Reklama

Chwalebne 81 minut Benzemy. A co ty osiągnąłeś w tym czasie?

redakcja

Autor:redakcja

15 kwietnia 2016, 18:02 • 2 min czytania 0 komentarzy

Wiecie, jak to jest z przyznawaniem nagród – jedni walczą całymi siłami, strzelają i asystują mecz w mecz, a na końcu i tak muszą obejść się smakiem, bo inni robią to samo, tylko jeszcze z większą częstotliwością. To jest scenariusz jak najbardziej typowy i nie ma w nim niczego dziwnego. Bywa jednak i inaczej: tych wszystkich kozaków detronizuje facet, którego jedyną zasługą jest… podziwianie swoich kolegów z trybun. Karim Benzema właśnie został wybrany najlepszym zawodnikiem marca w głosowaniu kibiców Realu Madryt.

Chwalebne 81 minut Benzemy. A co ty osiągnąłeś w tym czasie?

To trochę tak, jak w szkole. Każdy miał w swojej klasie oryginała, który na długo przed sprawdzianem zanurkował w książkach i nie wyściubił zza nich nosa przez długi czas. Z drugiej strony był też w grupie absolutny obibok, który w ostatni wieczór przed faktem przypomniał sobie o nauce. I potem ten prymus zgarnia co najwyżej czwórkę z plusem, a wyluzowany farciarz wyłapuje „5”. Znacie to, prawda? Podobnie było z Francuzem w marcu, który przez większość czasu leczył kontuzję kolana. Uściślając, jego bilans wyglądał następująco:

– z Levante 0 minut
– z Celtą Vigo 0 minut
– z Romą 0 minut
– z Las Palmas 0 minut
– z Sevillą 81 minut, 1 gol, 1 asysta

Benzema został tym sposobem uznany Graczem Pięciu Gwiazdek w plebiscycie organizowanym przez jednego ze sponsorów Realu – kampanię piwowarską Mahou. Jedynym wytłumaczeniem tak abstrakcyjnego wyboru jest fakt, że wyboru dokonali fani. Gdyby największego herosa marca wybierało jakieś eksperckie gremium, można byłoby nabrać uzasadnionych podejrzeń, czy ten gagatek przypadkiem nie pomachał komuś przed nosem odpowiednimi taśmami i powiedział: koleżko, głosujesz na mnie albo cały świat się dowie, jak przykry jesteś w tych sprawach. Zakładamy jednak, że nic takiego nie miało miejsca.

Dlaczego więc wybór trzeba uznać za surrealistyczny? Pierwszym powodem jest Cristiano Ronaldo, który w rzeczonym okresie zaliczył wszystkie pięć meczów od dechy do dechy, pięć razy maznął w protokołach meczowych swoje nazwisko w rubryce z golami, do tego dorzucił dwie asysty. Drugim był Gareth Bale i wszyscy inni, którzy zaliczyli co najmniej jeden mecz w pełnym wymiarze – a było ich kilkunastu. Już nawet wybór Pepe albo Kroosa przyjęlibyśmy bez większego rozgrzewania się.

Reklama

Ale że Benzema? Cóż – sympatie kibiców czasami są nie do ogarnięcia.

Najnowsze

Hiszpania

Komentarze

0 komentarzy

Loading...