Reklama

Hamalainen: Nie będę się cieszył, gdy strzelę Lechowi

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

12 lutego 2016, 08:51 • 12 min czytania 0 komentarzy

Ci fani kochają swój klub. Na swój sposób są niezwykli, umarliby za Kolejorza, więc trochę rozumiem ich reakcję. Wiedziałem, że moja decyzja wywoła wiele emocji, nie sądziłem, że będą aż tak skrajne. Jestem obcokrajowcem, gościem i liczyłem, że moje przejście do Legii nie zostanie aż tak źle odebrane – mówi w Fakcie i Przeglądzie Sportowym Kasper Hamalainen. Dziś o Finie można sporo przeczytać.

Hamalainen: Nie będę się cieszył, gdy strzelę Lechowi

FAKT

f1

Krótko i na temat: Wreszcie wraca liga.

Miłość kibica do naszej ligi jest trudna, lecz możliwa. To trochę jak z Pawlakiem i Kargulcem. Niby się nie znoszą, w wiecznym konflikcie, a tak naprawdę żyć bez siebie nie mogą. Co przyniesie nam druga runda i finisz rozgrywek, kto pierwszy wpadnie na metę, kto spadnie, a kto będzie cieszyć się z pucharów? (…) – W Warszawie głośno mówią o tytule, bo zależy im, by godnie uczcić stulecie klubu. Ale Legię dotknęły duże zmiany kadrowe, a to czasami nie idzie w parze z tym, by drużyna z miejsca odpaliła. Czerczesow na każdą ofensywną pozycję ma dwóch, trzech zawodników. Oczywiście taka presja w rywalizacji powinna być, ale czy to się od razu przełoży na poziom sportowy? Jestem zasmucony, że tylko w Warszawie mówią otwarcie: interesuje nas tytuł. „Jubileuszowe” ciśnienie może nie pomóc Legii, podobnie jak presja ze strony kibiców. Może przygnieść – twierdzi były reprezentant Polski Kamil Kosowski (39 l.).

Reklama

W ramkach:
– Piłkarze Ruchu szkolą się u psychologa
– Pawłowski przyznaje się do błędów w Śląsku
– Nielsen przyznaje, że jest szalony
– rozmówka z Hamalainenem

Nie będę się cieszył z gola z Lechem – mówi Fin.

Jeśli strzeli pan gola Lechowi, okaże pan radość?
– Oczywiście, że nie.

Na pierwszym zimowym treningu szalikowcy Lecha wywiesili na płocie transparent: „Hamalainen, k…a stara. Następnego czeka kara”.
– Ci fani kochają swój klub. Na swój sposób są niezwykli, umarliby za Kolejorza, więc trochę rozumiem ich reakcję. Wiedziałem, że moja decyzja wywoła wiele emocji, nie sądziłem, że będą aż tak skrajne. Jestem obcokrajowcem, gościem i liczyłem, że moje przejście do Legii nie zostanie aż tak źle odebrane.

Piłkarze Lecha, m.in. Łukasz Trałka, też pana krytykowali.
– Szkoda, że nie powiedział mi tego w oczy.

f2

Reklama

Płaszcz, jak Krycha, miałem 12 lat temu – mówi otwarcie Jacek Bąk. Oj tak, pamiętamy…

– Taki płaszcz, jaki ostatnio nosi Grzesiek Krychowiak, nosiłem już 12 lat temu. Gdy wtedy przyjechałem w nim na stadion Legii, ludzie uważali mnie za dziwaka. Tyle że miałem to gdzieś, bo widziałem, jak ubierają się ludzie na zachodzie Europy – tłumaczy były obrońca kadry oraz francuskich klubów RC Lens i Olympique Lyon. Bąk w czasie występów we Francji często odwiedzał markowe sklepy. Kiedy sześć lat temu kończył karierę i wrócił do Polski, postanowił zrobić porządek w szafie. – W sumie rozdałem 12 120-litrowych worków z ciuchami, ale ciągle mam ich tyle, że nie muszę kupować nowych. Niektóre ubrania wciąż mają metki, innych nawet nie zdążyłem uprać. Samych jeansów mam mniej więcej 60 par – tłumaczy.

