Reklama

„To, że rok temu wygraliśmy, nie znaczy, że jesteśmy lepsi”

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

01 września 2015, 07:09 • 7 min czytania 0 komentarzy

– Kiedy Polacy grają przeciwko Niemcom w piłkę nożną, mają takie szanse jak inne drużyny z chińskimi pingpongistami czy amerykańskimi koszykarzami. Oni grali na 18 mundialach, 12 kończyli na podium. Zawsze nas wyprzedzali: w dyscyplinie taktycznej, przygotowaniu fizycznym. To, że rok temu wygraliśmy, nie znaczy, że jesteśmy lepsi – mówi na łamach Faktu i Przeglądu Sportowego Jan Tomaszewski.

„To, że rok temu wygraliśmy, nie znaczy, że jesteśmy lepsi”

FAKT

Na początek szalenie ważna informacja o byłym reprezentancie Polski. Otóż Radosław Majdan ma dość fochów Magdaleny Rozenek – on ją uspokaja, a ona się na niego za to wścieka. Dalej, już w dziale sportowym, wywiad z Janem Tomaszewskim. Myślałem, że nie można ograć Niemców.

Image and video hosting by TinyPic

Dlaczego Niemców nie udało się pokonać Tomaszewskiemu, Deynie, Bońkowi, Lubańskiemu czy Lacie, a dokonali tego Jodłowiec, Wawrzyniak, Rybus i Grosicki?
– Kiedy Polacy grają przeciwko Niemcom w piłkę nożną, mają takie szanse jak inne drużyny z chińskimi pingpongistami czy amerykańskimi koszykarzami. Oni grali na 18 mundialach, 12 kończyli na podium. Zawsze nas wyprzedzali: w dyscyplinie taktycznej, przygotowaniu fizycznym. To, że rok temu wygraliśmy, nie znaczy, że jesteśmy lepsi.

Reklama

Grał pan z Niemcami w 1971 roku, w Ś w 1974 i na inaugurację mundialu argentyńskiego w 1978 roku – wynik 0:0.
– Mieliśmy najwybitniejszą generację piłkarzy, ale i tak nie dorośliśmy do Niemców. Żyjemy trzecimi miejscami na mundialu, dla nich taki wynik to nie jest sukces.

Przyjemna ta rozmowa, podoba nam się. Dalej:
– Peszko w Lechii
– Fiorentina wzięła Kubę
– Linetty zostaje, a przychodzi Gajos, którego chciała jeszcze podkupić Legia
– Co się dziej z Dudą?
– Wolski znów gra regularnie

Image and video hosting by TinyPic

Latal dokręca śrubę.

– Mój zespól nie ma sił do biegania. Muszę to natychmiast zmienić – mówił tuż po podpisaniu kontraktu w Gliwicach. Jak zapowiedział, tak uczynił i prawdziwe efekty wytężonej pracy przyszły teraz. Piast wygrał sześć z siedmiu meczów i nie zamierza na tym poprzestawać. Czeski szkoleniowiec mimo kolejnych wygranych wytyka swoim piłkarzom błędy i zabiera drużynę na obóz. – Zespół otrzymał dwa dni wolnego, a we wtorek wyjeżdżamy na trzydniowe zgrupowanie do Wisły. Tam popracujemy ciężej, a po powrocie drużyna będzie odzyskiwała świeżość. Chcemy jak najlepiej przygotować się do kolejnych jesiennych spotkań – przyznaje Latal.

RZECZPOSPOLITA

Reklama

Piotr Żelazny przed meczem z Niemcami. Wpadli jak po ogień.

Nawałka ma kłopot bogactwa, jeśli chodzi o bramkarzy. Wojciech Szczęsny odżył w Romie i zbiera świetne recenzje. Ostatnio w bramce reprezentacji niepodważalne miejsce miał Łukasz Fabiański, który w tym sezonie znowu jest podstawowym zawodnikiem Swansea. Z Bournemouth do Premier League awansował Artur Boruc. Tylko Przemysław Tytoń początku sezonu w Stuttgarcie do udanych zaliczyć nie może, ale i tak nie był brany pod uwagę jako numer jeden w kadrze. Problemy zaczynają się na pozostałych pozycjach. Łukasz Piszczek narzeka na zdrowie, a jego naturalny zmiennik Paweł Olkowski coraz gorzej gra w Kolonii (w weekend został zmieniony w przerwie). Kamil Grosicki, chociaż trafił na czołówki światowych serwisów piłkarskich po pięknym golu strzelonym Montpellier, na razie w Rennes pewniakiem nie jest. W trzech meczach wchodził z ławki, w ostatnim został zmieniony po godzinie gry. Łukasz Szukała niespodziewanie skończył swoją przygodę w Arabii Saudyjskiej i trafił do Turcji. Nie rozegrał jednak żadnego meczu w barwach Osmanlisporu. Michał Pazdan ma problem ze zwichniętą ręką – w meczu Legii przeciwko Jagiellonii nie zagrał. W kadrze nie ma żadnego nominalnego lewego obrońcy – Nawałka liczy chyba, że na tej stronie ustawić będzie mógł Artura Jędrzejczyka. Problem w tym, że były legionista stracił miejsce w składzie FK Krasnodar – z 11 meczów tego sezonu wystąpił tylko w czterech.

