Reklama

Czy zima okaże się… gorąca? Pytamy o to polskich menedżerów

redakcja

Autor:redakcja

01 stycznia 2016, 13:00 • 14 min czytania 0 komentarzy

Zimowe okienko transferowe – czas dość specyficzny. Niby kupować można na potęgę, ale często wygląda to tak, że bierze się tylko niedobitków. Gruby transfer piłkarza z pierwszego składu? Owszem, jest możliwy, ale trzeba wyłożyć na stół sporą kasę, bo w trakcie sezonu nikomu się nie uśmiecha łatanie dziur. Równie dobrze można poczekać do lata i tego samego grajka wziąć za o wiele mniejszą forsę. Czyli jeśli zimą ktoś kupuje, to raczej ci, którzy znajdują się w wyjątkowej potrzebie.  

Czy zima okaże się… gorąca? Pytamy o to polskich menedżerów

Warto zadać więc pytanie: czy kibice mają w ogóle na co czekać? Jędrzejczyk wrócił do Legii, Żyro prysnął do Anglii i… niewykluczone, że większa część emocji już za nami. Zimowe okienka transferowe są specyficzne i od tego raczej nie uciekniemy. Piłkarze bez kontraktów (zimą jest ich znacznie mniej), gracze, którzy nie chcą przesiedzieć wiosny na ławie – to w nich można celować. Co do większych, znaczących transferów, menedżerowie są zgodni – trzeba na to grubej kasy. Ale czy polskie kluby mają w ogóle za co szaleć na rynku? Legia, nieprzewidywalny Piast, Lech z dziurą w ataku, spokojna (jak na siebie) Lechia i Górnik – tylko po nich możemy spodziewać się większych ruchów.

Jarosław Kołakowski, menedżer m.in. Kamila Glika, Kamila Wilczka i Tomasza Kupisza: – Aktywne powinny być te kluby, które chcą szybko poprawić swoją sytuację. No a kto jest niezadowolony z miejsca w tabeli? Zakładam, że Legia i to ona może być mocnym graczem. Problem jest inny: kluby nie mają specjalnie pieniędzy. Nie widzę zbyt wielu klubów, które przeprowadzają transfery gotówkowe. Ostatnio – tyle co Legia i Lechia.

Daniel Weber, menedżer m.in. Sebastiana Mili, braci Mak i Patrika Mraza: – Legia nie poprzestanie na transferze Jędrzejczyka. Ma środki, musi się wzmocnić, trener oczekuje nowych nazwisk. Co najważniejsze: ma pięć punktów straty do lidera, a nie ma co ukrywać, że Legia, która obchodzi teraz stulecie klubu, celuje w mistrza. Spodziewam się, że pójdą w jakość. Chciałbym, żeby kiedyś Legia była w Polsce takim klubem jak – zachowując wszelkie proporcje – Bayern Monachium w Niemczech. Żeby było ją stać na zakup każdego piłkarza, który wyróżnia się w lidze. Żeby podczas jednego okna wzięła po jednym najlepszym piłkarzu z – powiedzmy – Pogoni i Lechii.

I tu jest duże pole do popisu dla Legii. Ostatnie lata w stołecznym klubie pokazały, że jednak możliwe są udane transfery wewnątrz ligi. Przykłady Pazdana, Lewczuka, Jodłowca czy Bereszyńskiego wyznaczyły w Warszawie kierunek na długie lata. Druga opcja to szukanie za wschodnią granicą. Nie dość, że Stanislav Czerczesow uwiarygadnia swoją osobą Legię na tym rynku, to doskonale zna jego realia. Wie, kogo można wyciągnąć i za ile, może o każdym zasięgnąć informacji z pierwszej ręki, a to oczywiście duży atut.

Reklama

czerczesow

Mateusz Ożóg, menedżer m.in. Rafała Gikiewicza i Emilijusa Zubasa. – Liga rosyjska też boryka się z problemami gospodarczymi. Legia nie jest bez szans i mówię tu o ciekawych transferach, a nie o braniu pierwszych lepszych. Wkroczyła na taki pułap, że jest w stanie rywalizować z wynagrodzeniami z klubami bardziej znanymi od siebie.

