Reklama

Jaja ze stali. Probierz wjeżdża w kibiców Jagiellonii

redakcja

Autor:redakcja

04 kwietnia 2016, 20:12 • 2 min czytania 0 komentarzy

Michał Probierz nie jest trenerem idealnym. Popełnia błędy, nie tylko w zarządzaniu drużyną, nie tylko w samym prowadzeniu zespołu, ale też odstawiając takie szopki jak słynne oświadczenie dotyczące Drągowskiego. Jednego jednak odmówić mu nie sposób. Ma jaja ze stali i potrafi do ostatniej kropli śliny bronić krzykiem swoich racji.

Jaja ze stali. Probierz wjeżdża w kibiców Jagiellonii

Widzieliśmy go w tym szale wiele razy, gdy młotkował sędziów, gdy masakrował na konferencjach prasowych. Może także dzięki tym „cojones” zazwyczaj był ulubieńcem kibiców. Dziś jednak pokazał, że gdy wymaga tego sytuacja, swój twardy sprzeciw potrafi wypluć w twarz nie tylko dziennikarzom czy arbitrom, ale nawet swoim kibicom. Koniec meczu Jagiellonia – Podbeskidzie, upokarzające 0:3, niewiele powodów do radości u gospodarzy. Oczywiście stadionowi krzykacze już wyjeżdżają ze swoim ukochanym „chodźcie tu, kurwa”, „podejdźcie tu, kurwa”, żeby potem wykrzyczeć piłkarzom w twarz „po co wy gracie, jak wy ambicji nie macie”.

Scenariusz znany od lat. Piłkarze by podeszli, kibice by pokrzyczeli, w najgorszym wypadku któryś wyrywniejszy pomocnik oddałby koszulkę. Ale nie u Probierza. Trener wziął w obronę swoich zawodników i sam postanowił pogadać z koneserami futbolu z białostockiej trybuny.

Mógł to olać. Mógł nawet nie podchodzić, mógł cicho zejść do szatni i na następnym meczu – przy odrobinie szczęścia – znów ujrzeć transparent z jesieni, „Michał Probierz, 100% zaufania”. Ale Probierz taki nie jest. Wiadomo, że ma u kibiców potężny kredyt, wiadomo, że na konferencji mógł zrzucić wszystko na piłkarzy, którzy nie potrafią rozpoznać, która bramka należy do rywali. Kibice by to zrozumieli, wybaczyli, złość skierowałaby się na „piłkarzyków-pajacyków”.

Reklama

Ale trener wolał postąpić zgodnie z własnymi zasadami, wolał kłócić się, niemal szarpać z kibolami, byle pokazać, że nie godzi się na żadne upokorzenia swoich zawodników.

Facet, który dał fundamenty pod bitwę o mistrzostwo w ubiegłym sezonie, który wykreował szereg zawodników, który po prostu zasłużył w Białymstoku na szacunek, teraz pokazuje, że bardziej niż na głaskaniu zależy mu na wierności swojej drodze. Nie wiemy, jak zareagują na tę szamotaninę kibice, może zażądają dymisji, może pójdą na noże, może Probierzowi ta hardość wyjdzie bokiem.

Ale dzisiaj wygrał. Pozostał wierny sobie wbrew krzykaczom, których jęki przyjęło się traktować bezkrytycznie. Pozostał gościem z jajami. To ważniejsze, niż transparent „100% poparcia”.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...