Reklama

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

redakcja

Autor:redakcja

07 marca 2016, 16:25 • 5 min czytania 0 komentarzy

Tak troszkę później pisuję w poniedziałki, ale jest to przemyślane, jak zresztą wszystko co robię. Rano nagrywam dla Weszło pogadankę. Potem nagrywam dla Onetu. W zasadzie jeśli chcę być przyzwoitym – pisząc felieton nie powinienem się powtarzać w niczym – wymaga to przemyśleń, a to… jeszcze nie koniec. Bo jeszcze czeka mnie nagranie dla radia Echo w Chicago, codzienny program w Republice o polityce, a dodatkowo wstęp do czyjejś książki… Uff, wymaga to naprawdę żelaznego rytmu, dlatego nie rozumiem narzekania piłkarzy, że trzeba grać tak często… Dla mnie kilka meczów dziennie to rutyna. Jasne, robię to dla chleba, w dzisiejszych czasach każdy rozsądny człowiek zarabia w kilku miejscach. Coś jak kot – gdyby pilnował jednej dziury toby zdechł.

Jak co poniedziałek… PAWEŁ ZARZECZNY

*

A’propos ławki rezerwowych – wymyślono ją nie po to, żeby się zmieniać, bo nie było na początku ani zmian w grze, ani kartek etc., tylko dlatego, by ci którzy przyszli na mecz a zabrakło miejsca w składzie, mieli gdzie przycupnąć, i trener też. Stąd zabawne historie – na przykład w krykieta gra się w swetrach nie dla uroku, lecz zwyczajnie w rytm tamtych przepisów rezerwowy może siedzieć pół godziny (gdy tamten zespół atakuje), po czym zagrać pół minuty, i znów iść posiedzieć, po to sweter. Jak księdzu spodnie – na wszelki wypadek.

Ja znam twardość ławki, bo zawsze grywałem ze starszymi, przez zostawienie na ławce zakończyłem też przygodę z piłką – okazałem się marny psychicznie. Ciekawe jak poradzi sobie Pazdan teraz, oby jak Rzeźniczak wcześniej, tzn. wykaże inteligencję.

*

Reklama

Jak tak o początkach futbolu – Anglia mnie kręci bardziej, dużo bardziej, niż ta ekipa znad Gibraltaru. I tam piękne pytanie kto mistrzem – bo z ręką na sercu i Leicester, i Tottenham, i Arsenal darzę sympatią, ale… gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Interesująca sprawa – gdyby wygrały Lisy, byłby to mistrz z dwoma piłkarzami ledwie i Wasilewskim w licznych odmianach. Koguty – byłby to mistrz z jednym zaledwie graczem (Harry Kane jak zwykle mnie nie zawiódł, a to że gra w białej masce jest odpowiedzią na apel – biali w białych maskach, a czarni w czarnych, jeśli w ogóle te wygłupy coraz liczniejszych symulantów traktować serio – kiedyś maski, drewniane, to się zakładało na nogi, jako że piszczel łatwo strzela). A Arsenal mógłby zostać mistrzem bez ani jednego zawodnika, raczej z tabunem gości niedorobionych futbolowo, acz dorobionych finansowo. Akurat kolega poleciał do nich na mecz, cieszył się jak dziecko, a w ucho od Swansea przyjął – niepojęte. Hm, ale to tylko pokazuje, że Anglia znów mieć będzie jakiegoś jednookiego króla, co mi nie przeszkadza wcale – słyszeliście pewnie co to wygrać mecz w pojedynkę? Często tak miałem.

*

Dla porównania zerknąłem na Bayern i Borussię – no dno kompletne, choć 81 tysięcy ludzi zapłaciło za bilety. Guardiola wie co robi dając dyla.

*

No i na Real, choć nie na gole Cristiano (cztery, wygwizdany, słaba forma i ośmielił się powiedzieć prawdę – że koledzy z zespołu są chałowi), tylko na apel w sprawie Piotrusia. Wspaniale, tylko że słowa nic nie kosztują, i nikt mnie nie przekona, że kolejna polska rodzina musi żebrać o ratowanie dziecka, gdy wystarczyłoby mniej płacić na emerytury ubekom. No, ale o polityce w Republice, od tego jest.

