Reklama

Ukraina przed Euro? Atak do pozazdroszczenia, obrona do naprawy

redakcja

Autor:redakcja

03 czerwca 2016, 21:33 • 4 min czytania 0 komentarzy

Dla każdego coś dobrego. Reprezentacja Ukrainy zapewnia przed mistrzostwami Starego Kontynentu pożywkę zarówno dla optymistów, którzy widzą siedem strzelonych w dwóch wygranych meczach bramek, jak i pesymistów. Ci z pewnością wypomną cztery gole stracone w dość łatwy sposób. I jedni, i drudzy będą mieć rację, bo w obu meczach było to widać doskonale – ofensywnego trio będzie zazdrościć pół Europy, podczas gdy drugie pół kpić będzie z rozjeżdżanej raz za razem defensywy.

Ukraina przed Euro? Atak do pozazdroszczenia, obrona do naprawy

Na pewno ten mecz dostarczył Adamowi Nawałce całą masę materiału do analizy. Bo Ukraińcy odkryli swoje karty w ataku, pokazali jakie mają sposoby dostawania się pod bramkę rywala, w których – co zaskoczeniem nie jest – przodują szybkie wejścia skrzydłowych – Konopljanki i Jarmołenki. Obaj strzelili dziś po bramce, choć trzeba przyznać, że ani jeden nie rozwiał wątpliwości co do swojej formy, ani drugi nie potwierdził znakomitej dyspozycji z meczu z Rumunią. Byli dobrzy, choć nie rewelacyjni. Ale nie oszukujmy się – jakkolwiek by nie zagrali, i tak będziemy musieli się modlić, by nasze boki wytrzymały ich napór.

Znacznie przyjemniej będzie się Nawałce z pewnością oglądać te fragmenty, w których nasi rywale z Marsylii przechodzili do obrony. Jakim cudem Fomenko poukłada tak rozpieprzone po podłodze puzzle – na szczęście to nie nasze zmartwienie. Pjatow grał trochę tak, jakby ktoś przed meczem powiedział mu, że „piłka parzy”, a Armando Sadiku wjazdy między Rakitskiego a Chaczeridiego nie sprawiały absolutnie żadnego problemu. Gdyby był skuteczniejszy, pewnie cieszyłby się dziś z hat-tricka. A tak – tylko gol honorowy w przegranym 1:3 spotkaniu.

W szatni reprezentacji Albanii zdecydowanie w przerwie zabrakło jednak „Albańskiego Raju”, bo na drugą połowę ekipa debiutująca za nieco ponad tydzień na Euro wyszła znacznie słabiej napompowana i szybko dała Ukrainie narzucić odpowiadające jej tempo. To zaowocowało szybkim golem, który – tu polecimy klasykiem – ustawił mecz. O ile jeszcze prowadząc czy remisując Albania stwarzała sobie sytuacje, korzystając raz za razem z nieporadności rywala, o tyle przy 1:2 jakby zeszło z niej powietrze, jakby zaczęła znów traktować ten mecz jak spotkanie towarzyskie. Wcześniej można było mieć co do tego wątpliwości, widząc zaangażowanie w walce o każdą sporną piłkę.

Porządkując – jakie istotne dla nas wnioski można było z tego meczu wyciągnąć?

Reklama

– Raz jeszcze – kilka dni po trzech sztukach przyjętych od Rumunów – mamy dowód, że Pjatow nie jest to bramkarz, któremu grozi na Euro seria czystych kont.

– Stoperzy Ukrainy z kolei wyglądali dziś tak, jakby przez ostatnich kilka dni trenowali jazdę figurową na lodzie. Odstawiali nieziemskie piruety, gdy sam jak Kevin na święta w polu karnym zostawał raz za razem Sadiku…

– … ale o ile o Chaczeridim nie można powiedzieć zbyt wiele dobrego, o tyle na szybkie i bezpośrednie napędzanie akcji przez Rakitskiego trzeba będzie bardzo mocno uważać.

– Od ostatnich meczów naszej reprezentacji z Ukrainą na pewno nie zmieniło się jedno – lubią sobie ustawić mecz kilkoma ostrzejszymi wejściami, pokazać kto tu rządzi, wybić rywali z uderzenia. Albo wchodzisz z nimi w kontakt i odpowiadasz tym samym, albo dajesz się stłamsić w fizycznej walce i twoje szanse maleją.

– Grający na „dyszce” Sidorczuk ma tak nieprzyjemne uderzenie, że nawet jak ma piłkę trzydzieści metrów od bramki, to nie wolno mu zostawić miejsca na strzał

– Po meczu z Rumunią można się było bać, że Jarmołenko zostawi w Marsylii Arturowi Jędrzejczykowi bolesny uraz na psychice? No to dziś trzeba te emocje nieco stonować. W pierwszej połowie bardzo dobrze zaopiekował się nim Anis Agolli z Karabacha.

Reklama

– Ale tylko do czasu. Drugi gol Ukrainy to potwierdzenie tego, o czym wie cała Europa. Że siłą naszych ostatnich grupowych rywali, z którą trzeba się liczyć nawet jak mecz układa się średnio, jest trio Konopljanka (dośrodkowanie) – Zozulia (strzał) – Jarmołenko (dobitka). Nie pierwszy i nie ostatni raz kooperacja w tym układzie daje im bramkę.

– Jeśli nawet Ukraińcom kompletnie nie wyjdą te mistrzostwa, to jednego wygranego już mają. To nowy dyktator fryzjerskiego stylu, Roman Zozulya. Czekamy na warsztaty, zaklepujemy miejscówki w preorderze.

Zrzut ekranu 2016-06-03 o 21.56.27

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...