Reklama

Tak wielka wdzięczność to tylko w Rozwoju. Dla byłego trenera… przełożyli mecz.

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

17 sierpnia 2015, 12:12 • 2 min czytania 0 komentarzy

Upały mocno dają się wszystkim we znaki. Może i sami piłkarze, mając w pamięci szyderę z Piotra Ćwielonga, aż tak na pogodę nie narzekają, ale w ich imieniu o problemie mówią trenerzy. Trudno się dziwić, że dopiero co kilka klubów pierwszoligowych przełożyło mecze na późniejszą godzinę, częstochowski OZPN całą serię gier odwołał, a z godzinami mieszali również w żużlu. Tymczasem zupełnie niepostrzeżenie Rozwój rozegrał spotkanie z Bytovią w sobotę… o godzinie 11.

Tak wielka wdzięczność to tylko w Rozwoju. Dla byłego trenera… przełożyli mecz.

Odpalamy terminarz trzeciej kolejki zaplecza Ekstraklasy: Zagłębie Sosnowiec gra z Wigrami o godz. 18:30, mecze w Gdyni i Nowym Sączu pół godziny wcześniej, w Kluczborku o 17, a w Bełchatowie i Grudziądzu dopiero o 20. To mniej więcej pora, w której gospodarze z Rozwoju zdążyli już pobawić się z dziećmi, zrobić zakupy i wrzucić kolejną porcję na grilla, zaś goście z Bytovii powinni dojeżdżać do Bytowa oddalonego o 550 kilometrów od Katowic.

Wszystko dlatego, że ktoś wpadł na pomysł, by mecz zorganizować w sobotę o godzinie 11 – jeszcze przed obiadem, dopiero co po śniadaniu. A generalnie jak ktoś zapił, to na ligę mógł nie zdążyć.

Tak dziwny manewr na łamach sport.pl tłumaczy zresztą Marcin Nowak, kierownik klubu: – Bardzo nam zależało, by na meczu pojawił się Dietmar Brehmer, nasz były trener. A że dzisiaj jego drużyna, ROW Rybnik, też walczy o punkty, zdecydowaliśmy się zmienić porę naszego pojedynku.

I co? I już? To dlatego mecz rozgrywano o jakiejś przedziwnej, wręcz chorej porze dnia? Dlatego, by były trener otrzymał okolicznościową statuetkę i kwiaty?! Rozumiemy szacunek do byłych pracowników, w pełni popieramy chęć uczczenia i oddania wdzięczności tym, którzy przyczynili się do historycznego awansu Rozwoju do pierwszej ligi, ale… zachowajmy choć odrobinę rozsądku. W Katowicach ani nie otwierali wielkiego nowoczesnego stadionu, ani nie organizowali imprezy na wielką skalę. To był pierwszy domowy mecz, przy okazji któremu Rozwój chciał wręczyć kwiaty byłemu trenerowi, którego w momencie awansu i tak już w klubie nie było.

Reklama

Brehmer miał swój mecz w niższej klasie rozgrywkowej, więc ze względu na niego postanowili kompletnie przeorganizować dzień meczowy. No, dobrze, że nie wpadli na pomysł, żeby tym razem zagrać u niego w Rybniku.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...