RZECZPOSPOLITA

Zaczyna felietonem Stefan Szczepłek. Tytuł: Cracovia z nogą w gipsie.

Prawdę mówiąc – nareszcie. Ile można oglądać skoczków narciarskich, którzy tym razem nie latają, i Justynę Kowalczyk, która stała się Markiem Saganowskim narciarstwa. Są tacy sportowcy, którym się kibicuje, życzy jak najlepiej, ale którym nie bardzo można pomóc, bo czas jest dla nich nieubłagany. Rozpoczyna się szczególny sezon, podczas którego kilku zawodników będzie walczyło o miejsce w kadrze na Euro. Artur Jędrzejczyk z tego powodu wrócił do Polski, zamieniając Krasnodar na Legię. Uznał, że lepiej być bliżej oczu Adama Nawałki, i dobrze zrobił. Ktoś taki może się przydać. A mówimy o obrońcy, który w jednym meczu wbił trzy bramki Arsenalowi. Do Legii po pięciu latach wrócił też Ariel Borysiuk, co również powinno mu wyjść na dobre. Z dwóch powodów: z Legii zawsze jest bliżej do kadry, a z Lechii lepiej uciekać, bo w klubie działa piąta kolumna, nastawiona nie na zdobywanie punktów, tylko na handel zawodnikami. Oddać w tym samym czasie Borysiuka do Legii i Macieja Makuszewskiego do Vitorii Setubal to znaczy osłabić drużynę. Oczywiście Lechia stwarza pozory, zatrudniając w roli trenera Piotra Nowaka, ale jego przyjazd do Polski to wielkie ryzyko. Do tej pory Nowak funkcjonował w świadomości kibiców i dziennikarzy jako bardzo dobry reprezentacyjny pomocnik, który na Wembley bawił się z Anglikami, a potem jako amerykański trener. Amerykański, znaczy lepszy. Tyle że ostatnio w USA już go nie chcieli. Coś mi mówi, że to będzie koniec mitu trenera, który kiedyś kandydował na selekcjonera reprezentacji Polski. W Lechii nikt nie ma cierpliwości do trenerów, bo czekają kolejni. Nowak jest czwartym w ciągu roku. Tak się nie buduje drużyny.

Ekstraklasie pod okiem Nawałki pisze z kolei Piotr Żelazny.

Nawałka i jego sztab mają zasadę, że w każdej kolejce ligowej starają się być przynajmniej na trzech meczach. Pozostałe oczywiście analizują dokładnie na podstawie zapisu wideo. Kadrowicze podkreślają, że selekcjoner oraz jego współpracownicy przez cały czas dają piłkarzom do zrozumienia, iż są ściśle monitorowani. Wawrzyniak w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przed jesiennymi meczami reprezentacji podkreślał, że uwagi trenera i jego ludzi nie ujdzie żadne złe zagranie, żaden błąd. Że piłkarze mają świadomość, iż są pod ciągłą obserwacją, o czym przypominają regularne telefony i esemesy od sztabu szkoleniowego. Najwięcej reprezentantów jesienią miała dołująca w lidze i notorycznie rozczarowująca Lechia Gdańsk. Wiosną układ sił się jednak nieco zmieni i to warszawska Legia będzie klubem pod specjalną obserwacją ludzi Nawałki. Z Gdańska do Warszawy wrócił regularnie powoływany przez selekcjonera Ariel Borysiuk i według informacji płynących z Łazienkowskiej jest on jednym z głównych wygranych okresu przygotowawczego. Borysiuk powinien mieć w zespole Stanisława Czerczesowa pewne miejsce w podstawowej jedenastce. Wiosną w Legii zobaczymy kolejnego kandydata nie tylko do wyjazdu na Euro, ale wręcz do wyjściowego składu – Artura Jędrzejczyka. 28-letni obrońca opuścił Legię w 2013 roku, by kontynuować karierę w Rosji – w FK Krasnodar. Ostatnio jednak stracił miejsce w składzie aktualnie szóstej drużyny Priemjer-Ligi i aby nie wypaść z planów selekcjonera, zdecydował się na półroczne wypożyczenie do wicemistrza Polski. A przecież w zespole Czerczesowa występują jeszcze Pazdan oraz Jodłowiec.

