Reklama

Dwadzieścia najbardziej spektakularnych występów naszych!

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

23 września 2015, 18:03 • 8 min czytania 0 komentarzy

Wciąż nie do końca potrafimy w to uwierzyć. W dalszym ciągu wydaje nam się, że pięć bramek w dziewięć minut w meczu na szczycie Bundesligi, swoista kpina ze zdrowego rozsądku, może być tylko urojeniem fantasty, któremu nie można odmówić talentu. Ciągle musimy upewniać się, wciskając przycisk „replay”. I za każdym razem pojawia się zdanie: Jezu, on naprawdę to zrobił. Robert Lewandowski przeszedł do historii światowej piłki i basta. Cokolwiek się wydarzy, będziemy o tym opowiadać swoim dzieciom i wnukom, który jeszcze nie ma nawet w planach. 

Dwadzieścia najbardziej spektakularnych występów naszych!

Bez dwóch zdań – to jeden występów polskiego zawodnika od momentu, w którym nad Wisłą zaczęto kopać nadmuchanego skórzanego flaka. Czy najlepszy? Sami się nad tym zastanawiamy. I to poważnie, w związku z czym przygotowaliśmy ranking tych najbardziej spektakularnych wieczorów, w czasie których cała piłkarska Europa powtarzała nazwisko naszego piłkarza.

Tak, wiemy, to karkołomne zadanie – różne czasy, różne rozgrywki, różne role. Ale spróbowaliśmy. Możecie się nie zgadzać, zresztą taka jest specyfika tego typu rankingów. Potraktujcie go jak zaproszenie do dyskusji, jesteśmy bardzo ciekawi waszych opinii.

Nie znajdziecie w nim czterech bramek Macieja Żurawskiego z Dunfermline, nie ta półka przeciwnika. Skupialiśmy się na ważnych i wielkich, a związku z czym ranking szybko przerodził nam się w walkę Zbigniewa Bońka z Robertem Lewandowskim. I choć obecny prezes PZPN w zestawieniu pojawia się najczęściej, to pod względem spektakularności chyba został już przebity…

Ale więcej nie zdradzamy, startujemy.

Reklama

20. EUZEBIUSZ SMOLAREK przeciwko Portugalii (11.10.2006)

Wspomnienie ciągle żywe. Polska fatalnie zaczęła eliminacje, ale przyszedł mecz, który wszystko odmienił. Precyzyjniej – wszystko odmieniły bramki Smolarka. Niewielu rzeczy może Lewandowski zazdrościć starszemu koledze, ale takiego spotkania w kadrze napastnik Bayernu jeszcze ciągle nie rozegrał.

19. DARIUSZ DZIEKANOWSKI przeciwko Partizanowi Belgrad (27.09.1989)

Nie była to późna faza turnieju, bo ledwie 1/16 Pucharu Zdobywców Pucharów. Rywal? Mocna drużyna, ale nie z absolutnego topu. W pierwszym meczu Celtic przegrał 1-2 i w rewanżu Szkoci musieliśmy rzucić się do ataku. Tak też uczynili, zapominając nieco o obronie, a egzekutorem okazał się chłopak z Polski. 25., 47., 55., 80. – to minuty, w których zdobywał bramki. Cztery trafienia, które nie wystarczyły, by przejść dalej (Celtic wygrał, ale 5-4 nie dawało promocji), ale wykreowały nowego idola trybun.

Reklama

18. WOJCIECH KOWALCZYK przeciwko Sampdorii (20.03.1991)

– Każdy ma w życiu dzień, który wszystko zmienia. Ja też taki miałem, nawet pamiętam datę – 20 marca 1991 roku. Przyjechał chłoptaś na europejskie salony, w koszulce z zaklejoną reklamą i zapakował dwie bramki. I to komu! Sampdoria to była wtedy jeśli nie najlepsza, to jedna z najlepszych drużyn świata – zdobywca PZP, przyszły mistrz Włoch. Wojciech Kowalczyk tego dnia przestał być anonimowym młokosem z wąsem. – Rany Boskie, przecież to wszyscy oglądają! Tata, mama, koledzy z osiedla – pomyślałem – tak zaczyna się książka Kowala i co tu więcej dodawać…

17. KRZYSZTOF WARZYCHA przeciwko Ajaksowi Amsterdam (3.04.1996)

Bardzo długo Liga Mistrzów znała tylko jednego polskiego napastnika, który już w najważniejszych meczach potrafił zostać bohaterem. Mówili na niego „Gucio”. Pólfinał edycji 95/96, Ajax podejmował u siebie Panathinaikos Ateny. Na tablicy świetlnej długo widniał bezbramkowy remis, co już było dużą niespodzianką, która jeszcze zmieniła się w sensację, gdy do bramki trafił polski napastnik. Ostatecznie Holendrzy odrobili starty w rewanżu i to oni zagrali w finale, ale nie umniejsza to faktu, że ten kwietniowy wieczór należał do Warzychy.

