Reklama

Z tym gościem nie chcielibyście się witać! Krwawy uścisk Marigi

redakcja

Autor:redakcja

28 kwietnia 2016, 15:32 • 3 min czytania 0 komentarzy

Pamiętacie McDonalda Marigę? Jeśli nie, to ciocia Wikipedia wraz z wujkiem Google podpowiedzą wam, że kiedyś uważano go za naprawdę sporego kalibru talent. Coś tam pograł w Parmie, kilkanaście spotkanie odbębnił w Interze, ale jak widać po klubie, który aktualnie reprezentuje (Latina) – nie do końca mu w piłce wyszło. Chłopak być może w ostatnich latach mniej przykładał się do treningów piłkarskich, nie szlifował popołudniami techniki, ale wiemy, że czasu nie marnował. Skoro nie było go na boisku, to godzinami przesiadywał w siłowni i tam wylewał siódme poty. Po tym, co wydarzyło się w weekend, nie mamy wątpliwości, że ma chłop krzepę.

Z tym gościem nie chcielibyście się witać! Krwawy uścisk Marigi

Na YouTubie wiszą dziesiątki filmików, na których możemy zobaczyć jak po uszach obrywają sędziowie. I to nie tak, że któryś zawodnik odpysknie albo splunie pod nogi i odwróci się na pięcie. Nie, nie, mamy na myśli zagrywki zdecydowanie cięższego kalibru. Czerwona kartka już dla wielu była przecież świetnym argumentem do tego, by ją sędziemu wyrwać z reki, a faceta z gwizdkiem albo odepchnąć, albo wymierzyć mu soczystego sierpowego, a w przypadkach skrajnych – poczęstować taką serią kopniaków, jakiej nie powstydziliby się najlepsi kick-bokserzy.

Sposobów by komukolwiek na boisku dokuczyć jest jednak wiele i nie zawsze trzeba robić to tak ostentacyjnie, jak wielu półgłówków, którzy kończą potem z kilkumiesięcznym zawieszeniem. Z niedowierzaniem – ale i swego rodzaju hmm… podziwem – przyjęliśmy więc informacje jakie napływają do nas z włoskiej Serie B. Do rzeczy: wspomniany McDonald Mariga, zawodnik drugoligowej Latiny, w ostatniej kolejce ujrzał w doliczonym czasie gry czerwoną kartkę. Był to mecz dość ważny dla jego drużyny, bo ta ostatkiem sił bije się o utrzymanie, a w tym spotkaniu przegrywała 0:1. Kenijczykowi puściły nerwy, brutalnie sfaulował, więc sędzia błyskawicznie wysłał go pod prysznic. Bywa.

Teraz jednak zaczyna się najlepsze. Mariga – mimo, że ani porażka w ważnym meczu, który kończy się z czerwoną kartką do najprzyjemniejszych nie należy – postanowił jednak rozjemcy podziękować za wspólne zawody. No, pełna kultura! – pomyślicie. No właśnie nie do końca. Miało być uprzejmie i zgodnie z zasadami savoir-vivre’u – poprzez uściśnięcie dłoni. Piłkarz zrobił to jednak tak mocno, że z ręki sędziego nagle zaczęła kapać krew, a jego ofiara omal nie zadławiła się gwizdkiem. Efekt? Pięć meczów w zawiasach.

Reklama

Od razu przypomina nam się komentarz Jurasa podczas walki Pudziana z Najmanem. „Ależ jest spokojny! Ależ jest zdeterminowany!”. Z jednej strony trzyma nerwy na wodzy, spokojnie kroczy w stronę ofiary, ale już w oczach widać to coś, te diabełki, które podpowiadają mu, że nie zasłużył na czerwoną kartkę. I ta determinacja oraz wściekłość przejawiła się w żelaznym uścisku, którym chciał zmiażdżyć rękę sędziego.

Tutaj więc apel do wszystkich panów z gwizdkiem: bądźcie czujni do samego końca. Dopiero co Flavio Paixao wziął na ostrze Szymona Marciniaka, który miał obrażać i zawodnika, i jego naród. A nuż napastnikowi mógł wpaść do głowy tak durny pomysł, jak jego koledze po fachu ze słonecznej Italii? Nie dajcie się uśpić, drodzy panowie!

Najnowsze

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...