Reklama

Najsłabszy mistrz? Nie, może jedynie najsłabsza Legia

redakcja

Autor:redakcja

29 kwietnia 2016, 16:15 • 4 min czytania 0 komentarzy

Po wczorajszej porażce z Zagłębiem Lubin, porażce w kiepskim stylu i bez ikry, wśród kibiców Legii zapanował popłoch. Na gorąco padły już słowa nie tyle o murowanej utracie tytułu na rzecz Piasta – takie czarne wizje towarzyszą każdej stracie punktów przez stołeczny klub, ale i wizje potężnego eurowpierdolu już na pierwszej barykadzie europejskich pucharów.

Najsłabszy mistrz? Nie, może jedynie najsłabsza Legia

Zaczęliśmy się zastanawiać – czy Legia albo Piast faktycznie będą słabymi mistrzami? Czy faktycznie – którekolwiek z nich ostatecznie wyląduje na trasie do Ligi Mistrzów – możemy obawiać się kompromitacji? Czy istotnie silniejszymi zespołami dysponowali nie tylko ubiegłoroczny Lech, ale i wcześniejsi mistrzowie Polski? Postanowiliśmy wziąć na warsztat ten temat porównując siłę w najbardziej logiczny sposób – poprzez liczbę punktów i porażek po ostatniej kolejce każdego z pięciu ostatnich sezonów.

Ustalmy, w jakim miejscu jesteśmy dziś. Mistrz w najlepszym wypadku będzie mieć 46 punktów na koncie – stanie się tak, gdy ktoś z pary Legia/Piast wygra wszystkie mecze do końca ligi. 22 zwycięstwa, 10 remisów, 5 porażek – taki bilans po 37 meczach będzie mieć stołeczny klub, jeśli naturalnie nie przydarzą mu się jakiekolwiek wpadki. Piast z kolei wygrywając ostatnie cztery mecze zakończy sezon z bilansem odrobinę gorszym – 22 zwycięstwa, 9 remisów, 6 porażek.

Najpierw weźmy na warsztat sezony z reformą i ten „najbliższy ciału”, czyli ubiegłoroczne mistrzostwo Lecha. Poznaniacy po fantastycznej pogoni w finałowej rundzie nastukali 43 „oczka”, ale ich bilans wyglądał dość kiepsko – 19 zwycięstw, 13 remisów i 5 porażek. Legia już teraz ma na koncie 19 wygranych, Piast tylko jedno mniej. Jasne, nie jest wykluczona sytuacja, w której tegoroczny mistrz będzie się kręcił właśnie wokół takiego wyniku – wystarczą jednoczesne potknięcia i lidera, i wicelidera, co jakieś bardzo niewiarygodne nie jest. Nie przesadzalibyśmy jednak z lamentem, biorąc pod uwagę, że w ubiegłym sezonie mistrz notował w gruncie rzeczy albo dość podobne, albo nawet słabsze wyniki.

Inaczej jest z sezonem 2013/14, po którym Legia zaliczyła pamiętną wywrotkę na przepisach. Legioniści istotnie przegrywali wtedy wyjątkowo często, ponosząc aż osiem porażek na przestrzeni całego sezonu, ale jednak – wygrali 26 z 37 spotkań, zakończyli ligę z dziesięcioma punktami przewagi nad Lechem pomimo podziału punktów. Kasują i dokonania tegorocznego mistrza i tego z ubiegłego roku, problemem pozostaje jedynie fakt, że z tamtej Legii niewiele już w sumie zostało. Zakładaliśmy jednak porównania liczbowe, więc nie będziemy wchodzić w składy, kończymy tylko wnioskiem, że wówczas za mistrzem w kampanii o Ligę Mistrzów stała prawdziwa dominacja w lidze. Nie na poziomie PSG, ale takiej – a, pojedziemy mocno – Zvezdy w obecnym sezonie.

Reklama

2012/13? Czasy sprzed reformy, więc i liczby nieco inne. Nadmieńmy jednak, że gdyby po 30 kolejce tych rozgrywek podzielić punkty – Legia rozpoczynałaby rundę finałową z dorobkiem 34 punktów – tyle, ile Piast ma teraz, po 33 serii spotkań. O sile tamtego zespołu niech świadczy również liczba porażek. Trzy w trzydziestu meczach. Ten silny mistrz z rozgrywek 2013/14 miał trzy w 19 domowych spotkaniach…

No i dochodzimy do Śląska Wrocław, który już w ogóle powinien stanowić pocieszenie dla obecnych faworytów do mistrzostwa. 17 zwycięstw, 5 remisów, 8 porażek. Po podziale punktów miałby ich aż 28, zakładając zwycięstwa we wszystkich siedmiu spotkaniach rundy finałowej – i tak byłby o jeden punkt słabszy niż mistrz z rozgrywek 2013/14. Podobnie jest zresztą z Wisłą Kraków, zwycięzcą sezonu 2010/11, w którym skończyła z identycznym bilansem, jak rok później Śląsk Wrocław.

2015/16 – Legia/Piast, maksymalnie 46 punktów, bilans maksymalnie 22/10/5
2014/15 – Lech, 43 pkt, bilans 19/13/5
2013/14 – Legia, 50 pkt, bilans 26/3/8
2012/13 – Legia, 67 pkt (z podziałem, przy komplecie zwycięstw w rundzie finałowej – maksymalnie 55 punktów), bilans 20/7/3
2011/12 – Śląsk, 56 pkt (z podziałem, przy komplecie zwycięstw w rundzie finałowej – maksymalnie 49 punktów), bilans 17/5/8
2010/11 – Wisła, 56 pkt (z podziałem, przy komplecie zwycięstw w rundzie finałowej – maksymalnie 49 punktów), bilans 17/5/8

Co to oznacza? Po pierwsze – na pewno nie będzie to najsłabszy mistrz od lat, ta sztuka nie uda się prawdopodobnie nawet w przypadku spektakularnego wyłożenia się na finiszu obu najsilniejszych klubów ligi. Po drugie jednak – nie bez przyczyny kibice lamentują – jeśli mistrzem zostanie Legia, to istotnie, będzie to najsłabsza mistrzowska Legia ostatniego pięciolecia. Gdy już warszawiacy zdobywali tytuł – co wbrew pozorom nie jest jakąś regułą i dobrym zwyczajem – zazwyczaj robili to w przyzwoitym stylu. Sezony 2012/13 i 2013/14 były w ich wykonaniu zwyczajnie dobre, może nawet bardzo dobre, wygrywali efektownie, ze stylem i nadziejami na zwycięski pochód w europejskich pucharach.

Teraz jest inaczej, a styl, w jakim zdobywa się mistrzostwo – niezależnie, czy trafi do Gliwic, czy do stolicy – przypomina bardziej słynne wyścigi żółwi z ubiegłorocznym na czele. Nie dziwimy się lamentom warszawiaków – nie są przyzwyczajeni, do zdobywania mistrzostw w ten sposób. Ale z drugiej strony warto im przypomnieć, że jednocześnie nie są jakoś bardzo mocno przyzwyczajeni do samych mistrzostw.

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Szymon Piórek
2
Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Szymon Piórek
2
Urban o meczu z Legią: Będzie Lany Poniedziałek? Pytanie, kto kogo będzie lał

Komentarze

0 komentarzy

Loading...