Reklama

Irlandia Północna wygrywa 3:0, ale… nie wygląda jak uczestnik Euro

redakcja

Autor:redakcja

27 maja 2016, 22:13 • 2 min czytania 0 komentarzy

Mimo że reporterzy polskich mediów usilnie próbowali dowiedzieć się na konferencji, co Lewy i spółka będą robić dziś wieczorem, niestety nie mamy pojęcia, czy zajmowali się integracją czy jednak oglądali mecz ich rywali, Irlandczyków z Północy. Jeśli wygrało oglądanie – mamy nadzieje, że podeszli do niego z chłodną głową. Po takim meczu – mimo że Irlandia Północna wygrała z Białorusinami 3:0 – można łatwo dojść do wniosku, że nasza inauguracja Euro będzie tylko formalnością. Tak na przestrogę przypomnijmy, że spotkania z Koreą Południową czy Ekwadorem także miały nią być. 

Irlandia Północna wygrywa 3:0, ale… nie wygląda jak uczestnik Euro

Ujmijmy to tak: gdybyśmy nie wiedzieli, że w tym spotkaniu faktycznie gra uczestnik Euro 2016, w życiu byśmy w to nie uwierzyli. Nasi grupowi rywale potwierdzili dziś dwie rzeczy.

Pierwszą: za paręnaście dni nie będziemy wstawać z łóżka z myślą „świetnie, że gra dziś Irlandia Północna, nie możemy się doczekać!”.

Drugą: to oni będą mieli największe problemy, by wyjść z naszej grupy.

Skąd w ogóle taka konkluzja, skoro – na co wskazuje wynik – Irlandia Północna ograła Białorusinów lekko, łatwo i przyjemnie? Bo na papierze może i tak to wygląda, ale ten mecz oglądało się zupełnie odwrotnie, czyli ciężko i bez jakiejkolwiek przyjemności. Irlandczycy z Północy generalnie utwierdzili w przekonaniu, że mecz z nimi trzeba będzie wybiegać, wypocić, wyszarpać i że prawdopodobnie oddadzą nam pole gry z myślą, by wyjść te trzy razy z kontrą i liczyć na stały fragment gry. Ich akcje w dużej mierze opierały się na zgranym schemacie – piłka do boku i wrzutka, ewentualnie piłka do boku, jakiś zamach i próba wtargnięcia w pole karne. Efekty z tego były i to aż trzy, ale Białorusinom oddajmy jedno – każdą z tych bramek swoim rywalom skutecznie wypracowali.

Reklama

Przy pierwszej najpierw zaliczyli kluczowe podanie w pole karne (świetna piłka w tempo), a potem jak na tacy wyłożyli piłkę Lafferty’emu. Druga? Piąstkowanie średnio udanej wrzutki prosto na głowę Washingtona i bezlitosne skorzystanie z prezentu. Trzecia? Znów próba wybicia centry, znów prosto do rywala – tym razem do Grigga, który także pokazał, że na tym poziomie setek się nie marnuje.

Trzy bramki, trzy razy ewidentna pomoc Białorusinów. Poza tym – zero zagrożenia. Dla Irlandczyków z Północy mamy złą wiadomość: na Euro zabraknie jednak drużyn, które są w stanie same strzelić sobie trzy bramki w meczu. Ale to już nie nasz problem.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...