Reklama

Wałek po ekwadorsku. Jeśli masz mocne plecy, wszystko ujdzie ci płazem

redakcja

Autor:redakcja

20 października 2015, 13:39 • 3 min czytania 0 komentarzy

Odbywający się właśnie w Chile mundial U17 może nie jest hitem telewizyjnym, może kibice nie zarywają dla niego nocy, ale już wśród skautów musi wywoływać wyjątkowe poruszenie. Najlepsze nastolatki z całego świata zjeżdżają się w jedno miejsce i rywalizują ze sobą o medale, ale też – nie oszukujmy się – o to by ktoś możny ich dostrzegł. Z punktu widzenia zawodników to okno wystawowe, z punktu widzenia klubów swoisty bankiet. Póki co jednak turniej jednak przyćmił skandal z samobójczą próbą w tle.

Wałek po ekwadorsku. Jeśli masz mocne plecy, wszystko ujdzie ci płazem

Bardzo ekscytującą reprezentację miał przywieźć Ekwador, który przegrał w kontynentalnych mistrzostwach wyłącznie z Brazylią i Argentyną. Młodzi Los Amarillos byli zwarci, gotowi, silni. Świetni z piłką, nieustępliwi bez niej. Wzbudzali tym większe zainteresowanie, że byli bardziej dostępni – wyróżniający się Argentyńczyk trafi prostą drogą do europejskiego giganta, ale na Ekwadorczyka szanse mają także europejscy średniacy. W kadrze trzeciej reprezentacji CONMEBOL rocznika 1998 nie brakowało jednak również takich, których okrzyknięto mianem supertalentów. Joao Montano, Andy Casquete, a przede wszystkim napastnik Fabian Tello mieli być gotowymi materiałami na gwiazdę.

Obejrzyjcie powyższą bramkę Tello: tak strzelało się w meczach 6A z 2B w podstawówce. Niestety, wkrótce okazało się, że to porównanie jest bardzo na rzeczy, bo ekwadorska reprezentacja kanciarzami stała.

Najbardziej aktywni w tropieniu okazali się oczywiście ci najbardziej pokrzywdzeni, a więc w tym wypadku Urugwaj, pierwsza kadra, która nie pojechała na trwający mundial, a która w przypadku wykluczenia Ekwadoru miała na to szansę. Trener Santiago Ostolaza już po porażce swoich dzieciaków z Los Amarillos publicznie rzucał podejrzenia, a wkrótce urugwajska federacja zorganizowała poważne dochodzenie i trupy zaczęły wypadać z szafy.

Reklama

Znajdowano twarde dowody, że Ekwador awansował zawodnikami dwudziestoletnimi. Wspomniane trzy największe gwiazdy były od dawna pełnoletnie. Podwójna tożsamość, przebijanie blach, nowe certyfikaty urodzin – tego młodzi gracze nie mogliby zrobić na własną rękę na bazarze, ktoś im w procederze wydatnie pomógł.

Później zaczęło się robić tylko absurdalniej. Okazało się bowiem, że sześciu zawodników, którzy pod banderą Ekwadoru awansowało na mundial, jest… Kolumbijczykami. Ich paszporty też odpowiednio przerobiono, ale prawda wyszła na jaw. I tak, po drodze na finały Ekwador pokonał Kolumbię.

W federacji Urugwaju zrobili co tylko mogli, nie było żadnych wątpliwości, że awans Los Amarillos był absolutnie niezasłużony. CONMEBOL jednak zupełnie zlał sprawę, Ekwadoru nie czekały żadne kary. Dziennikarze urugwajscy zwracali uwagę na możliwą interwencję szarej eminencji południowoamerykańskiego związku, Guillermo Saltosa, Ekwadorczyka który jest szefem… komisji apelacyjnej. Gdy więc Urugwaj odwołał się od decyzji, sprawa trafiła na biurko osoby, która niewykluczone, że w jakimś stopniu wiedziała o wałkach wcześniej. Później Urugwaj odwołał się do FIFA, ale jak łatwo się domyślić i tu nic nie zdziałał.

I sprawa byłaby tylko jeszcze jednym przypadkiem zakulisowych kantów, jakie dzieją się w futbolu nieustannie w różnych zakątkach świata – w zeszłym tygodniu udowodniono kadrze hurtowe Nepalu sprzedawanie meczów – ale zawodników żal. Jasne, zgodzili się, przyłożyli rękę, ale to są dzieciaki, których naiwność ktoś wykorzystał. Wymowne: młody Casquete po wyroku zakazującym mu na rok gry w piłkę próbował popełnić samobójstwo. Tu już nie ma jaj, granice są przekraczane coraz częściej.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...