– Nie dla każdego piłkarza z Rosji przyjście do polskiej ligi jest atrakcyjne. Piłkarze patrzą też na to, przeciwko komu będą grać. Legia to dobry klub, z uznaną marką, ale jeśli piłkarz z Moskwy ma przyjść tu i jechać do – z całym szacunkiem – Łęcznej czy Niecieczy, niekoniecznie musi mu się to uśmiechać – dodaje Weber.

Paweł Zimończyk, menedżer m.in. Mateusza Zachary i Radosława Murawskiego: – Może zadziała podobny efekt, co w przypadku Piasta i trenera Latala, który przyciągnął uznanych czeskich zawodników? Nie czarujmy się, nikt nie przyjdzie tu dla pieniędzy. To atrakcyjny pracodawca ze względu na miasto i renomę, ale finansowo odstaje od rosyjskich klubów. Bardziej prawdopodobny z wiadomych względów wydaje mi się kierunek ukraiński, który też cieszy się uznaniem Czerczesowa i który trener Legii wnikliwie przejrzał.

Jest też druga strona medalu, którą zauważa Weber: – Trzeba patrzeć na limit zawodników spoza UE, nie można tych piłkarzy kupić za dużo, bo wszyscy nie będą grali.

Biorąc to wszystko do kupy, wniosek jest prosty: Legia pójdzie w jakość.

Reklama

***

Mocnym graczem będzie też Lech. Miejsce w tabeli nikogo w Poznaniu nie zadowala, poza tym – po odejściu Hamalainena – w ataku zrobiła wyrwa, którą kimś załatać trzeba, a po Denisie Thomalli nikt już nawet nie oczekuje, że trafi biletem do kasownika w poznańskim tramwaju, a co dopiero do bramki któregoś z rywali. Nazwisko, które wydaje się być najbliżej Lecha – Artjoms Rudnevs. Nikt nie ma złudzeń: „Kolejorza” nie stać na takiego grajka. Jedyna możliwość jest taka, że HSV dorzuci się do kontraktu, nie chcąc, by taki gracz z takim kontraktem przesiadywał na ławce czy trybunach: – Jakie ma rozwiązanie klub, w którym zawodnik nie gra i trzeba mu płacić, a jest jakaś szansa, że po przejściu do innego klubu może się odbuduje i w końcu ktoś go wykupi? Właśnie takie – sugeruje Kołakowski.

– Uważam, że Lech powinien ściągnąć co najmniej dwóch, może nawet i trzech graczy do formacji ofensywnej – dodaje Weber.

To, że Lech kogoś pozyska, jest sprawą oczywistą. Pozostaje pytanie – kogo i za ile.

***

Zaskakująco dobra forma polskiego klubu w praktyce często oznacza jedno – działacze chcą wycisnąć z niej tyle, ile się da. Sprzedają wszystkich na zasadzie: „mamy swoje pięć minut, zaróbmy, póki się da”. Z jednej strony – trudno im się dziwić, w końcu niespodziewany zastrzyk gotówki może znacząco ułatwić pracę klubowej księgowej. Z drugiej jednak – dziwi nas, że potem takie kluby czegoś wymagają, zwalniają trenerów, którzy nie są w stanie nawiązać do starego wyniku, et cetera, et cetera…

Ale Piast – wiele na to wskazuje – nie pójdzie tą drogą. Nie skusi się wizją szybkiego zarobku. Sensacyjny lider wręcz chce się wzmacniać i to nie byle jak. Temat Libora Kozaka w Gliwicach rzeczywiście był, ale wykraczył się zanim w ogóle doszło do konkretów. Aston Villa – jakkolwiek brutalnie to dla nas zabrzmi – nie chciała lokować piłkarza w Polsce, mimo że ten temat podjął i był już po wstępnych rozmowach. Anglicy wolą, żeby poszedł grać do Szkocji.

Jak Piast chce przyciągnąć do siebie piłkarzy? Nie ma co ukrywać – wielkimi kwotami nikt w Gliwicach sypał nie będzie. Stosunkowo małe miasto, klub o średniej marce – argumentów pozasportowych zbyt wielu użyć nie można. Wszyscy rozmówcy jako ich największy atut wskazują osobę trenera Latala.

