Reklama

Zawisza nie łyknął tabletek, a Zięba zawstydził Raula i Kuna

redakcja

Autor:redakcja

26 sierpnia 2015, 20:51 • 2 min czytania 0 komentarzy

Przed włączeniem telewizora wyprowadziliśmy dość absurdalne równanie. Sądziliśmy, że spadkowicz plus spadkowicz, Bełchatów plus Zawisza, równa się widowisko na poziomie Ekstraklasy, czyli przynajmniej takie, od którego nie wypadają zdrowe zęby. I już myśleliśmy, że jesteśmy beznadziejnymi teoretykami, już załamywaliśmy ręce, ale wtedy kolorowego fajerwerka odpalił Paweł Zięba. 

Zawisza nie łyknął tabletek, a Zięba zawstydził Raula i Kuna

Bełchatów pokazał pazur, młodzieńczą ambicję, pasję. Stary, poczciwy Zawisza rano najwyraźniej zapomniał łyknąć tabletek z żeń-szeniem. Na papierze personalnie silniejszy, dość szybko zdobył bramkę, a później kompletnie oklapł. Czekali, czekali… Na co? Tego nie wiedzą chyba sami. Postanowili bronić się i utrzymywać przy piłce od 6. minuty, kiedy objęli prowadzenie, aż do samego końca. Nie wypaliło. Pokonał ich nie tyle przeciwnik, co własny minimalizm.

Ta akcja zasługuje na osobne potraktowanie i opisanie w iście hollywoodzkim stylu. Uwaga, 82. minuta. Piłkarze Zawiszy opadają z sił, modląc się o końcowy gwizdek. Między obrońcami przepycha się Zięba, czekając na piłkę kopniętą z drugiej linii. Pozycja jest trudna, sprawy nie ułatwia przeciwnik, ale lutuje. Trafia mocno, ale nie na tyle mocno, żeby przestrzelić. Trafia idealnie, tuż nad Łukaszem Sapelą.

A potem był jeszcze jeden gong, kiedy Gierszewski wyprzedził śpiącego Nawotczyńskiego i wyrwał Zawiszy dwa kolejne punkty. 2:1 dla ekipy Ulatowskiego. Mecz typowo pierwszoligowy, ale końcówka z pierwszej połówki tabeli Ekstraklasy. Brawa dla Bełchatowa. Na koniec jeszcze mała ciekawostka: Lukas Klemenz cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych.

Gorszy nastrój mieli kibice w Gdyni, gdzie syzyfowo pracująca na awans Arka przegrała kolejny mecz, tym razem w Wigrami Suwałki. Z jednej strony Bartłomiej Kalinkowski, z drugiej Konrad Jałocha – jeszcze niedawno kumple z legijnej szatni. Mecz był niezły, otwarty, ale w drugiej połowie Arka straciła dwie bramki i zawiodła po raz kolejny. Podobnie jak zawodnicy Rozwoju Katowice, których przed porażką z Chojniczanką nie uchronili nawet sami Raul Gonzalez i Kun. A piłkarze z Chojnic wykręcili solidne 3:1 na wyjeździe i mają czyste papcie.

Reklama

PB

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...