16. ROBERT LEWANDOWSKI przeciwko Bayernowi Monachium (12.05.2012)

Pierwszy z naprawdę wielkich meczów Lewandowskiego. Finał Pucharu Niemiec, hat-trick, Bayern Monachium na deskach. Jeśli przed tym meczem Bawarczycy jeszcze nie wiedzieli, że to chłopak, o którego warto walczyć, to Lewandowski prostym, brutalnym sposobem im to się uświadomił. W świat poszedł jasny komunikat, że stać go na spektakularną grę.

15. LUCJAN BRYCHCZY przeciwko Galatasaray (18.03.1970)

Miał już wtedy 36 lat i wiele świetnych meczów na koncie. Ale w niesamowity sposób pokazał, że nigdy nie jest za późno na ten jedyny, który wspominać można latami jako najlepszy. Ćwierfinał Pucharu Europy, mecz z Galatasaray. Z Turcji Legia przywiozła remis po golu – oczywiście – Brychczego. W rewanżu natomiast „Kici” przypieczętował awans do półfinału wielkich rozgrywek, strzelając dwa gole.

14. KAZIMIERZ DEYNA przeciwko Węgrom (10.09.1972)

Wybrać jeden wybitny mecz Kazimierza Deyny, to jak szukać kochanki w trakcie wyborów Miss World. Bardzo wiele kandydatek spełnia nawet najbardziej wygórowane kryteria. Postawiliśmy ostatecznie na finał Igrzysk Olimpijskich w Monachium. Dlaczego? Bo to trochę teatr jednego aktora, który najpierw zawalił bramkę drużynie w najważniejszym meczu, a potem – już w drugiej połowie – potrafił całkowicie odwrócić losy spotkania. To zachowanie cechujące mistrzów.

13. WŁODZIMIERZ LUBAŃSKI przeciwko AS Romie (15.04.1970)

Nawet najmłodsi powinni doskonale znać tę historię. Trzy spotkania pomiędzy AS Romą a Górnikiem Zabrze, po których jednak nie udało się wyłonić drużyny, która powinna zagrać w finale Pucharu Zdobywców Pucharów. O tym zadecydował dopiero rzut monetą. Ale wcześniej emocji nie brakowało. Już w pierwszym spotkaniu bohaterem powinien zostać Lubański. Raz jednak trafił w poprzeczkę, a później poślizgnął się przed pustą bramką. Co się odwlecze, to… W spotkaniu rewanżowym napastnik Górnika strzelił dwa gole. Najpierw w samej końcówce doprowadził do wyrównania i dogrywki, a na jej początku wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie, którego ostatecznie nie udało się dowieźć do końca.

12. ZBIGNIEW BONIEK przeciwko Manchesterowi United (25.04.1984)

Puchar Zdobywców Pucharów. Co tu kryć – ta edycja należała do Zbigniewa Bońka. Strzelił Lechii, wpakował bramkę PSG, a w półfinale z Manchesterem United zapewnił kolegom bilety do Bazylei, gdzie rozgrywano spotkanie o ostatecznym triumf. W pierwszym meczu 1-1, w drugim 2-1 dla Juve po bramce i asyście zawodnika z Polski! A na tym nie koniec…

11. ZBIGNIEW BONIEK przeciwko FC Porto (16.05.1984)

Wielki finał, na który kibice Juventusu mogli się wybrać przede wszystkim za sprawą Bońka. To, że w podróży powrotnej do domu towarzyszyło Włochom trofeum, również jest sprawką Polaka. Gol na 2-1, decydujący o zwycięstwie, strzelił właśnie Zibi.

10. GERARD CIEŚLIK przeciwko ZSRR (20.10.1957)

Polacy skazani na pożarcie, ale mający za sobą doping 100 tysięcy gardeł na Stadionie Śląskim. Przeciwnicy w glorii dwóch zwycięstw z Niemcami. Miał być oklep, wyszedł oklep w drugą stronę. Przede wszystkim za sprawą niepozornego napastnika, który zdobył dwa gole. Pokonanie „Wielkiego Brata” w tamtym czasie to wydarzenie daleko wykraczające poza świat sportu.

9. JERZY DUDEK przeciwko AC Milan (25.05.2005)

Najpierw puścił trzy gole, później został bohaterem. Niewielu bramkarzy w historii futbolu przeszło taką drogę. Pod koniec dogrywki, w niebywały sposób zatrzymał strzał Szewczenki i nie mamy zamiaru wchodzić tu w polemikę pt. „został tylko trafiony”. Po serii rzutów karnych, w którym zaprezentował „Dudek Dance” i tak ma pewne miejsce encyklopediach.

8. JAN URBAN przeciwko Realowi Madryt (30.12.1990)

W wielu polskich i hiszpańskich domach szmapany wystrzeliły dzień wcześniej niż zazwyczaj. Estadio Santiago Bernabeu, Osasuna gra z Realem, Jan Urban strzela trzy bramki. Generalnie grał w świetnie, ale to właśnie takimi występami zapewnia się sobie tytuły. Najlepszy Polak w historii La Liga, najlepszy obcokrajowiec w Osasunie. Jak to mawiają Hiszpanie: crack!