Ożóg: – Na dłuższą metę ten klub nie jest wybitnie atrakcyjny. Ale może być beneficjentem swojej dobrej dyspozycji i na tym coś ugrać. Trener Latal powinien być magnesem. To szkoleniowiec, który gwarantuje piłkarzowi optimum formy.

Szymon Pacanowski, członek Fabryki Futbolu: – Nie zapominajmy, że Piast to klub dobrze poukładany, który płaci regularnie. Niektórzy piłkarze mogą potraktować go jak trampolinę. Na zasadzie: przyjdę do Piasta, żeby za jakiś czas powrócić na wyższy poziom.

piast

Zimończyk: – Trener Latal ma już przetarte szlaki. Skoro udało mu się namówić Kamila Vacka, który przecież grał w Sparcie i w przeszłości był transferowany do Włoch za dwa miliony euro… teraz będzie już tylko łatwiej. Piast poczuł krew, będzie chciał być aktywny na rynku transferowym.

Ożóg: – Piłkarze patrzą na Kamila Vacka, który przychodził ze swoimi problemami, po kontuzjach. Wystarczyła mu runda, żeby jego wartość wróciła do poprzedniego poziomu, trafił do reprezentacji. Wielu z ligowych szaraków stało się zawodnikami top 3 w lidze.

Weber: – Piast głośno mówi, że gra o tytuł. I dobrze, jesienią pokazali, że nie mają się czego obawiać. Podstawowe pytanie: czy Piastowi uda się utrzymać obecny skład? Mam kontakt z trenerem i z tego co wiem, raczej się to uda. Podstawowa sprawa – zatrzymanie Kamila Vacka. Według mojej wiedzy na 90% zostanie w Piaście.

Kołakowski: – Zawsze na końcu będzie pytanie, jaki kontrakt są w stanie zaproponować? W tym obszarze polsko-czesko-środokowoeuropejskim – poza uznanymi firmami jak Legia, Sparta, może Steaua – nikt nie płaci dużych pieniędzy. A gdzieś ci piłkarze koniec końców muszą iść grać. Tu nie ma kasy, tu nie ma kasy, a coś trzeba wybrać. Piast prowadzi w tabeli, gra o Ligę Mistrzów, to też jest zawsze jakiś argument.

Wiemy już, że Kozak do Gliwic nie trafi, ale czy to możliwe, żeby Piastowi udało się sięgnąć po kogoś tego kalibru?

– Pekhart też chciałby jechać na Euro, tak samo jak Kozak ma problem z regularną grą w swoim klubie. To może być bomba transferowa – uważa Zimończyk.

– Jeżeli Kozak miałby przyjść, w co absolutnie nie wierzę, to tylko na pół roku. To reprezentant Czech i dla niego liczy się jedno – nadchodzące mistrzostwa Europy. Nie ma co się oszukiwać – on nie przyszedłby tu na dwa czy trzy lata, bo nikogo na to nie stać. Argument może być czysto sportowy: „przyjdź, pomóż nam, pokaż się, a my cię wyeksponujemy jako piłkarza i może dzięki temu znowu trafisz do reprezentacji” – mówi nam Weber.

***

Do Lechii Gdańsk piłkarze będą przyjeżdżać wagonami, furgonetką czy… zmieszczą się w osobówkę?

– Osobówka wystarczy! Może nawet dwumiejscowa – śmieje się Weber.

– Z szoferem? – dopytujemy.

– Raczej bez. Myślę, że Lechia może w przyszłości równać do czołowych klubów jeśli chodzi o transfery wewnątrz ligi. Transfery Mili czy Maka mogą na to wskazywać.

mila

– Kluczowe będzie to, kto poprowadzi tę drużynę wiosną. Liczba piłkarzy na kontraktach jest dość znacząca, najpierw będzie trzeba zrobić jakieś ruchy z klubu. Ale jacyś piłkarze do Gdańska przyjdą, tego jestem pewien – uważa Pacanowski.