GAZETA WYBORCZA

gw
Czy potentat prześcignie prowincjusza?

Przegrane rok temu mistrzostwo bardzo zabolało szefów i fanów Legii. Drużyna szła po trzeci tytuł z rzędu, miała zostać krajowym monopolistą. Gdyby teraz rozczarowanie się powtórzyło, trudno wyobrazić sobie ich reakcję. Nigdy dotąd presja w Legii nie była tak wielka. Stołeczny klub świętuje stulecie. Zgodnie z zamierzeniami szefów w tym roku ma wejść do Ligi Mistrzów. Prezes Bogusław Leśnodorski w grudniu 2014 r. mówił „Wyborczej”: „Najbliższy sezon będzie ostatnim, w którym brak awansu do LM nie byłby tragedią”. Skończyło się tym, że ostatniego lata Legia nawet nie wystartowała w eliminacjach. W tym roku jest na musiku, przegranie tytułu byłoby podwójną katastrofą, więc w Warszawie grają va banque. Żądza postępu wymusiła zimą zakupy i znaczne podniesienie budżetu płacowego. A transfery jeszcze bardziej nakręciły oczekiwania. Legia znalazła się w zamkniętym kręgu. Tak szerokiej kadry nie miała od lat, na ławce usiądzie Kasper Hämäläinen lub Ondrej Duda. Czołowi zawodnicy ligi grający na tej samej pozycji. Można uznać, że front wiosennych zmagań Legii o tytuł jest jeszcze szerszy. Największe europejskie kluby chcą od 2018 r. powołać zamkniętą Superligę, być może więc najbogatszemu polskiemu klubowi pozostały dwie szanse, by się przedrzeć do LM. Krajowi rywale doskonale zdają sobie sprawę z presji w Legii. – Dla nich porażka w wyścigu o tytuł będzie katastrofą sportową, ale pewnie też finansową – usłyszeliśmy kilka dni temu w Piaście Gliwice. Lider ekstraklasy wydaje na zespół pięć razy mniej, ale ma 5 punktów przewagi nad wiceliderem z Warszawy. Jeśli ktoś uzna, że mało jest powodów, dla których przegranie ligi zabolałoby Legię, trzeba dodać jeszcze jeden – prowincjonalność konkurenta. Ledwie dwa i pół roku temu Piast mógł się stać filią stołecznego potentata, który szukał miejsca, gdzie ogrywałaby się młodzież. – To poukładany, bardzo dobrze zarządzany klub, nie mamy kłopotu z tym, by nasi piłkarze tam grali. Będą pod dobrą opieką – mówił wtedy Leśnodorski.

Na temat Ekstraklasy wypowiada się również Jerzy Dudek. Stawia na króla Piasta.

Transfer Kaspra Hämäläinena z Lecha do Legii wzburzył kibiców w obu klubach. Piłkarz postawił się pod presją. Sprosta?
– To był najlepszy gracz Lecha. Porównałbym go do Brazylijczyka Kaki, z którym grałem w Realu, oczywiście są piłkarzami z innej półki, ale podobnymi w sposobie gry i poruszania się po boisku. Fin był uwielbiany w Poznaniu, wyróżniany, co dawało mu olbrzymi komfort. W Legii nie wiadomo nawet, czy będzie miał pewne miejsce w podstawowym składzie. Zobaczymy, jak na to zareaguje. Jeśli da radę, to na pewno Legię wzmocni. Ale jeśli coś nie zagra, szczególnie na początku, to sytuacja się skomplikuje. I wtedy wszyscy powiedzą, że Legia działa jak Bayern w Bundeslidze, czyli nie tyle kupuje piłkarzy, żeby się wzmocnić, ile żeby osłabić konkurencję.

SUPER EXPRESS

se

Vacek na Euro, Murawski do kadry. Radoslav Latal coraz częściej błyszczy w mediach.

Przed panem chyba najtrudniejsza runda w karierze?
– Najtrudniejszą przeżywałem rok temu, gdy broniliśmy się przed spadkiem. Wtedy były nerwy! Ta runda będzie dużo spokojniejsza.