*

Reklama

Wszyscy się zachwycają powtórkami wideo (na Euro, w Lidze Mistrzów itp.), najbardziej sam zainteresowany i koronowany niedawno Infantino, ale jestem sceptyczny. Otóż… setki sytuacji w piłce nożnej nie dają się prawidłowo zinterpretować nigdy (jak gol w finale mistrzostw w 1966, Geoffa Hursta – był czy go nie było i czy sędzia liniowy z Azerbejdżanu się nie pomylił?). Będzie tylko bieganina i zamieszanie, albo śmiech jak z tymi sprayami do zaznaczania gdzie stoi piłka… I nawalająca technika – gdyby nie nawalała nie zderzałyby się statki na morzu i nie spadały samoloty. Ja już wole odwieczne spory, bo to od nich dostaje się rumieńców na twarzy albo gęsiej skórki. Ale na widok sędziego podejmującego decyzję w trakcie gry, a nie po jej przerwaniu. Zresztą, wiecie jak wygląda sędziowanie w boksie – uznaniowo, zależy czy arbitrowi podstawiono fajne laski czy takie gorsze (serio). Albo noty za styl w łyżwiarstwie, gimnastyce… Nie, wolałem jak pozostawał w głowie cień wątpliwości. Jak kiedyś, gdy gola na wagę zwycięstwa strzelił Gadocha, piłka odbiła się od wewnętrznej części słupka (były kwadratowe jeszcze i drewniane), a sędzia gola nie uznał! I w „Przeglądzie oglądałem rysunki przez parę dni, że kąt padania równa się kątowi odbicia! Poważni fizycy to udowadniali, to znaczy że był gol, musiał po prostu być, a sędzia – że nie! I proszę – miałem co rozważać, gdy dziś popatrzę co zrobi jakiś łysy, teraz u sędziów moda na łysych. Nie wiem jak wy, ale mnie łysy kojarzy się z jednym tylko rzeczownikiem.

Kiedyś nie bywało inaczej, a na sędziów śpiewaliśmy tak: sędzia ty zmoro, ty zginiesz jak Aldo Moro!

Okrutne, bo tego Moro, premiera Włoch, zamordowały Czerwone Brygady. Terroryści. A my im kibicowaliśmy – z jakiego powodu nie wiem, poza tym, ze każdy kibic życzył sędziemu śmierci w męczarniach.

*

Już wiadomo kto zostanie mistrzem Polski – dwóch pozostało w grze, zadecyduje jeden mecz i jeśli w Warszawie to Legia ma szansę na zwycięstwo, w Gliwicach żadnej. Ale w zasadzie nie ma się o co spierać, bo ja bym rozgrywki europejskie zwyczajnie olał, zbojkotował – ktoś musi zrobić to wreszcie jako pierwszy, jako że system jest niezgodny z duchem uczciwej gry, a podział łupów i zysków jest ordynarnie złodziejski. Zresztą i tak odpadamy, obojętne kto walczy i przeciw komu.

Z kim wtedy grać? Spoko, zawsze się ktoś znajdzie, choćby Katalonia, Baskowie, a takich krajów „niechcianych” jest od groma i ciut ciut, chętnie popatrzyłbym na taki specyficzny ranking.

Niepoważne? A towarzyskie mecze z Islandią po czterech dniach picia (przez nich) czy z rezerwami Czech to były poważne?

Dobra, wybiegam myślami w przyszłość, a mamy dopiero marzec.

Najnowsze

Felietony i blogi

Ekstraklasa

Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?

Michał Trela
1
Trela: Przewagi i osłabienia. Jak czerwone kartki wpływają na losy drużyn Ekstraklasy?
1 liga

Czy zmiany trenerów miały sens? Ranking i ocena roszad na pierwszoligowych ławkach

Szymon Janczyk
16
Czy zmiany trenerów miały sens? Ranking i ocena roszad na pierwszoligowych ławkach

Komentarze

0 komentarzy

Loading...