– Totalnie nieprzewidywalny klub. Ciężko w tej chwili cokolwiek przypuszczać. Przyzwyczaili nas do tego, że lubią przeprowadzać transfery, które nie są oczywiste – mówi Ożóg.

– Wydaje mi się, że tym razem ograniczą się do kosmetyki, czyli do trzech-czterech transferów. Ci zawodnicy, którzy są, spokojnie są w stanie walczyć o pierwszą piątkę, być może potrzebują więcej czasu – uspokaja Zimończyk.

Czyli nuda.

***

Janus, Góralski, Szczepaniak, Czerwiński, Piesio – co łączy tych zawodników? Jeszcze niedawno dzielili ze sobą murawy w pierwszej lidze, obecnie robią furorę w ekstraklasie. Czy to w jakiś sposób zainspiruje polskie kluby do wyławiania perełek w niższych ligach?

Zimończyk: – Te przykłady, o których pan mówi, wyznaczą kierunek ekstraklasowych klubów, ale transferów z pierwszej ligi spodziewałbym się raczej latem. Widzimy, że tam tabela też jest spłaszczona, kilka klubów ciągle liczy na awans. Wydaje mi się, że piłkarze rozegrają sezon do końca, dopiero potem będą się mogli rozglądać.

Kołakowski: – Byłem ostatnio na meczu Miedzi Legnica i widziałem, że na boisku biegają piłkarze, którzy razem mają ponad dwa tysiące występów w ekstraklasie… Prawda jest taka, że pięciu-sześciu z nich spokojnie mogłoby grać szczebel wyżej. Gdyby taka Wisła Płock znalazła się w ekstraklasie, nie byłaby gorsza od Łęcznej czy Termaliki. Tam są piłkarze, którzy bez problemu poradziliby sobie na wyższym szczeblu. Ale czy czołowe kluby pierwszoligowe będą zimą eksperymentować? Wydaje mi się, że raczej nie.

Ożóg: – Nasi pierwszoligowcy nie ustępują średniej klasy Czechom, Słowakom czy Łotyszom, którzy masowo przyjeżdżają na testy. W pierwszej lidze piłkarze często nie są w stanie pokazać wszystkich swoich walorów. Podam przykład Mateusza Szczepaniaka. Tam, gdzie jest więcej walki, gry ciałem, mniej miejsca, wyglądał nieźle, ale nie tak dobrze, jak w ekstraklasie.

WARSZAWA 26.07.2015 MECZ 2. KOLEJKA EKSTRAKLASA SEZON 2015/16 --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE MATCH IN WARSAW: LEGIA WARSZAWA - PODBESKIDZIE BIELSKO-BIALA 5:0 MATEUSZ SZCZEPANIAK FOT. PIOTR KUCZA/NEWSPIX.PL --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

Pacanowski: – Piłkarze, którzy ostatnio przychodzą, bardzo szybko stanowią o obliczu swoich drużyn. Dla piłkarza taka droga jest najlepszym modelem kariery, kluby monitorują pierwszą, drugą, nawet i trzecią ligę. Ale pozyskanie takiego piłkarza często wbrew pozorom nie jest takie łatwe.

Weber: – Myślę, że ekstraklasa chce sięgać po chłopaków z niższych lig. Problem jest inny – oni nie są wycenieni rynkowo. Kiedy klub pierwszoligowy żąda za piłkarza kilkaset tysięcy złotych, klubowi z ekstraklasy nie jest łatwo sięgnąć do kieszeni aż tak głęboko. Szczepaniak trafił do ekstraklasy tylko dlatego, że został wypożyczony z opcją pierwokupu. To mu pozwoliło wejść na rynek ekstraklasowy, pokazać swoje umiejętności i to pół roku pokazało, że może dać jakość. Ale jestem przekonany, że gdyby trzeba było wyłożyć te 250 tysięcy pół roku temu, nie znalazłby się na niego ani jeden chętny klub. W przypadku innych piłkarzy jest podobnie. Czołowe kluby pierwszoligowe, których piłkarze byliby interesujący w kontekście ekstraklasy, nie są zbytnio zainteresowane sprzedawaniem swoich piłkarzy. Walczą o awans, który oznacza przeskoczenie na zupełnie inny poziom finansowy. I taka sprzedaż zawodnika im się po prostu… nie opłaca. Wszyscy mówią: po co mamy sprzedawać piłkarza, który strzela bramki, pomaga nam i może dzięki niemu awansujemy? Potem padają zupełnie nielogiczne ceny.