Może dzięki temu wiosną będzie pan więcej się uśmiechał?
– Faktycznie, ludzie czasem zwracają mi uwagę, że za mało się uśmiecham, szczególnie w trakcie meczów. Taki już jestem, taki sam byłem na boisku, czyli agresywny. Podobno im człowiek starszy, tym łagodniejszy, ale u mnie to nie działa, a doskonale o tym wie moja żona (śmiech). Bardzo przeżywam porażki, moja rodzina wie, że po przegranym meczu lepiej do mnie nie podchodzić, dlatego od razu kładę się spać. Na drugi dzień mi przechodzi.

Legia jest faworytem do zdobycia mistrzostwa?
– Tak. W Warszawie dokonali mocnych transferów, wzięli jednych z najlepszych piłkarzy w Polsce i wiedzą, że muszą zdobyć mistrzostwo. U nas jest inaczej – nie myślimy o tytule mistrzowskim, a tylko o najbliższym meczu. (…)

se2

Maciej Żurawski nie owija w bawełnę i mówi, że Hamalainen stracił wiarygodność.

Najgłośniejszym transferem zimy było pozyskanie przez Legię Kaspera Hamalainena. Fin został najlepiej opłacanym piłkarzem ligi, z pensją około 450 tysięcy euro rocznie. Ale otoczka tego transferu.
– No właśnie, ta otoczka. Nie wyglądało to najlepiej. Mówiąc wprost: Hamalainen stracił wiarygodność, opowiadając w Poznaniu o tym, że chce wyjechać z Polski ze względu na rodzinę i tak dalej. Takimi słowami zaszkodził przede wszystkim sam sobie, bo wiadomo, co się później wydarzyło. Czasem warto powiedzieć o jedno słowo mniej niż kilka za dużo. Finowi tego zabrakło, więc, jak mówię, zwłaszcza w Poznaniu jego wiarygodność spadła do zera. A co do jego zarobków, to jest to sprawa względna. Wiadomo, że piłkarz chce zarabiać jak najwięcej. Jeśli klub się na to godzi, to nie widzę problemu.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Fajna okładka na inaugurację.

ps

Zaczyna się piłką zagraniczną – jest o tym, że kibice mają dość drenowania portfeli, że kolejna szansa przed Sobiechem, a w Hoffenheim zameldował się 28-letni trener. Przerzucamy kolejne strony i zaglądamy do Ligowego Weekendu. Fura materiałów o Ekstraklasie.

Pytania o wiosnę w Ekstraklasie. Wypowiada się kilku ludzi – tutaj fragment dotyczący czarnego konia rozgrywek.

Mateusz Mak: No my już nie możemy… Wystarczy, że byliśmy jesienią. Mimo kłopotów finansowych chorzowian stawiam na Ruch.
Kamil Kosowski: Czarnym koniem rundy, jak i całego sezonu może być Pogoń. Jeżeli szczecinianie ustabilizują grę obronną, a Czesław Michniewicz zgra defensywę z drugą linią, może być ciekawie. Poza tym w Szczecinie zakontraktowali ciekawie zapowiadającego się Węgra – Adama Gyurcso. Mają Rafała Murawskiego w środku, a jeżeli zdrowie będzie dopisywać Łukaszowi Zwolińskiemu i Pogoń będzie nieco skuteczniejsza, to mogą namieszać.
Michał Probierz: Oglądałem w Turcji sparingi Pogoni i prezentowała się bardzo dobrze. Co do Piasta, to pozostaje kandydatem do tytułu, ale wydaje mi się, że nie uda mu się zdobyć mistrzostwa.

ps2

Dalej:
– Mila kryzys ma za sobą
– Nielsen mówi: tak, jestem szaleńcem
– Kabriolet i ciężarówka z sałatą, jak Ekstraklasę wspomina jej pierwszy Skandynaw Stefan Jansson
– Starzyński dostał lekcję pokory

Nauka zarządzania emocjami – mówią Patryk Lipski i Mariusz Stępiński.

