Reklama

Terry, Ramos, Trezeguet… Im też po nocach śniły się karne

redakcja

Autor:redakcja

29 maja 2016, 16:26 • 6 min czytania 0 komentarzy

Trudne dni przed Antoinem Griezmannem i Juanfranem – wiedzą, że nie strzelając swoich jedenastek okrutnie zawalili. Francuz jeszcze w podstawowym czasie gry, Hiszpan już w regularnej serii rzutów karnych. Od razu widać było, że mocno ich to podłamało, dlatego ku pokrzepieniu serc przypominamy niecelne strzały z wapna, kiedy w spotkaniach o podobnym ciężarze gatunkowym mylili się często więksi piłkarze niż oni.

Terry, Ramos, Trezeguet… Im też po nocach śniły się karne

Jedna uwaga co do klucza, według jakiego wybraliśmy poniższą dziesiątkę – skupiliśmy się na momentach, gdy przestrzelony karny pozbawiał kogoś awansu, wyrzucał z turnieju i tak dalej. Generalnie oznaczał porażkę, ale nie tylko w kontekście jednego meczu. Platini i Maradona też mają swoje za uszami, jednak im się akurat upiekło, bo ich drużyna nie ponosiła konsekwencji.

David Trezeguet

Na wysokim poziomie stała seria jedenastek w finale Mundialu z 2006 roku, bramkarze nie byli nawet blisko obrony któregoś ze strzałów. Według niektórych Francja przegrała, bo w karnych miała trudniej. Ich rywalem był przecież Buffon – specjalista jakich mało. Musieli więc mocno kombinować, by pokonać go z jedenastu metrów. Z kolei Barthez nie wyglądał jak ściana nie do przebicia, tutaj mógł wystarczyć tylko solidny strzał. Na tym kombinowaniu poległ właśnie David Trezeguet, który szukał mocnego uderzenia pod poprzeczkę, ale na jego nieszczęście trochę przesadził z pułapem i piłka zatrzymała się na obramowaniu. Potem nikt z Włochów się nie pomylił i mistrzem została Italia.

Reklama

John Terry

Miał Anglik na nodze Ligę Mistrzów, chwałę, wpis do historii i świetną imprezę po meczu – generalnie był jedno uderzenie od nieopisanego szczęścia. Ale tylko w futbolu mogła przytrafić się tak przykra historia. Terry zamiast pokonać van der Sara… poślizgnął się. Chyba już lepiej, gdyby zwyczajnie spudłował, albo źle uderzył i Holender wyjąłby mu to bez problemu. No, ale poślizgnięcie – o tym ludzie będą gadać jeszcze przez sto lat, jeśli nie dłużej. Czerwone Diabły przedłużyły tym samym serię jedenastek, którą na końcu wygrały. Odetchnął wtedy Ronaldo, gdyby nie pech Terry’ego, to on królowałby w takich zestawieniach – sam wcześniej się pomylił. Przeznaczenie potem jednak Portugalczyka i tak dopadło…

Sergio Ramos 

Efektowna kompromitacja, podobno kilka dni po meczu Ramos dostał kwit za piłkę, którą musiał odkupić, bo mimo pomocy helikoptera i psów tropiących nie udało się jej znaleźć. Nie wiadomo gdzie jest, na pewno daleko od Madrytu – my obstawiamy okolice Kijowa. W każdym razie, gorzej tej jedenastki nie dało się wykonać i też dzięki Hiszpanowi Real odpadł z Ligi Mistrzów na ostatniej prostej przed finałem. Swoje trzy grosze dorzucił tutaj też Ronaldo, który również nie pokonał Neuera, ale spektakularność Ramosa przebiła wszystko.

Reklama

Roberto Baggio

W pewnym sensie pechowcem jest też Baggio, bo gdy myślimy o rzutach karnych w finale Mundialu z 1994 roku, to za winowajce bierze się właśnie jego. Tymczasem, przecież pudłował nie tylko on, wcześniej nie trafili też Baresi i Massaro. Ale ta legenda bierze się stąd, że Baggio był z tej trójki po prostu najlepszy, na tym turnieju też grał świetnie – strzelił pięć goli. Wielu twierdzi, że gdyby Włosi wygrali finał, napastnik dostałby kolejną Złotą Piłkę.

Arjen Robben

Gdyby Chelsea znów miała przegrać finał po rzucie karnym w roli głównej, to naprawdę fanom The Blues można by aż współczuć. Najpierw poślizgnął się ich kapitan, a później pogrążyć mógł były piłkarz, Arjen Robben. Ale ulitował się – strzelił słabo, Cech zdołał odbić, a potem złapać piłkę, co recenzją dla wykonawcy jest druzgocącą. W sumie o wszystkim i tak zadecydowały jedenastki, ale w regularnej serii tym razem lepsza była Chelsea. Może gdyby Jupp Heynckes wpuścił Hansa-Joerga Butta, stałoby się inaczej? Niemiec jest najlepszym strzelcem wśród bramkarzy, jeśli chodzi o rozgrywki Ligi Mistrzów – licznik wyświetla trzy bramki.

