Reklama

Ruch rozpija Probierza. Po takim meczu śmiało można sobie golnąć!  

redakcja

Autor:redakcja

11 grudnia 2015, 23:19 • 3 min czytania 0 komentarzy

MA-SA-KRA-CJA. Jaga załadowała chorzowianom czteropak i po zobaczeniu samego wyniku każdy kibic może mieć dylemat: „rany boskie, to ci z Białegostoku byli takimi kozakami czy to ci z Ruchu wspięli się na wyżyny pierdołowatości?”. Śpieszymy z odpowiedzią: zdecydowanie ta druga wersja. OK, Jagiellonia zagrała super mecz, bezlitośnie wykorzystała słabość rywala, nie chcemy umniejszać jej zasług. Ale pamiętajmy też, że Ruch w dużej mierze załatwił się sam. 

Ruch rozpija Probierza. Po takim meczu śmiało można sobie golnąć!  

Po pierwszej połowie nic nie wskazywało na to, że mecz skończy się takim wysokim wynikiem. Ruch grał tak zachowawczo, że aż zęby bolały. Dużo podań na alibi, do najbliższego, generalnie – tempo zdarzeń jak w jakimś „M jak miłość” czy w innej „Na Wspólnej”. Akcja wartka jak woda w klozecie z zaciętą spłuczką. Iwański wymieniał się pozycjami z Lipskim i to było jedyne zaskoczenie, na jakie stać było gospodarzy. Sami widzicie – to raczej szok z gatunku tych, kiedy pod choinką znajdujemy skarpetki.

I z tego miejsca wypadałoby podziękować Matusowi Putnockiemu. Sprawnie wymacał nogę Cernycha (znowu w meczu Jagi palce poszły w ruch), czym zapewnił nam wszystkim jakiekolwiek emocje. Czerwona ewident – Litwin, gdyby nie interwencja rywala, załadowałby piłkę do pustaka. Nie ma o czym mówić.

Po zmianie stron Ruch kompletnie nie uniósł gry w osłabieniu. Na niektórych wolnych przestrzeniach spokojnie można było rozstawić namiot, rozpalić grilla i biesiadować, a i tak znalazłaby się luka, żeby zagrać wychodzącą piłkę. Jaga grała swoje – podania od prawej do lewej, później od lewej do prawej, trochę do przodu, trochę do tyłu, oddanie piłki rywalowi, niech się martwi. Ostrożna gra z wyczekiwaniem na kontry. Choć zaznaczmy, że to raczej nie było tak, że to białostoczanie zagrali Bóg wie jaki mecz. Nie. Bardziej skłanialibyśmy się ku tezie, że to Ruch nie dojechał.

A w zasadzie to Putnocky. No bo umówmy się – faulować nie musiał, gol padłby tak czy siak. Michał Probierz wspomniał dziś w „Przeglądzie Sportowym”, że ostatnio nie odmawia, kiedy ma ochotę sobie golnąć, no a dziś powodów do picia dla niego co najmniej kilka:

Reklama

– środek pola (Góralski, Romanczuk, w drugiej połowie Vassiljev) zagrał po profesorsku,
– asysta Estończyka jest zresztą tak imponująca, że od samego widoku można się upić,
– Ruch nie dał rady stworzyć sobie prawie żadnej sytuacji (tyle co poprzeczka Iwańskiego na początku meczu),
– ba, Ruch nie dał rady nawet oddać celnego strzału na bramkę,
– Jaga przerwała passę Ruchu trzech meczów u siebie bez straty punktu,
– Michał Probierz po raz pierwszy wygrał przy Cichej,
– tak jak zresztą i cała Jagiellonia odniosła historyczne zwycięstwo w Chorzowie na poziomie ekstraklasy.

Panie Michale, na zdrowie! Prosimy się dziś nie hamować!

***

Pomeczowy komentarz von Heesena: Jak Putnocky nie ma co robić z rękami, to niech je sobie utnie. Wyciągnął łapska, jakby szedł właśnie odebrać wypłatę.

jaga2

Fot. FotoPyk

Reklama

Najnowsze

Hiszpania

Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Patryk Fabisiak
1
Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Komentarze

0 komentarzy

Loading...