dostanie. A że pewnie nie będzie to  zbyt wysoki jakościowo materiał… Cóż, życie. I kolejna okazja, by się wykazać.

Najnowsze

Ekstraklasa

Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Szymon Piórek
0
Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał
Anglia

Jakub Moder najszybszym pomocnikiem w obecnym sezonie Premier League

Damian Popilowski
2
Jakub Moder najszybszym pomocnikiem w obecnym sezonie Premier League

Komentarze

0 komentarzy

Loading...