Reklama

Czy da się żyć bez nominalnego lewego obrońcy? Kilka pytań na dziś

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

08 października 2015, 14:47 • 4 min czytania 0 komentarzy

Wiele znaków zapytania, pytań i wątpliwości. Nie tylko o to, kto wygra dzisiejszy mecz. Pod lupę bierzemy naszego lewego obrońcę, cały blok defensywy, Roberta Lewandowskiego i rezerwowe wybory Nawałki…

Czy da się żyć bez nominalnego lewego obrońcy? Kilka pytań na dziś

Czy poradzimy sobie z poważnym testem?

Do tej pory wszystko układało nam się znakomicie: potrafiliśmy udowodnić wyższość nad Gruzją i Gibraltarem, Niemców wzięliśmy z zaskoczenia, a z Irlandią i Szkocją nie przegraliśmy. Tylko, że właśnie nadszedł czas, kiedy od kadry Nawałki oczekuje się nie tylko tego, że nie przerżnie, ale i wygra w niezłym stylu, zapewniając sobie awans. Zresztą, sami reprezentanci Polski dają do zrozumienia: jeśli chcemy jechać na wielką imprezę, to musimy nauczyć się pokonywać drużyny z tej półki. To przecież nie jest światowy top.

Ten test polega również na tym, że dziś od zespołu Nawałki faktycznie się wymaga, są pod presją. Piłkarze rozbudzili apetyty, ich szanse na awans to już nie są wyliczenia i scenariusz, do którego potrzebne jest spełnienie kilku punktów, również od nas niezależnych. Dziś trzeba wyjść na boisko jak po swoje.

Reklama


Czy powołania za zasługi odbiją się czkawką?

Nikt chyba nie ma wątpliwości, że w normalnych okolicznościach piłkarz drużyny środka tabeli Ekstraklasy, który z czterech ostatnich ligowych meczów rozegrał tylko 20 minut, nie powinien być w reprezentacji Polski. Tym bardziej, jeśli jest ofensywnym pomocnikiem, a w tym sezonie nie zaliczył ani gola, ani asysty, tylko jedno skromne, kluczowe podanie. Ale historia Sebastiana Mili jest nieco inna: rok temu był bohaterem tej drużyny, może zadbać o atmosferę i bardziej szatni pomógł, niż zaszkodził. Trudno jednak się spodziewać, by Mila miał dziś wejść i pomóc na boisku. To samo jego kolega z Lechii, Peszko – też rezerwowy w klubie, też bez formy. Takich zawodników jest niestety więcej. I pytanie, czy Adam Nawałka może sobie pozwalać na powoływanie ludzi tylko dlatego, że w tej kadrze są od pewnego czasu, czy dziś albo w niedzielę nie braknie mu na ławce argumentów.

Czy w obronie nie ma zbyt wielu niewiadomych?

Liczba personalnych znaków zapytania, które przewijają się w kontekście kadry, jest niezliczona. Po pierwsze, kto ma grać obok Glika. Szukała, grający najpierw w niepoważnej lidze, a teraz w tej poważniejszej grzejący ławkę, czy Pazdan, któremu brak doświadczenia na tym poziomie? Za to, że któryś z tych wariantów na pewno się sprawdzi – choć bliżsi jesteśmy temu drugiemu – nie damy głowy. Po drugie, powstaje problem, którego dawno u nas nie było: z prawą obroną. Dotychczas narzekano, że Piszczek nie ma wartościowego zmiennika, tymczasem on sam poszedł w odstawkę w klubie (ostatnio zagrał na swojej pozycji), a Paweł Olkowski na osiem kolejek dobrze wypadł tylko raz. Po trzecia, ta przeklęta lewa strona… Znaczy się: z czterech elementów defensywy pewny jest tylko jeden. Ktoś mógłby krzyknąć „tragedia”, ale w tych eliminacjach straciliśmy tyle samo goli, co mistrzowie świata. Z drugiej jednak strony, to średnio 0,88 gola na mecz, a tacy Irlandczycy mają wynik niższy – 0,63.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Czy da się funkcjonować bez lewego obrońcy z prawdziwego zdarzenia?

Wszyscy dookoła trąbią, że na lewej obronie mamy największy problem. Bo Jędrzejczyk, który jest po kontuzji, grał tam tylko przez moment i na co dzień biega po drugiej stronie boiska. Bo Rybus, którego na chwilę rzucono do defensywy, znów w Tereku ustawiany jest na skrzydle, a nawet w ataku. Piszczek na tej pozycji zagrał natomiast dwa razy – po raz pierwszy i zarazem chyba ostatni, bo z Bayernem dobrze to nie wyglądało. Gdybyśmy mieli więc stawiać na tego, który tę samą rolę co tydzień odgrywa w klubie, jedynym spełniającym to kryterium byłby Kuba Wawrzyniak. Tylko pytanie: czy to kryterium musi faktycznie być spełnione? Ze Szkocją i Gruzją bardzo dobrze zaprezentował się Jędrzejczyk, z Gruzją i Niemcami – Rybus. Przy odpowiedniej organizacji gry zespołu, właściwym ustawianiu się całej czwórki w tyłach być może jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić.

Czy Robert Lewandowski znów ukąsi?

Wolfsburg – razy pięć. Mainz – razy dwa. Dinamo – razy trzy. Borussia Dortmund – razy dwa. Teoretycznie Lewy powinien wyjść dziś na boisko i rozstrzelać Szkotów. Jest jednak kilka „ale”… Po pierwsze, Robert ma naprawdę niewiele znaczących goli dla biało-czerwonych w meczach o stawkę. Po drugie, kadra to nie Bayern: koledzy są inni, prezentują niższe umiejętności, nie skupiają na sobie tak dużej uwagi przeciwników i nie dogrywają takich piłek, jak choćby w niedzielę Goetze. Po trzecie, przed meczem trwa medialna przepychanka o to, czy Szkoci nie grają zbyt ostro. Zdaniem Polaków, tak – przypominamy, że w pierwszym spotkaniu Gordon Greer roztrzaskał Lewemu ochraniacz, kiedy faul nie został nawet odgwizdany. Apelujemy, by tym razem sędzia był bardziej uważny, liczył się ze zdrowiem piłkarzy. Szkoci traktują to jako próbę wywarcia presji, odpierają zarzuty i takie wypowiedzi uważają za prowokacje. Co więcej, nazywają w prasie Lewego płaczącym i skarżącym się dzieckiem.

Image and video hosting by TinyPic

Jak Szkoci mają zatrzymać Lewandowskiego?

Oto wyniki ankiety Daily Record…

Image and video hosting by TinyPic

Jeśli nie zatrzymają go siłą, mogą mieć poważny problem.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...