David Beckham

Anglik to prawdopodobnie idol Sergio Ramosa – oczywiście, kibice Realu pewnie woleliby, żeby naśladował go choćby w rzutach wolnych… No cóż, nie tym razem. Hiszpan we wspomnianym wyżej karnym powtórzył wyczyn Beckhama z Euro 2004. To właśnie Becks jest jednym z inicjatorów kontrowersyjnego konkursu, w którym zamiast pewnie wykonać jedenastkę, trzeba piłkę kopnąć jak najdalej i jak najwyżej. Pomocnik lubi się tak bawić – najpierw w eliminacjach do Euro 2004 przeciwko Turkom, a potem już na samym turnieju, kiedy rywalem byli Portugalczycy. Chyba jednak ten drugi strzał wyżej stoi w rankingu, tak soczyste uderzenie w ostatni rząd krzesełek to prawdziwy biały kruk.

Raul

Ćwierćfinał Euro 2000. Francuzi prowadzą z Hiszpanami 2:1, są minuty od awansu, kolejne ataki przybyszów z Półwyspu Iberyjskiego nic nie dają. Pomocną dłoń wyciągnął więc Barthez – i to dosłownie. W średnio groźnej sytuacji złapał za nogę Abelardo i Collina podyktował rzut karny. Drugi dla Hiszpanów w tym meczu, pierwszego wykorzystał Mendieta. Raul presji nie dźwignął, zdecydował się na trudny strzał w lewy górny róg, ale spudłował. Gdyby tylko do jedenastki mógł podejść wspomniany Mendieta… W fazie grupowej wykorzystał jedenastkę w ostatniej minucie spotkania z Jugosławią, no i miał jeszcze na koncie tę w pierwszej połowie meczu z Francją. Niestety dla kibiców „La Roja”, gdy uśmiechnął się do nich los, pomocnika nie było już na boisku.

Patrick Kluivert, Frank de Boer, Paul Bosvelt i Jaap Stam

Dramat w dwóch aktach. Holandia była lepsza od Włochów, grała z przewagą zawodnika po czerwonej kartce dla Zambrotty, ale mogliby próbować jeszcze trzy tygodnie, a i tak bramki by nie padły. Reprezentacja Oranje dostała w podstawowym czasie gry dwa rzuty karne, ale oba zaprzepaściła koncertowo – najpierw de Boer, potem Kluivert. I jak z takim urazem podejść do regularnej serii jedenastek? A trzeba było i Holendrzy, poza Kluivertem, tego nie dźwignęli. Przy okazji spójrzcie jak daleko wychodził Toldo przy każdym uderzeniu. No, zadania rywalom nie ułatwiał.

Andrij Szewczenko

Bliska nam sytuacja, bo z Polakiem w roli głównej. I to pozytywnej. Znacie tę historię na pamięć, więc nie będziemy przynudzać – na początku wydaje się, że Dudek zwariował i odstawia kuriozalne wygibasy w bramce, ale na końcu wychodzi na jego. Rozproszył Serginho, Pirlo i Szewczenkę, żaden z nich nie wykorzystał swojej szansy. To znaczy, Ukrainiec do siatki trafił – gdy kopnął z frustracji piłkę po interwencji polskiego bramkarza. Tyle mu zostało.

Pierre Wome

Na koniec, nieco mniej znana historia – mecz Kamerunu z Egiptem z 2005 roku. O co tam chodziło? Ci pierwsi, żeby pojechać na Mundial potrzebowali zwycięstwa, które miało przyjść łatwo, bo Egipt nie miał już szans na wyjazd do Niemiec. I rzeczywiście, wszystko szło zgodnie z planem, Kamerun skromnie, ale prowadził, 1:0. Wtedy stało się coś nieoczekiwanego – Egipcjanie w 79. minucie walnęli gola na remis i Eto’o z kolegami byli w czarnej dupie poważnych tarapatach. Pożar miał ugasić karny w ostatnich sekundach spotkania, a w rolę strażaka chciał wcielić się Pierre Wome. No ale gdyby w rzeczywistości był strażakiem, to na tę akcję ratunkową zamiast wody wziął niestety kanistry z benzyną – nie strzelił gola, tylko trafił w słupek. Kameruńczycy mundial zobaczyli w domach.

***

Widzicie panowie – nie ma co się załamywać. Dziś karne obróciły się przeciwko wam, ale jutro możecie pójść śladami Terry’ego i Ramosa, czyli wygrać Ligę Mistrzów. A jeśli nie, pozostaje zapisać się do prywatnej ligi Davida Beckhama. Może kopniecie jeszcze dalej i wyżej niż Anglik?

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...