***

Nie ma ani jednego wyraźnego kandydata do spadku, a to oznacza, że kluby z dołu tabeli będą chciały jak najbardziej się wzmocnić, ale… Kasa, misiu, kasa. Niewielu może sobie pozwolić na jakiekolwiek wydatki.

– Utrzymanie się w lidze to gwarancja dużych pieniędzy z tytułu praw do transmisji i marketingu. Spadającym z ligi kończy się dopływ pieniędzy, nie ma parasola ochronnego jak w Premier League – zauważa Pacanowski, ale jego optymizmu nie podziela Kołakowski: – Co tu dużo gadać – jeśli jakieś transfery będą, to raczej bezgotówkowe. Mega wzmocnienia to to nie będą.  Będzie się brało tych, którzy są wolni i niechciani – nie ma złudzeń menedżer Glika.

– Śląsk, który dopina sprzedaż udziałów przez miasto, musi coś zrobić. Ale trzeba też wziąć pod uwagę to, że dwunastu piłkarzom kończą się w czerwcu kontrakty. Jeśli podpisaliby umowy z innymi klubami, nie byłoby to zbyt dobrą informacją w kontekście walki o utrzymanie. Wiem, że Górnik pracuje nad kolejnymi transferami. Po pozostałych spektakularnych ruchów bym się nie spodziewał – zdradza Weber. – To nie transfery zadecydują o tym, kto spadnie. Bardziej szukałbym nadziei w dobrym przygotowaniu, w optymalnym zgraniu składu. Można wzmocnić się na siłę, ale zwykle jest to wzmocnienie w cudzysłowie – wtrąca Ożóg.

***

Bartosz Kapustka, Bartek Drągowski, Karol Linetty – w przypadku tej trójki nie pytamy o to, czy wyjadą, ale o to, kiedy to nastąpi.

Ożóg: – Nie ma oczywistych kandydatów do wyjazdu, jestem wręcz zdania, że żaden kluczowy piłkarz nie wyjedzie zimą z ekstraklasy.  Bartek Drągowski? Kwestia tego, kiedy i za ile Jagiellonia będzie chciała go sprzedać.

linetty

Pacanowski: – Cracovia tanio Kapustki nie sprzeda, bo nie potrzebuje pieniędzy. Akurat teraz, w połowie sezonu, duży transfer nie jest łatwy.

Wyjazdów spodziewać się raczej nie powinniśmy. Po za tym – co jasne – taki transfer już teraz to ryzyko, że przez pół roku będzie się grzało ławę. A w takim wypadku występ na Euro trochę się oddala. Chyba nikt nie ma złudzeń, że taki turniej to najlepsze okno wystawowe, jakie można sobie wyobrazić. A każdemu chodzi o to, żeby podbić stawkę…

***

O Karola pytamy u źródła, czyli członka grupy menedżerskiej, która się nim opiekuje. Szymon Pacanowski z Fabryki Futbolu:

– Pytanie, które powraca co pół roku: jaka jest przyszłość Karola Linettego?

– Świetna!

– W Polsce, za granicą?

– Karol jest jeszcze w tak młodym wieku, że jego rozwój, patrząc na dziś, jest idealny. Pomimo tego, że latem byliśmy już myślami w innym klubie, w Club Brugge. To pół roku w Polsce dało mu kolejne doświadczenia – Ligę Europy, udział w kluczowych meczach eliminacji do Euro. Karol nie trafi w przypadkowe miejsce. Chcemy, żeby ten transfer był przemyślany, idealnie dopasowany do jego rozwoju. Czy to nastąpi zimą? Nie wiem. Jeśli nie zimą – proszę mi wierzyć, nic się nie stanie. Mamy kilka ciekawych tematów.

– Kluby bardziej rozpatrują Karola jako defensywnego pomocnika czy już jako dziesiątkę?