Na początku liczby. Stępiński, obecny sezon: 19 meczów, 11 goli, mecz w kadrze; zeszły sezon: 25 meczów, 2 gole. Lipski, obecny sezon: 2 gole, 6 asyst, debiut w U-21; zeszły sezon: gra w III lidze. Co się za tym kryje?
Lipski: – Moją sytuację zmieniło odejście Filipa Starzyńskiego, który grał na tej samej pozycji. Oczywiście to nie wszystko, bo musiałem wykorzystać szansę.
Stępiński: – W Wiśle wyszło 25 meczów, ale policzmy minuty na boisku i spotkania, w których występowałem na pozycji napastnika, gdzie najlepiej się czuję! Miałem więcej asyst niż goli. W Ruchu zaistniało wiele czynników: nowy klub, moje nastawienie psychiczne, dobry klimat dla nas, młodych i trener, który nam zaufał, a po słabszym meczu nie sadzał na ławce.

Korzystacie z pomocy trenera mentalnego. To mogło mieć wpływ na waszą lepszą grę?
Stępiński: – Od wyjazdu do Niemiec wiedziałem, że potrzebuję pomocy. Dostrzegałem u siebie duże rezerwy.
Paweł Frelik: – Kilka miesięcy temu Gareth Bale przyznał, że zwrócił się do psychologa. Nawet ci najlepsi szukają pomocy. Nie przypisujemy całej waszej metamorfozy treningowi mentalnemu. Nie odbieramy zasług trenerowi Fornalikowi, bo na was postawił, zaufał i wkomponował. Ale mentalnie co miało dla was największe znaczenie?
Lipski: – Zrozumiałem, że umiejętności czysto piłkarskie nie wystarczą, by grać na wysokim poziomie. Z pierwszych sesji pamiętam, jak oceniano poziom charakteru zawodników z Premier League. Trzeba do nich równać. Musiałem się poprawić, cały czas pracować na boisku. I przestać być grzecznym chłopcem.
Frelik: – Patryk nie jest ekspresyjny, dużo rozgrywa się w nim. Introwertyk.

Ciekawa rozmowa, w której uczestniczy również trener mentalny, z którym obaj zawodnicy współpracują.

ps3

Powracamy na chwilę do cytowanego w Fakcie Hamalainena: Legia była najlepszym wyborem.

Rozważał pan dalszą grę w Lechu?
– Nie. Przed przyjściem do Poznania spędziłem trzy sezony w Szwecji, po trzech latach w Lechu nadszedł czas na zmianę. Myślałem, że trafię do innego kraju, ale okazało się, że w piłce niemożliwe nie istnieje.

Dlaczego wybrał pan Legię?
– Wiedziałem, jak dużym jest klubem. Dobrze grała w pucharach. Pamiętam mecze z Celtikiem czy Ajaksem. Niedawno dwa razy wygrała ligę, co roku walczy o mistrzostwo. Zawsze byłem w klubach, które mają duże ambicje i wielu kibiców. Dlatego, kiedy podpisywałem kontrakt, nie drżała mi ręka.

ps4

Upadków i porażek swoich też nie żałuję. Bartosz Kapustka i rozmowa w ramach cyklu „Chwila z …”.

Największa nagana?
– Dostałem od trenera Stawowego. Miałem 16 lat, ćwiczyłem z pierwszą drużyną. Zwrócił mi uwagę, ja zacząłem dyskutować. Zapytał, czy chcę w ogóle dokończyć trening? Zostałem, po nim przeprowadził ze mną poważną rozmowę.

Podczas meczu z Błękitnymi w Pucharze Polski również nie przebierał pan w słowach…
– Kibice Cracovii byli w tym spotkaniu przeciwko nam, mimo że graliśmy na naszym stadionie. Odpadliśmy. Gdy usłyszałem krzyki, docinki, śmiech rywali, skoczyło mi ciśnienie. Piłkarze Błękitnych mówili potem, że wypominałem im niskie zarobki, ale to bzdura. Na kilka ich zdań odpowiedziałem tylko: „Fajnie że wygrywacie, ale jutro i tak każdy o was zapomni”. Byłem po tej porażce obrażony na cały świat.

Najnowsze

Polecane

Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Sebastian Warzecha
1
Majchrzak: Udowodniłem, że jestem niewinny. Nie należy mi się łatka dopingowicza

Komentarze

0 komentarzy

Loading...