SUPER EXPRESS

Błaszczykowski w Fiorentinie, Peszko – w Lechii. No tak, tyle to wiemy.

Image and video hosting by TinyPic

Na dwóch kolejnych stronach można już znaleźć coś do poczytania. Radović nie zapomni Bergowi sytuacji z Ajaksem.

Podobno po zwolnieniu trenera Radomira Anticia twoja pozycja w drużynie do tego stopnia osłabła, że przeniesiono cię do rezerw.
– Nieprawda! To była wspólna decyzja. Moja i prezesa, który przyleciał do mnie do Belgradu, żeby o tym porozmawiać. Sam to zaproponowałem, bo nie było sensu, żebym blokował miejsce innemu obcokrajowcowi, którego kupili. Chyba każdy normalny człowiek by tak postąpił. Ja też czytałem te bzdury, że mnie nie chcą, że rozwiążą kontrakt. Wierz mi lub nie, ale na moim stole leży nowa, dłuższa o rok umowa. W Hebei niczego mi nie brakuje. To czteromilionowe miasto położone nad morzem. Mieszkałem w apartamencie na strzeżonym osiedlu. Byłem tak z rodziną, na każde zawołanie mieliśmy do dyspozycji samochód z kierowcą.

I dalej: – Gdy wyjeżdżałem, byłem na sto dwadzieścia procent pewien, że obronimy mistrzostwo. Nie sądzę, by nieobecność jednego zawodnika miała tak zły wpływ na zespół. Z trenerem się nie spotkałem. Może to nie jest żal, ale wciąż siedzi we mnie ta sytuacja z pierwszego meczu z Ajaksem. Byłem gotowy i bardzo chciałem zagrać. Nie pozwolono mi. DO dziś nie umiem się z tym pogodzić i zrozumieć dlaczego.

Image and video hosting by TinyPic

Jeszcze słówko o wsi słynnej na całą Europę. Czyli Termalica.

– Kluczem do naszego sukcesu jest rodzinna atmosfera w szatni, żelazna konsekwencja taktyczna oraz solidna gra w defensywie. Wbrew pozorom Termalika jest świetnym miejscem do grania w piłkę. Mam tutaj wszystko, czego potrzebuję – mówi nam zadowolony Bartłomiej Babiarz (26 l.), który latem przeszedł do Niecieczy z Ruchu.

GAZETA WYBORCZA

Jest tradycyjny tekst o Błaszczykowskim, ale i również o tym, że kadra liderami silna.

Image and video hosting by TinyPic

– Na nic nie narzekam, nic mnie nie martwi. Jesteśmy gotowi – mówił przed zgrupowaniem selekcjoner Adam Nawałka. Jego drużynie we Frankfurcie wystarczy remis, by do decydujących październikowych meczów ze Szkocją (w Glasgow) i Irlandią (w Warszawie) przystąpić na pierwszym miejscu w grupie. Trudno bowiem sobie wyobrazić, by w poniedziałek Polska straciła punkty z Gibraltarem. Porażka z Niemcami zmieni niewiele, i tak wszystko rozstrzygnie się w jesiennych meczach z Wyspiarzami. Dobry humor selekcjonera łatwo zrozumieć – na zgrupowanie zdrowi i w formie dotarli wszyscy liderzy kadry. Więcej – zaczęli jesień nawet lepiej niż rok temu, gdy reprezentacja sensacyjnie pokonała mistrzów świata 2:0. Wtedy, pod koniec sierpnia, Robert Lewandowski i Grzegorz Krychowiak dopiero przyzwyczajali się do gry – odpowiednio – w Bayernie i Sevilli, Arkadiuszowi Milikowi zdarzyło się nawet występować w rezerwach Ajaxu. Teraz napastnik Bayernu zaczął od trzech goli i dwóch asyst. Tak wydajny w pierwszych pięciu meczach sezonu nie był nigdy. Krychowiak wyrobił sobie markę jednego z najlepszych defensywnych pomocników ligi hiszpańskiej, Milik wyrasta na lidera ataku ekipy z Amsterdamu (cztery gole, trzy asysty). Przez ten rok zmężniał także Kamil Glik, zapowiada się też, że do bramki kadry wróciła rywalizacja. 12 miesięcy temu pierwszym golkiperem był Wojciech Szczęsny, jego zmiennikiem – rezerwowy Southampton Artur Boruc. Dziś pewniakiem jest Łukasz Fabiański, od kilku miesięcy czołowy bramkarz Premier League, ale Szczęsny znów wraca do gry. 25-letniemu golkiperowi na dobre wyszła zmiana Arsenalu na Romę – w niedzielę został bohaterem szlagieru z Juventusem (2:1), efektownie broniąc w ostatnich sekundach strzał Paulo Dybali.