– Jako bardzo wszechstronnego piłkarza, który może zagwarantować wysoką jakość na dwóch z trzech pozycji w środku pola. To jego duża przewaga. Bardzo szybko potrafił się przystosować do nowej pozycji. Karol ma w perspektywie Euro, jest blisko pierwszej jedenastki. To też musimy wziąć pod uwagę.

– Jest ryzyko, że Karol mógłby mieć w pierwszym okresie po wyjeździe małe problemy z wywalczeniem pierwszego składu. A wtedy gra na Euro by się od niego oddaliła.

– To okienko jest specyficzne, bo kluby szukają raczej uzupełnień pod kątem pierwszego składu. Pamiętajmy też o tym, że Karol nie jest tanim zawodnikiem. Szukamy dla niego takiego klubu, w którym będzie ważną postacią a nie jednym z wielu.

***

A inni? Czy w ogóle można spodziewać się jeszcze jakiegoś wyjazdu na zachód?

Pacanowski: – Uwadze klubów nie umknął na pewno Nikolić, ale Legia nie będzie miała ciśnienia, żeby go sprzedawać. Ma długi kontrakt, jest połowa sezonu. Musiałaby dostać ofertę z gatunku tych nie do odrzucenia.

Zimończyk: – Jeśli Legia straciłaby tej klasy napastnika – mogłoby to mocno namieszać. Wiek nie jest jego atutem, ale za tak skutecznego napastnika, który potwierdza to piąty-szósty sezon z rzędu, oferty na pewno będą. Pytanie, co zrobi Legia.

nikolic

W rozmowach przewija się też nazwisko Denissa Rakelsa i Marcina Kamińskiego, który w czerwcu będzie do wzięcia za darmoszkę.

– Może jakoś specjalnie nie imponował, ale biorąc pod uwagę jego wiek, doświadczenie i CV, ma szansę na wyjazd. Pytanie, czy w tym momencie to możliwe, żeby zgłosił się po niego lepszy klub niż Lech? – pyta Ożóg.

***

– Jak dużym zainteresowaniem cieszy się Patrik Mraz?

Weber: – Ktoś tam się nim interesuje, ale żadnych konkretów nie ma. Nie będziemy się oszukiwać – to już 29-letni zawodnik, kluby z zachodu Europy w jego kontekście raczej nie wchodzą w grę. Nie ten wiek, nie to CV. Inne kierunki? Może ewentualnie Turcja, tam na bazie dobrego sezonu mógłby być rozpatrywany jako wzmocnienie. Myślę, że raczej zostanie w Gliwicach.

– A czy – nie mówię, że już teraz, zimą, ale ogólnie – Patrik myśli o transferze?

– Pierwsza sprawa – Patrik dobrze się czuje w Polsce. Gra tu od kilku lat, to czołówka ekstraklasy na swojej pozycji. Nie ma co ukrywać – swoje lata ma i zaczyna myśleć też o apanażach. Jeżeli będzie miał szansę, żeby zarobić zdecydowanie więcej – porównywalnie nie, bo ruszać się stąd na siłę nie ma sensu – pewnie się na to skusi.

– A co z Vackiem? Pan reprezentuje go na terenie Polski.

– Według mojej wiedzy Kamil zostanie w Gliwicach. To bardziej spekulacje medialne. Wszystkie karty są po stronie Piasta, który ma prawo do pierwokupu zawodnika. Gdyby dzisiaj chcieliby go pozyskać – według tego, co się pisze w mediach – Legia, Lech czy Lechia, musieliby przede wszystkim osiągnąć porozumienie z Piastem. Bez tego nie ma żadnego tematu.

– Jak rozumiem, Piast Vacka oddawać nie chce.

– Według mojej wiedzy – nie.

***

Czy mamy się na co nastawiać? Chyba nie. Gorących nazwisk jest kilka, ale w trakcie sezonu mało kto chce sprzedawać. Chyba że przyjdzie oferta z gatunku tych nie do odrzucenia. Wtedy – pakowanie walizek, strzelenie pożegnalnego „misia” i hej przygodo.

JAKUB BIAŁEK

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
4
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
11
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

0 komentarzy

Loading...