Reklama

Organizacja – Stal Mielec. Podkarpacie przypomniało sobie o Ekstraklasie

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

08 sierpnia 2015, 01:13 • 4 min czytania 0 komentarzy

„Organizacja – Stal Mielec”, hasło – wytrych, które kiedyś niepostrzeżenie stało się synonimem bałaganu i bylejakości, w piątek dzielnie powalczyło o nowe rozumienie. Na Podkarpacie, po latach, gościnnie zawitała Ekstraklasa. Jak wyszło? Na co najmniej mocną czwórkę, i to nie tylko z tego względu, że Nieciecza brała obrońcę (Stano), a wyszło, że ściągnęła prawie napastnika, do tego strzeliła historyczną bramkę i wygrała pierwszy mecz w sezonie.

Organizacja – Stal Mielec. Podkarpacie przypomniało sobie o Ekstraklasie

Jestem wściekły. Znaliśmy scenariusz tego meczu, wiedzieliśmy o atutach Stano, a i tak przespaliśmy 45 minut. Przymierzaliśmy Pavola do Zagłębia, ale obraliśmy inną drogę i dziś grał Jach, zamiast niego”, mówił Piotr Stokowiec. „Na razie cierpimy, ale wierzymy, że w dłuższej perspektywie to przyniesie efekt”.

Mandrysz przekonywał, że jego zespół „powinien załatwić ten mecz już do przerwy. Ale chociaż nikt więcej nie powie, że Termalica nie oddaje strzałów”. Teraz najwyżej nie zamienia ich na bramki, jak w końcówce Pleva, który zdaniem trenera nie jest typowym egzekutorem, więc trafił tylko w słupek. 

Pavol Stano: „sam mogłem strzelić o dwa gole więcej, ale i tak cieszę się z debiutu. Chętnie przyjąłem ofertę Termaliki. Ekstraklasie się nie mówi „nie”. Miałem kilka telefonów z innych klubów, ofert z niższych lig, ale powiedziałem, że choćbym miał czekać na klub z Ekstraklasy aż do września to spróbuję. Fajnie, że udało się relatywnie szybko. No i w Polsce, bo Czech i Słowacji w ogóle nie brałem pod uwagę”.

2015-08-07 18.45.16

Reklama

20150807_195100

Ale wróćmy na moment do samego Mielca.

Stadion – lepszy niż w niejednym klubie o wysokiej ligowej renomie. Może nie rasowa Ekstraklasa, ale w realiach polskiej drugiej ligi prawie zakrawa to o marnotrawstwo. Warunki – bez zarzutu. Jeszcze pachnący nowością. Powstał równo przed dwoma laty, zastępując dawnego kolosa, aż proszącego o litość i rozbiórkę. Termalica ma czuć się gospodarzem w Mielcu przez zaledwie trzy tygodnie, ale piątkowy wieczór jednoznacznie dał odpowiedź, że wybór tego miejsca był trafiony. „Bardzo dobra murawa” – to w pierwszej kolejności powtarzali zawodnicy. Poza tym, trudno sobie wyobrazić, by w Krakowie, gdzie Termalica miała grać pierwotnie, zainteresowała ludzi – zajętych kibicowaniem Wiśle i Cracovii. A przede wszystkim, że mogłaby się czuć tam pełnoprawnym gospodarzem.

Bilety na mecz z Zagłębiem sprzedawano i w Mielcu, i w Niecieczy, więc można się było zastanawiać czy trybuny nie okażą się dosyć neutralne, zdominowane przez ciekawskich, których ani ziębi, ani grzeje czy gola strzelą jedni, czy drudzy i kto wygra. Ale nic z tych rzeczy. Kiedy na 1:0 trafił Stano, stadion – przykładając odpowiednią miarę, bo mecz oglądało dokładnie 3200 osób – prawie eksplodował. Chwilę po tym, chyba pierwszy raz w historii Ekstraklasy, zawodnicy dostali gromkie brawa w czasie… Przerwy na uzupełnienie płynów.  Powtórzone zresztą po zmianie stron w analogicznej sytuacji.

Generalnie, dobry klimat.

20150807_195342

Reklama

2015-08-07 19.14.40

2015-08-07 21.46.28

Kasy otworzyliśmy o dziesiątej rano. Ciągle ktoś przychodził po bilety. Do 18:30 sprzedanych było 2600, ale tuż przed meczem były tłumy” – mówił nam jeden ze sprzedających. Jednak na pytanie: „czy Mielec rzeczywiście zainteresował się Ekstraklasą w wydaniu Termaliki?”, nie ma jednej słusznej odpowiedzi. Dwa lata temu, na otwarcie stadionu, trybuny na meczu z Wigrami Suwałki wypełniły się pięcioma tysiącami widzów, a później ta liczba powtarzała się jeszcze kilkukrotnie.

Dziś wokół stadionu nie brakowało niedoinformowanych, pytających:

A co się tutaj dzieje?
Telewizja jakaś?
Stal przecież gra w niedzielę…

Z drugiej strony, znów warto pamiętać o odpowiedniej skali. Liczba trzech tysięcy widzów czterokrotnie przewyższa liczbę mieszkańców Niecieczy. To również sporo więcej niż dotąd przychodziło na jej domowe mecze. Czyli – sukces.

Sektor dopingujący Termaliki, jak zwykle, na miarę możliwości (żeby nie napisać – skromny). Dokładnie te same obrazki, co sezon czy dwa sezony temu w pierwszej lidze. Kilkadziesiąt osób w absolutnie każdym wieku – młodsi, starsi, kobiety i dzieci; parę flag na kijach i nieśmiertelna „KS Nieciecza” na płocie. Najpierw dopingowali dosyć żwawo, nie mając zresztą konkurencji w postaci kibiców gości, ale po mniej więcej dwóch kwadransach oni też zrobili sobie przerwę na uzupełnienie płynów.

20150807_194339

20150807_202804

2015-08-07 22.56.40

2015-08-07 22.57.40

Spotkaniu z trybun przyglądał się Mario Licka, który ma szansę podpisać kontrakt z Termalicą. „Dopiero zacząłem treningi z drużyną, w przyszłym tygodniu wyjaśni się czy zostanę”, mówi były reprezentant Czech i gracz FC Istres. Choć ostatnio można było go zobaczyć – jak Marcina Kikuta czy Dawida Jarkę – na turnieju dla piłkarzy bezrobotnych. Był też Paweł Strąk, co biorąc pod uwagę jego znajomość z Marcinem Baszczyńskim, mogłoby niebezpiecznie zwiastować kolejny transfer beniaminka. Chociaż „Baszczu” nie potwierdza: „wzmocnień szukamy intensywnie, ale Pawła w naszym notesie nie zapisywaliśmy”. Na trybunie VIP nie zabrakło znanych twarzy. Byli Leszek Ojrzyński, Andrzej Niedzielan, Arkadiusz Radomski, Michał Listkiewicz czy Jan Domarski, który po obejrzanym meczu spuentował dosyć bezlitośnie: „stadionu doczekaliśmy ładnego, ale poziom raczej marny”. 

O poziomie więcej przeczytacie tutaj

Mielec, mimo wszystko, zdał egzamin. „Atmosfera, życzliwość ludzi – to wszystko było dziś po naszej stronie. Fajnie wyszło. Czasem wejdzie się na jakiś stadion i się czuje, że to może być dobry wybór”, puentuje Baszczyński. Wkrótce nas Podkarpacie przyjadą Górnik Zabrze i Lech Poznań. Wtedy piłkarska ciekawość mielczan powinna sięgnąć szczytu.

Paweł Muzyka

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...