7. JAN TOMASZEWSKI przeciwko Anglii (17.10.1973)

Chyba wystarczy jedna wypowiedź, autorstwa samego bohatera: – Można grać tysiąc meczów i nic z tego nie wyniknie. Można też zagrać jeden mecz i od razu przejść do historii. Tak właśnie było ze mną.

6. ZBIGNIEW BONIEK przeciwko Liverpoolowi (29.05.1985)

Mecz, który nie powinien się odbyć. Spotkanie, które już zawsze będzie pamiętane nie jako popis Zbigniewa Bońka, który wywalczył rzut karny (kontrowersyjny) i grał genialnie, ale jako jedna z największych tragedii w historii futbolu.

– Proszę nie wierzyć nikomu, kto mówi, że w tym całym zamieszaniu trudno było zorientować się dokładnie, co się stało. Wiedzieliśmy, na 99,9 procent, co się wydarzyło: śmierć, powaga sytuacji, wybuchowa atmosfera wisiały nad stadionem. Powtarzam, wiedzieliśmy wszystko. Nie chcieliśmy grać, ani Liverpool. UEFA nam nakazała. Powiedziano, że jeśli nie wyjdziemy na boisko, sytuacja jeszcze się pogorszy. Telefonów komórkowych jeszcze wtedy nie było i wielu fanów Juventusu nie wiedziało, ilu ludzi zginęło w sektorze Z. Człowiek z UEFA powiedział mi – jeśli odmówicie gry, oni się o tym dowiedzą – wspominał po latach polski piłkarz.

A dzień później strzelił zwycięską bramkę w spotkaniu reprezentacji Polski z Albanią w Tiranie.

5. ERNEST WILIMOWSKI przeciwko Brazylii (5.06.1938)

Coś dla fanów tej bardziej odległej historii. Ernest Wilimowski i jego cztery gole wbite Canarinhos na mundialu we Francji. Po dogrywce, szalonym meczu i trzech bramkach legendarnego Leonidasa, przegraliśmy 5-6, ale wyczyn Polaka jako najlepszy przetrwał 56 lat. Dopiero po takim czasie poprawił go Oleg Salenko. Fritz Walter powiedział kiedyś o Wilimowskim, że to jedyny piłkarz w na świecie, który zdobywa więcej bramek, niż ma szans. Niesamowita sprawa.

4. ZBIGNIEW BONIEK przeciwko Liverpoolowi (16.01.1985)

Superpuchar Europy. Presiżowy mecz pomiędzy świetnymi drużynami. Na boisku aż roi się od gwiazd, ale w zimowych okolicznościach przyrody najlepszy z najlepszych okazał się rudowłosy zawodnik z Polski. Dynamiczny i przebojowy, nękającym obronę Liverpoolu niczym przebiegły stalker. Skończyło się na dwóch golach Polaka i trofeum dla włoskiej drużyny.

3. ZBIGNIEW BONIEK przeciwko Belgii (28.06.1982)

Sam hat-trick na mistrzostwach świata to duża rzecz, ale trzy tak ładne bramki to wydarzenie powoli przestające mieścić się w głowie. – Diabłów wszyscy się boją, ale do siódmego roku życia. Potem uczymy się pisać, czytać i nagle okazuje się, że ten diabeł jest zły, ale tylko w legendach. No i ja tych diabłów z Belgii nigdy się nie bałem – wspominał po latach prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, który w tamtym spotkaniu ze względu na gorączkę w ogóle miał nie wystąpić…

2. ROBERT LEWANDOWSKI przeciwko VfL Wolfsburg (22.09.2015)

Spokojny wtorkowy wieczór. Byliśmy przygotowani na to, że będziemy świadkami dobrego meczu, wszak mierzyły się ze sobą dwie najlepsze drużyny Bundesligi zeszłego sezonu. Ale że bedziemy świadkami historycznego wydarzenia z udziałem Polaka? Tego się spodziewać nie mogliśmy, szczególnie dlatego, że rozpoczynał mecz na ławce. Wszedł i w dziewięć minut zadał pracę domową wszystkim historykom i statystykom futbolu. Podejrzewany, że jeszcze długo będą spływać doniesienia od rekordach, które pobił/ustanowił.

1. ROBERT LEWANDOWSKI przeciwko Realowi Madryt (24.04.2013)

Absolutnie historyczny moment. Wielki Real Madryt pragnący decimy jak alkoholik łyku dobrze zmrożonej substancji i Borussia Dortmund, rewelacja rozgrywek. Lewandowski ukradł wszystkim show, cztery bramki. Zbigniew Boniek przekazał młodszemu koledze tytuł „Bello di Notte”. W rakingu The Telegraph to dziewiąty z najlepszych występów indydwidualnych w historii Champions League. Według nas, biorąc pod uwagę to, kto zdaniem angielskich dziennikarzy Lewego wyprzedził – m.in. Bale z Interem – należało Polaka umieścić znacznie wyżej. Drugi taki wieczór już miał mu się nie zdarzyć…

Przygotował MATEUSZ ROKUSZEWSKI 

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
2
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Komentarze

0 komentarzy

Loading...