Jest i druga strona medalu: problemy Piszczka i Grosickiego, lewa obrona czy wąski wybór w środku pola.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Na okładce rzecz jasna Kuba.

Image and video hosting by TinyPic

Raz jeszcze Tomaszewski: Liczę na drugie Wembley.

– Ubiegłoroczna wygrana nie oznacza, że jesteśmy od nich lepsi. Chwała piłkarzom, bo przełamali kompleks ostatnich lat, kiedy przegraliśmy wszystkie ważne mecze. Mam nadzieję, że dla drużyny Adama Nawałki spotkanie z Niemcami w Warszawie będzie tym, czym dla nas było Wembley. Remis z Anglią w 1973 roku dal awans na mundial, ale – co ważniejsze – podbudował nas psychicznie. Tak jak my wtedy na Wembley, tak oni teraz jechali na Stadion Narodowy na mecz z Niemcami w roli brzydkich kaczątek. Wracaliśmy jako piękne łabędzie. Niemcy byli lepsi, ale przegrali. Wojtek Szczęsny bronił fenomenalnie. O mnie się mówiło, że zatrzymałem Anglię. Wojtek nie zatrzymał Niemców, on ich pokonał! W ostatnich dziesięciu latach nigdy nie widziałem takiej ofiarności piłkarzy. Wiele strzałów, których Wojtek nie mógłby obronić, zablokowali ciałem. Grali jak my na Wembley, gdzie, w przeciwieństwie do Szczęsnego w Warszawie, popełniłem masę błędów. Kiedy Niemcy byli przy piłce, każdy czuł się obrońcą, wyglądali jak zaprogramowani.

Image and video hosting by TinyPic

Na środku obrony Szukała-Glik, bo zagramy bez kontuzjowanego Pazdana. My też zagramy z zupełnie inną reprezentacją Niemiec, niż ta, która wygrała mundial

Neuer – Ginter, Boateng, Hummels, Hector – Schweinsteiger, Kroos – Mueller, Ozil, Reus – Goetze.

Image and video hosting by TinyPic

Nastolatkowie w krainie dorosłych – pisze Łukasz Olkowicz.

Kiedy młody Jan Banaś szykował się do debiutu w reprezentacji, Ernest Pohl zapowiedział mu, że musi się wkupić, bo szybko zabraknie dla niego miejsca w kadrze. Zaniepokojony nowicjusz dopytywał się, co musi zrobić. Pohl uspokoił go, że wszystko przyjdzie w swoim czasie. Uwagi doprecyzował podczas powrotu pociągiem z Warszawy na Śląsk, kiedy kadrowicze zajęli wagon restauracyjny. Poradził Banasiowi, żeby od razu wziął osiem butelek wódki, to nie będzie musiał dodatkowo chodzić. Debiutant siedział przy soku, a reszta ekipy zajęła się konsumowaniem wkupnego. Przed Katowicami podpity Pohl poklepał go po plecach: „Dobrze żeś się synek wprowadził”. Takiego powitania w reprezentacji na pewno nie będzie miał 18-letni Bartosz Kapustka, bo i czasy się zmieniły. W tych stojący pod znakiem procentów pomocnik Cracovii by się nie odnalazł. To już przedstawiciel nowego pokolenia piłkarzy, zdeterminowanego i świadomego celów, jakie chce osiągnąć.

Image and video hosting by TinyPic

Przechodzimy przez kolejne wieści transferowe, dobrze już wszystkim znane, do felietonu Dariusza Dziekanowskiego. Autor delikatnie dziwi się powołaniu dla Kapustki, wolałby obecność Drągowskiego zamiast Tytonia, typuje Fabiańskiego między słupki i postawiłby w ciemno na Błaszczykowskiego.

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...