Reklama

Czas weryfikacji: jak Legia i Lech zmieniły się przez zimę?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

14 lutego 2016, 11:34 • 4 min czytania 0 komentarzy

Po mocno rozczarowującym piątku i mizernym meczu lidera – wczoraj o godz. 18 Ekstraklasa w końcu wskoczyła na właściwe obroty. Lechia załadowała pięć sztuk, Cracovia załadowała trzy, chociaż powinna Lechię przebić. Dziś ciąg dalszy ligowej inauguracji, na tapecie już mistrz i wicemistrz kraju.

Czas weryfikacji: jak Legia i Lech zmieniły się przez zimę?

Czy Lech jest w stanie gonić dalej?

Szóste miejsce w tabeli, siedemnaście – patrząc przed rozpoczęciem kolejki – punktów straty do lidera. Biorąc pod uwagę, że zostało dziewięć kolejek, brzmi jak mission impossible. Ale po tych dziewięciu dzielone są punkty, dochodzi siedem dodatkowych meczów. Jan Urban mówi, że o tytule można by mówić, jeśli po sezonie zasadniczym różnica wyniesie dziesięć, może osiem „oczek” przed podziałem.

Ktoś, słysząc delikatne gdybania z Poznania o mistrzostwie Polski, teoretycznie wciąż ma prawo się uśmiechać. Tylko że Kolejorz to idealne potwierdzenie, jak w trakcie sezonu zaczął funkcjonować plan naprawczy: w pewnym momencie ostatnie miejsce w lidze, zaś za kadencji Jana Urbana numer 1 w kraju (bilans 7-2-1). Do tego, żeby kontynuować marsz w górę tabeli, Lech potrzebuje przede wszystkim dobrze rozpocząć w rundę. – To będzie miało duże psychologiczne znaczenie – potwierdza Jan Urban. Jesienią, kiedy zespół prowadził Maciej Skorża, Kolejorz z Termaliką przegrał.

Czy w Poznaniu zaszła dobra zmiana?

Reklama

Tej zimy Lech stracił dwóch ważnych zawodników, od których często rozpoczynano ustalanie składu (nie, nie chodzi o Thomallę i Formellę). Zamiast Hamalainena – jest Nicki Bille Nielsen, zamiast Douglasa – Władimir Wołkow. I oczy wszystkich będą skierowane właśnie na nich. Jak odnajdzie się ten szalony Duńczyk, który przynajmniej na razie na superstrzelbę się nie zapowiada? Co pokaże Wołkow i przede wszystkim w której minucie padnie? Urban nawet już nie ukrywa, że piłkarz nie jest gotowy do gry przez 90 minut.

No i jest jeszcze Sisi – chłopak, którego zna Urban i który ostatnie pół roku spędził w Korei. Kolejna zagadka.

Jak mocno Nikolić odstaje od Nikolicia?

Kim jest Nemanja Nikolić i ile znaczy w polskiej lidze, przypominać nie musimy. Ale inny z Nikoliciów, Stefan, który zimą zameldował się w Niecieczy to spora zagadka. Już nawet nie chodzi o to, że zastanawia nas, jak będzie wyglądał na boisku – jesienią w chorwackiej ekstraklasie zdobył pięć bramek i zaliczył trzy asysty.

Bardziej jesteśmy ciekawi, jakie plany poza murawą ma nowy napastnik Termaliki. Zdarzyło mu się w przeszłości wracać z imprezy na czworaka i rzygać przez okno taksówki, co nie umknęło uwadze mediów, a także pobić z gościem, którego dziewczynę bajerował w klubie. Najciekawsze, że sam zainteresowany nie widział tym wszystkim nic złego – mówił, że wielu sportowców pije więcej. Chcielibyśmy go dziś zestawić z Nielsenem.

Reklama

Czy to już będzie ta nowa Legia?

Jeśli jesienią ciężko było oceniać pracę Stanisława Czerczesowa, dziś można śmiało zacząć to robić. Po pierwsze, trener Legii wreszcie miał czas, by popracować z zespołem wedle własnego pomysłu – wcześniej nie dość, że nie poprowadził okresu przygotowawczego, to grał co trzy dni. Po drugie, wiemy dokładnie, z czego ten pomysł powinno się rozliczać: dominacji na boisku, świetnego przygotowania fizycznego, wysokiego pressingu i agresji. Po trzecie, jeśli o którymś polskim klubie powiedzieć, że zimą się wzmocnił – to właśnie o Legii. Na papierze są silniejsi niż jesienią.

Czy Duda i Hamalainen zmieszczą się obok siebie?

Jak na razie, wiele wskazuje na to, że tak. Zmieszczą się jednak obaj nie tyle w pierwszym składzie, co na ławce rezerwowych. Czerczesow – mimo że ma do dyspozycji Dudę, Hamalainena i Masłowskiego – najprawdopodobniej zrezygnuje z gry ofensywnym pomocnikiem na rzecz dwóch napastników. A ponieważ zarówno Słowaka, jak i Fina trochę żal trzymać w pozycji siedzącej, Legia ma zaprezentować nowe ustawienie. Jeszcze nie w pełnym wymiarze czasowym, najpewniej w trakcie meczu, w zależności też od wyniku, zmieni system na trzech obrońców i pięciu zawodników w drugiej linii, co pozwoli na odważniejszą grę. Wtedy otworzą się drzwi dla Dudy lub Hamalainena.

Czy Probierz powinien lekceważyć wyniki sparingów?

– Nie mają dla znaczenia – mówi trener Jagiellonii pytany o zimowe mecze kontrolne. Pytanie ma sens, bo podopieczni Probierza z dziewięciu spotkań przegrali sześć, zremisowali dwa, a wygrali jedno. Jedną z tych porażek była ta z niemieckim IV-ligowcem, którą trener chyba nie do końca potrafi wytłumaczyć. Wypowiedź dla sport.pl: – My mówimy, że IV-ligowiec, a ja zapytam: który zespół z II ligi z Polski jedzie na obóz zagraniczny? My jesteśmy romantykami piłki, jesteśmy zakochani w sobie i myślimy, że jesteśmy pępkiem świata. Ja wiem, ile zarabiają piłkarze w Kazachstanie, w Azerbejdżanie i powinniśmy trochę zejść na ziemię i ochłonąć z tymi naszymi ambicjami.

W Białymstoku twardo trzymają się ziemi, bo Jaga w tym sezonie zawodzi, nie łapie się do pierwszej ósemki i ma drugą najgorszą w lidze obronę. Nic dziwnego, że w tym okienku ściągnięto dwóch nowych obrońców, najpewniej od razu do pierwszego składu. Pytanie tylko, czy z przodu nie wygląda to zbyt słabo.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...