Reklama

Problemy z sercem nie złamały kariery Lichtsteinera

redakcja

Autor:redakcja

11 listopada 2015, 12:55 • 3 min czytania 0 komentarzy

Operacja serca, a miesiąc później powrót na boisko i od razu z uderzenie grubej rury – gol w Lidze Mistrzów? Bardzo proszę. I nie jest to scenariusz z filmu o piłkarskim superbohaterze, a realna historia z życia Stephena Lichtsteinera. Jeśli są problemy kardiologiczne, to od razu jest też nastrój grozy. A dokładając do tego wiedzę, że tego rodzaju kłopoty nie jednemu zatrzymały karierę, a wielu innym odebrały życie… Jego akurat oszczędziły.

Problemy z sercem nie złamały kariery Lichtsteinera

Zna to pewnie każdy – jeśli nie z własnego doświadczenia to ze słyszenia – gdy w człowieka z pozoru zdrowego jak ryba uderza wieść o kłopotach zdrowotnych. Ciężko porównać to z czymś innym, jak z ciosem prosto w serce. Obrońca Juventusu Turyn takiej sytuacji doświadczył na własnej skórze, a właściwie na własnym organizmie.

Wrześniowy wieczór w Piemoncie. „Stara Dama” niesiona falą szczęścia po wygranych meczach z Manchesterem City i Genoą miała pójść za ciosem i dopisać do swojego skromnego dorobku komplet punktów kosztem Frosinone. Stephan Lichtsteiner, jak gdyby nigdy nic, wyszedł w pierwszym składzie. Ot, po prostu kolejny mecz do rozegrania. Nie był to jednak najzupełniej w świecie zwykły mecz. Momentami, a konkretnie pod koniec pierwszej połowy w jego głowie mogło się roić od myśli, czy nie jest to przypadkiem ostatni mecz. Pojawiły się bowiem kłopoty z oddychaniem, co było wystarczającym powodem, by na drugą połowę już nie wychodzić.

Bez cienia wątpliwości – sytuacja była alarmowa. Szwajcar niedługo po meczu został przewieziony do szpitala, ale nie zagościł tam zbyt długo. Miał pauzować tylko w kolejnym meczu i później wrócić do normalnego rytmu meczowego. Problem okazał się jednak poważniejszy. Po wypisaniu z placówki okazało się, że kłopoty zdrowotne mają swój dalszy ciąg. W trakcie kolejnych badań wykryto u niego lekkie zaburzenie rytmu pracy serca (trzepotanie przedsionków), co nie mogło skończyć się inaczej niż zabiegiem ablacji, który dobrze zna piłkarz Legii Mateusz Szwoch. Jego kariera również swego czasu wisiała na włosku z powodu kłopotów z sercem.

Wracając jednak do Lichtsteinera. Przerwa w grze tego piłkarza trwała zadziwiająco krótko. Jeszcze w październiku leżał na stole operacyjnym i zamiast o grze, myślał o tym, by ten koszmar jak najszybciej dobiegł końca. Miesiąc później Szwajcar słuchał już hymnu Ligi Mistrzów i to nie przed telewizorem, a na stadionie, także nie na trybunach, a na płycie boiska. Mało? W 44. minucie rywalizacji na Borussia Park wpisał się jeszcze na listę strzelców, czym udowodnił, że problemy kardiologiczne nie były w stanie go złamać. I to wszystko przydarzyło mu się 32 dni po operacji i 41 dni po chorobie, wydawałoby się, ciężkiej.

Reklama

Cud? – Cuda pozostawmy Bogu, tutaj jest tylko nauka i postępy czynione przez medycynę – powiedział żartobliwie profesor Bruno Caru, światowej sławy specjalista w dziedzinie kardiologii na łamach „Tuttosport”. – Dwadzieścia lat temu piłkarz, który doznał trzepotania przedsionków, musiałby przestać grać w piłkę, ponieważ nie istniała technika ablacji. Teraz można nie tylko wieść normalne życie, ale być również piłkarzem – tłumaczył medyk.

Tym, jak szybko Lichtsteiner powrócił do gry zdumiony jest nawet Caru. – Nasze wytyczne zalecają dłuższą przerwę, zwłaszcza z powodu ryzyka nawrotu problemów. Im dłużej potrwa okres rekonwalescencji, tym niebezpieczeństwo jest mniejsze. To może być na przykład sześć miesięcy po ablacji; wtedy jest mało prawdopodobne, że dozna się ponownie trzepotania przedsionków – zaznaczył profesor.

Cud, nie cud – obrońca „Juve” został uzdrowiony. W niedzielę zagrał już w drugim meczu po dłuższej przerwie, więc chyba należy przypuszczać, że wykaraskał się z kłopotów i na szczęście nie powtórzy się kazus Marca-Viviena Foe, Antonio Puerty ani Miklosa Fehera.

Mariusz Grzegorczyk

Najnowsze

Igrzyska

Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Kacper Marciniak
2
Ładne czy nie? I dlaczego akurat Adidas? Zamieszanie wokół strojów olimpijczyków

Weszło

Komentarze

0 komentarzy

Loading...